Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - I, robot

I, robot

26 June 2006

Czasem ilość kłód pod nogami zwycięża. Stajesz i nie wiesz, co dalej. Brakuje sił. Cel rozmywa się, a ścieżka do tej pory szeroka i przyjazna zmienia się w szlak porośnięty cierniami.

W takich chwilach człowiek się sprawdza. Krok po kroku uczy się siebie na nowo. I nagle odkrywa, że nie ma granic możliwości, że wszelkie ograniczenia istnieją tylko w jego głowie. Świadomość swoich słabości i swej siły jest kluczem do sukcesu. Dopiero, gdy duch zapanuje w zupełności nad ciałem, stajemy się nie do zdarcia. Stajemy się półbogami.

Okazuje się, że można prawie nie jeść i nadal nosić kartony z książkami. Okazuje się, że można nie bandażować kolan i nadal bez zadyszki wbiegać na 3 piętro. Okazuje się, że można prawie nie spać i nadal opiekować się dziadkiem. Można wszystko. Wystarczy tylko zignorować ból i zmęczenie. Zapanować nad ciałem. Kolejny raz podnieść się z krzesła, mimo że chce się jedynie trwać w bezruchu.

Można wszystko. Wystarczy tylko przestać czuć. Jak maszyna. Przestać myśleć. Jak robot. Wystarczy tylko zrezygnować z siebie.

Komentarze - ...

...

25 June 2006

Przeprowadziłam się. W domu jeszcze bałagan, nic nie skończone, gruba warstwa kurzu wszędzie, ale przynajmniej u siebie. Cholera, podoba mi się ta lokalizacja. Zasypiamy z panoramą Szczecina za oknem. Rano budzą nas ptaki. W największe upały w mieszkaniu panuje przyjemny chłód. Do sklepu chodzę istnym gąszczem zieleni.

Kolano mi wczoraj strzeliło, gdy szłam po schodach. Świeczki w oczach i cichy whimper, a potem gorzka chwila namysłu: mam jeszcze sprawną nogę? Straszny ból. A dziś nic, jakby nigdy kontuzji nie było. Jakby te 10 lat ostrożnego stawiania kroków, rezygnacji z rowerów, zaciskania zębów przy przysiadach nie istniało. Więc w sumie na plus.

Z dziadkiem coraz gorzej. Tak naprawdę to mnie to strasznie boli. I nawet nie mam przy sobie Pyśki, żeby się wtulić i wypłakać.

Komentarze - ...

...

22 June 2006

Miałam nadzieję, że chociaż tego mi los oszczędzi. Stało się przeciwnie. Jak patrzeć na kogoś, kto odchodzi w taki właśnie sposób? Kto umiera powoli jako źródło kłopotów oraz balast dla otoczenia?

Och, nie dramatyzujmy. Znieczulica jest dobra na wszystko. I nie róbmy z niego męczennika, bo nawet teraz ciążko go żałować, a znacznie łatwiej niecierpieć. Nie jest łatwym człowiekiem, nie jest ani miły, ani kochany. Zresztą nigdy nie był. Z wiekiem się dostrzega w ludziach coraz więcej wad. Także w tych najbliższych. Co nie przeszkadza wcale ich kochać.

A jednak... gdzieś pogubiłam swoją delikatność i wrażliwość. Nic mnie nie rusza. Tam w środku jestem tak cholernie surowa, taka zimna dla siebie i dla świata. Bo ja zawsze chciałam być twarda. I jestem, czasem chyba aż za. I tylko coraz bardziej zmęczona i znudzona jestem kłopotami innych, wymaganiami, żebym niańczyła, wspierała oraz uczestniczyła w najprostszych nawet procesach decyzyjnych.

Prawda jest taka, że nie lubię mężczyzn. W pewien sposób chyba nawet pogardzam nimi za ich słabość. A teraz patrzę na jego chorobę i stwierdzam, że nawet pomieszany, nic się nie zmienił: jest takim samym despotą jak dawniej.

Komentarze - ...

...

20 June 2006

To nie tak, że ja nie chcę pisać. Ja nie mam czasu na składanie myśli. Stworzyłam notkę z wesela i zbyt długo myślałam, wcięło ją bezpowrotnie, a z nią zapach koniczyny i sylwetki koni. Znów szary świat, dziadek, praca i problemy. Po co to opisywać?

Komentarze - Mieszkanie

Mieszkanie

14 June 2006

Właściwie nie jest źle. Dziadkowi się poprawiło i już nie odgrywa Adonisa, tylko niekiedy traci ciągłość. Straszny tydzień przeminął i znów do przodu jesteśmy, choć nadal w pewnym stopniu spustoszeni od środka. Kuruję się "Dumą i uprzedzeniem" i jakoś daję radę.

Jutro chyba popakuję już część rzeczy i wywieziemy je do Miodowych. Remont dobiega końca, więc można już zacząć marzenia wprowadzać w rzeczywistość. Mieszkanie jest niemal idealne. Takie, o jakim zawsze marzyłam: przestronne, jasne, z wielkimi oknami i bez zbędnych zakamarków. Duża, słoneczna kuchnia, salon z najpiękniejszą podłogą na świecie i cudownym balkonem, ocieniona sypialnia i pozytywnie zielony pokój do pracy. Wokół zieleń, spokój, świergot ptactwa. A jednak prawie idealne, bo kolorowe, podczas gdy ja bym zostawiła ściany niemal białe. I koniecznie wymieniła te tandetne meble, które obecnie posiadamy, na coś lepszego. Klasyka form i kolorów, wyrachowanie elegancki minimalizm.

Ale to później, na wszystko przyjdzie czas. Na razie, nawet z tymi cytrusami na ścianach, zadziwiająco dobrze nam wyszło. Choć mimowolnie ustalił się podział miejsc. Moje są kuchnia i salon, Mrozia dwa pozostałe pomieszczenia. Godzi nas przedpokój z najpiękniejszą posadzką na Ziemi.

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 120 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.