Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Bajka dla informatyków

Bajka dla informatyków

01 February 2004

Dawno, dawno temu, była sobie mała internautka, a nazywała się Czerwony K-pturek. Codziennie czatowała sobie z przyjaciółmi na kanale #las, aż tu pewnego dnia dostała e-mail od Mamy, w którym było napisane: "Kochana Córeczko, w załączniku przesyłam Ci pliki HTMLowe dla Babci. ZaFTPuj się, proszę, na konto Babci i daj jej te pliki, bo są jej potrzebne, żeby postawić sobie stronę webową. Całuje. Mama"

Tak wiec nasza mała internautka odpaliła sobie Windowsowego FTPa i zalogowała się jako "K-pturek", żeby przesłać babci pliki, które właśnie dostała od mamy.

kurat ściągała załącznik ze swojego konta webmailowego gdy nagle dostała przez ICQa wiadomość od użytkownika o adresie e-wilk@hacker.las.com. K-pturek grzecznie odpowiedział na ICQową wiadomość, na co E-wilk uprzejmie ją pozdrowił i zapytał dokąd to się wybierała. K-pturek odpowiedział:

- Loguje się na konto Babci, żeby przeFTPować parę plików potrzebnych do postawienia własnej strony webowej.

Po takiej odpowiedzi E-wilk zatelnetował się na skróty i połączył się z kontem Babci pierwszy. Gdy konto babci zapytało go o login ID, wstukał "k-pturek", scrackował hasło i wszedł na konto.

Babcia, gdy zorientowała się, że to nie K-pturek tylko ktoś inny, natychmiast skillowała mu proces, ale niestety E-wilk był szybszy. Zrobił jej ICMP flood'a na wszystkie porty, których firewall babci nie pilnował, firewall się "wywalił", a E-wilk zmienił hasło Babci. Potem przyznał sobie prawa ROOTa i zmienił system operacyjny na nowy, który nawet interfejsem przypominał stary system babci. A gdy już wszystko było zainstalowane, rozgościł się na koncie babci podszywając się pod dotychczasowa właścicielkę.

Po chwili załogował się K-pturek i po wejściu na konto babci zorientował się, że coś się tu zmieniło. Zaatakował szybko do babci i zapytał:

- Babciu, a dlaczego masz taką wielką quotę na dysku ?

- Żeby lepiej pomieścić Twoje pliki.

- Babciu, a dlaczego masz taki nowoczesny interfejs graficzny ?

- Żeby lepiej skatalogować Twoje pliki.

K-pturek poczuł, że coś tu jest nie tak:

- Babciu, a dlaczego masz prawa ROOTa ?

- Żeby Cię lepiej scrackować !!!

Po takiej rozmowie nawet mały łatwowierny K-pturek rozpoznał, że to wcale nie Babcia i szybkim whois sprawdziła, że jej rozmówca talkował z konta e-wilk@hacker.las.com. K-pturek natychmiast wysłał e-mail do security@cyberspace.cop.org żeby poskarżyć się na oszusta. Przebiegły E-wilk spróbował zablokować K-pturkowi serwer POP3 przeciążając pamięć, ale na szczęście K-pturek zdążył w porę kliknąć guzik "Wyślij". Po chwili na serwer wszedł Sysop z cyberspace.cop, który błyskawicznie odczytał adres IP E-wilka, zoverride'ował mu prawa dostępu i sam sobie przyznał profil ROOTa. Zanim E-wilk się zorientował, Sysop skillował mu proces i założył bana na całą domenę. A z Trash'a systemu operacyjnego E-wilka udało się odzyskać tabele partycji starego systemu Babci, dzięki czemu można było odtworzyć starą konfiguracje.

Dzięki pomocy K-pturka i dzielnego Sysopa, Babcia mogła dokończyć formatowanie w HTMLu i postawiła wspaniała stronę webową z dostępem 10 kilo na sekundę. Stronę Babci podziwiali wszyscy jak Sieć długa i szeroka, i w krótkim czasie nabili jej rekordową liczbę hitów. I wszyscy żyli długo i szczęśliwie...

From Internet

Komentarze - Dakishime tai no ni

Dakishime tai no ni

03 February 2004

Jesteś jak księżyc wyraźny, świecisz na moim nocnym niebie

H. Poświatowska

Zmęczenie. Zapach rozgrzanej skóry. Smak soli na ustach. Płynę na granicy sennej ekstazy...

