Wiosna nas skotłowała
09 April 2024
Pomysł był prosty - moje urodziny na Szrenicy. Ale nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie poszli dalej, więc wyszło, że posiedzimy 6 tygodni w Szklarskiej. Mieszkać w górach? No bajka.
Tyle, że zima skończyła się w połowie lutego, więc nart nie było. W weekendy wyższe góry były zakryte chmurami, więc tylko dolinki i okolice.
Wycieczka na Kotły w moje urodziny zaowocowała przeziębieniami.
A na koniec, dwa tygodnie przed powrotem, około 22 wieczorem w czwartek dostaliśmy wiadomość, że ojciec Jarka zmarł.
Piątek - powrót na CITO.
I zaczął się kocioł z załatwianiem formalności, czyszczeniem mieszkania, wynoszeniem mebli, żałosną namiastką Wielkanocy i tak jak miałam jakieś siły i adrenalina mnie trzymała do pogrzebu, tak po pogrzebie padłam i mnie wyłączyło.
Tak zupełnie. Nie wiem, po co żyję, bo i tak poruszam się w tempie 3 razy wolniejszym niż zwykle i dyszę na półpiętrach. I nic mi się nie chce - tak kompletnie, kompletnie nic, spałabym albo gapiła się w przestrzeń.
I dzięki niebiosom, że moja dzielna siostra ogarnęła sprzedaż mieszkania i że jej dzielny mąż ogarnął jej urodziny, bo ja oficjalnie nie żyję. Stres mnie zżarł. I wypluł.
To teraz byle do lata?