Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Klep

Klep

13 May 2005

Klep. Klep, klep. Klep, klep, klep. Herbata miętowa. Klep, klep, klep. Cmok - klamka na prześwietleniu klatki - 5 minut za późno. 9 minut sztucznego słońca. Proste włosy. Klep, klep, klep. Klep, klep. Klep. Cały mój dzień? P.S. Nadal wywołuje we mnie to samo wrażenie.
Komentarze - Cieplejszy wieje wiatr

Cieplejszy wieje wiatr

11 May 2005

Wiosna ludzi nastroiła na różowo. Zamotała im w sercach i głowach tysiącami westchnień i uniesień, głowy ozłociła promieniami tęsknot słodkich i upojnych. Gdzie nie spojrzę, pary. Za rękę, objęci, zakochani i zacałowani, czasem aż do przesady. Twarze zarumienione, oczy lśnią nowym blaskiem. Bo to miłość przecież, ta jedyna i na zawsze, ta do końca, ta po grób. Bo to owo proste, jasne uczucie, gdy na pewno się wie. Czuję się wśród tej wiosennej wichury jak stara sąsiadka podglądająca przez lufcik. Czuję się stara i bardzo, bardzo mądra. Z pobłażliwością uśmiecham się wymijając wiosennych kochanków. Bo ja już rozumiem i umiem związki i uczucia. Potrafię je rozebrać na czynniki pierwsze, zanalizować i posegregować. Potrafię je zauważać i pewnie umiałabym je wywoływać. Bo w gruncie rzeczy ludzie są prości i stereotypowi... A oni o tym nie wiedzą, ci zakochani. I nie wiedzą, że wiele ich jeszcze czeka rozczarowań, nim znajdą przystań swojej miłości. I to jest w nich takie piękne, takie czyste i wiosenne. Ta ich miłość - "wieczna" i wiara w to słodkie kłamstwo - "na zawsze". A obok nich szare cienie. Spokojna rezygnacja i pogodzenie z losem. A obok nich ja. ------------------------------------------- Czuję się staro dzisiaj. Staro i tak... nieuchronnie. "Agnieszka" - szepczę - "Agnieszka, tak mam na imię" Powtarzam je jak litanię, bo boję się znowu zapomnieć.
Komentarze - IT IS JUST ME

IT IS JUST ME

10 May 2005

Całe życie przed oczami? Nie wiem, raczej senne majaki, urywki z wydarzeń i myśli. Urywane głosy babci i dziadka, migawki telewizyjne. Ale to wszystko później. Wcześniej był strach i drżenie mięśni. I drętwienie palców i twarzy... a potem panika. Nie wiem, nie wiem, jak można zapominać słów, własnego imienia, jak można nie móc się podpisać! Pogotowie i zastrzyk na serce, połowa dawki, na wszelki. Bo z sercem nic nie było, tylko ta słabość, ten świat wirujący. Bałam się. Bałam jak nigdy. Pochylona nad umywalką i obmywająca usta, wtylona w kota. Bałam się zwierzęco, całym jestestwem. I tylko ból głowy teraz. Tylko ból głowy. Tylko... ból...
Komentarze - Out from the deep

Out from the deep

07 May 2005

We came out from the deep To help and understand, but not to kill It takes many lives till we succeed To clear the debts of many hundred years That's why we are here! Enigma - Out from the deep Krąg kłamstw osobistych, wygodnych i wybielających. Pędźmy, biegnijmy do wniebowstąpienia po trupach innych. Gryźmy i szarpmy bliźnich, głosząc boską miłość. Bo to tak pięknie, tak dosadnie, o miłości i tolerancji, o wybaczaniu. Kolejny skrót wiadomości, kolejna porcja niesmaku. Wy i wasi bogowie - a moje obrzydzenie. Neguję wszystko. Znów silna. Koniec słabości i użalania. Gdzieś ta pierwsza, ta miła, się zagubiła. No i jest Usagi - moja, stworzona z potrzeby chwili, ta silna, bezwzględna suka, bez zawahania. I życie nagle stawia wyzwania, których pokonanie to tylko kwestia wiary. W siebie, nie w innych. Innych trzeba wspierać i wyręczać, podnosić na duchu i być im ostoją. A dla samej siebie dość pobłażliwości. Bogowie nie istnieją. To my jesteśmy bogami.
Komentarze - Sometimes it's better to light a candle...

Sometimes it's better to light a candle...

05 May 2005

No i mam te swoje ramki. Te cholerne szablony, proste ścieżki zachowań. Oplatają mnie, wiążą, krępują skrzydła. Zduszona, wbita w szarość, próbuję wzlecieć, wyrwać się na wolność. Krótki, urywany oddech, szpony bezsilnie drapiące podłogę... Dopadła mnie odpowiedzialność. Tonę w otchłani rzeczywistości, ponurej i przytłaczającej. Codzienne dylematy zakupowe, wena zredukowana do tak prozaicznych problemów, jak co dziś na obiad. Życie jako cykl: żarcie, sranie, spanie. Nie moje życie, innych. Ja tu tylko sprzątam. Nad głową niebo, nieosiągalne. Łańcuchy przy skrzydłach ciągną w schematy. Irytacja i wrogość. Nigdy się nie poddam. Nigdy. I nie tak. Mnie nie można okiełznać więzami. Sometimes it's better to light a flamethrower than curse the darkness. Terry Pratchett

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 161 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.