There's no other way for me. Nie ma innej drogi. Za późno.

W ciemności słychać rytm i oddechy innych. Obrót, prawo, obrót, mambo w tył, obrót, dwa kroki w przód, kick, trzy kroki w tył, just...

Ciała falują w rytm, poruszamy się jak marionetki. Patrzę przed siebie w lustro i nie widzę siebie. Przede mną inna dziewczyna tańczy i to jej adidasy widać w ciemnej tafli. Cross, obrót i nagle jestem nią. Te same gesty, te same ruchy, ten sam krok. Zatraca się różnica pomiędzy odbiciami. Jak w pogańskim tańcu, to kim jesteś, dyktuje rytm.

Na krańcach świadomości Ona. Jej ruchy, które nigdy nie będą moimi ruchami. Jej oddech, który nigdy nie zrówna się z moim. Tworzy dysonans, boleśnie uświadamia, że nigdy. Nigdy nie będę jak Ona. Nigdy nie będzie taka jak ja.

Sen się kończy. Cichnie muzyka. Ciężką, duszną kurtyną opada zmęczenie.

To tylko zmęczenie. Nic więcej. Jutro znów będzie dzień. Więc czemu mi tak smutno?

Komentarze - ... pustka

... pustka

05 February 2004

Budzę się. Cisza. Pokój zalany szarym światłem dnia. W głowie szumi jeszcze echo snu.

Co śniłam, że tak nagle, spokojnie weszłam w nowy dzień? Nie pamiętam. Nieodparte pragnienie usłyszenia Evanescence - My Immortal. Dlaczego teraz? Ostatnie dni, takie spokojne... Nikt i nic nie przedziera się przez barierę szarości. Szef z nowymi zleceniami, znów ci od galerii... A u mnie zero jakiejś emocji. Cisza.

Patrzę w lustro i widzę. Siebie. W niebiesko-szarych oczach pustka. Podobno oczy są zwierciadłem duszy...

Nie mam dziś nic do powiedzenia. Zupełnie nic.

Komentarze - Sen

Sen

06 February 2004

Dostałam list. Nieoczekiwany. Smutny.

Wokół mnie leżą sterty papieru z projektami stron. Nie otworzyłam nawet edytora. Od rana czekam. Wkurza mnie to, że nie mogę się niczym zająć, że ciągle patrzę na zegarek. Czekam.

Na blask luster, na dźwięk, który nada mi kształt. Po co?

Jest ciepło, mokro i szaro. Piję trzecią kawę i nadal chce mi się spać. Pójdę tam, porwie mnie rytm i nada sercu bieg. Przestanę lewitować w ospałym świecie niskociśnieniowca. I wreszcie będę mogła zabrać się za kreację świata tu, w komputerze.

Na razie czekam. Na przebudzenie.

Komentarze - Zarys

Zarys

07 February 2004

Rysuję. Trochę w myślach, trochę w snach. Dziś odważyłam się przenieść te kilka kresek na papier. Kilka ruchów ołówkiem i jest. Strasznie nieporadne, bardziej zarys niż wyraźny kształt. Więc przestałam. Jeszcze nie czas.

To przypomina. Czas, gdy papier był czymś codziennym. Jakoś tak wszystko do mnie ostatnio wraca. Tylko jeszcze nie dojrzałam do wierszy.

Winamp: Jan Wayne - "Because the night".

Komentarze - Film

Film

08 February 2004

Mroziu zaczął oglądać film "fear dot com". Zaczęłam z nim, ale pewnie skończymy osobno, bo ja już skończyłam.

Nie rozumiem, co ludzi ciągnie do takich straszydeł. Nie rozumiem, po co się to kręci. Czy naprawdę tak fajnie jest oglądać, jak jedni ludzie znęcają się nad innymi? Jak ktoś cierpi, boi się, prosi o litość? Żaden z widzów nie chciałby czegoś takiego przeżyć. Nawet sobie nie wyobraża, że to mogłoby się mu przydarzyć. Bo przecież to tylko film i aktorzy.

Owszem, to fikcja. I co z tego? Prawdziwy jest fakt, że oglądają film. Prawdziwy jest fakt, że patrzą na sceny zabójstw, gwałtów, tortur. Prawdziwy jest fakt, że nie robi to na nich większego wrażenia.

Nie rozumiem. Oglądam filmy dla fabuły, widoków, historii. Nie dla morderstw, krwi i cierpienia. Dla dreszczu emocji, jaką wywołuje u mnie walka gladiatora, kopalnie Morii i twierdza Gondoru, uśmiech Jacka Sparrowa. Dla wzruszenia, zachwycenia, rozbawienia... Nie dla okropności i okrucieństwa.

A im to nie robi różnicy. Bo to tylko film. Ale oni są realni. I to jest najsmutniejsze...

Komentarze - And the whole world is just imagination...

And the whole world is just imagination...

09 February 2004

Czuję się staro. A właściwie za młodo jak na swój wiek. Tak jakbym zbudziła się po kilku latach - starsza o ten przespany czas, ale nie dojrzała do niego. Okradziona z chwil. Ubieram się nieodpowiednio do wieku, czeszę się nieodpowiednio do wieku, zachowuję, myślę... W ciele dwudziestosześciolatki zamknięta dwudziestka dwójka.

Część moich rówieśniczek marzy o domu, dzieciach, ślubie. Mnie sama myśl o tym przeraża, powoduje, że mam ochotę schować się gdzieś, gdzie mnie to nie dosięgnie. Bo ja nie chcę.

Idę przez życie świadoma swojego wieku, pewnych rzeczy, które z tego wynikają, a jednocześnie buntując się przeciwko całą sobą. Rozdarta pomiędzy tym, kim jestem i tym, kim się czuję. Zazdroszczę.

I żyję z uczuciem, że ograniczenia czasowe wynikające z długości ludzkiego życia mnie nie dotyczą. I tylko lustra nie kłamią...

Marzenie, które się nie spełni, nadal trwa...

Komentarze - Pułapka

Pułapka

11 February 2004

Trafiło mnie nad ranem. Upakowana pomiędzy Mroziem a kotem, zdałam sobie sprawę, że nienawidzę. Nienawidzę dzielić się łóżkiem.

Z trudem znoszę dzielenie się przestrzenią. Najchętniej przeciągnęłabym przez pokój linię demarkacyjną. Wprowadziła ścisły podział: moje - twoje. Wyprowadziła się.

Zaczynam rozumieć, że wspólne mieszkanie to był idiotyczny pomysł. Zdecydowaliśmy się na to albo za późno albo zbyt wcześnie. Na pewno nie wolno tego było traktować jako sposobu na problemy w związku. Bo zamiast się do siebie zbliżyć, oddalamy się coraz bardziej.

Kiedyś zamieszkamy razem w kilkupokojowym mieszkaniu i ostatecznie przestaniemy ze sobą rozmawiać. Obcy ludzie zamknięci pod jednym dachem.

W sumie, to o czym ja mówię? My już jesteśmy sobie obcy. Właściwie nie rozmawiamy, bo trudno nazwać rozmową moje wymuszone pytanie o jego pracę oraz jego kolejne wywody na temat samopoczucia. Ja ciągle podenerwowana jego chorobami, które podświadomie zaczynam mieć mu za złe. Bo zmęczona już jestem ciągłym wysłuchiwaniem, że coś mu jest.

Jednocześnie mam poczucie winy, że go nie wspieram. Właściwie chronicznie obolała i niewyspana. On zaaferowany nową pracą, własnym zdrowiem, chyba najszczęśliwszy, gdy mnie nie ma i nikt mu nie truje nad głową. Nie snujemy marzeń ani planów. Nie ma między nami czułości, nie ma nawet erotyzmu. Nie ma nic, oprócz wspólnych sprzętów. Czuję się jak w pułapce. Marzę o tym, żeby znów zostać sama.

Komentarze - ...

...

11 February 2004

Pójść już tam. W rytmie kroków ukryć łzy...

Komentarze - What do you know...

What do you know...

11 February 2004

Miałam nie iść. Nawrzeszczeliśmy z Mroziem na siebie i poszłam. Wściekła i zaryczana. Bo lepiej tak.

Wyżyć się tam, przelać złość na step, na własne ciało... A niech boli, i tak przecież boli, właściwie od kilku lat. Tylko czasem tego bólu mam dość...

On ma nerwicę. A co mam ja? O, ja nie potrzebuję chodzić do lekarzy, żeby wiedzieć, co mi jest. W końcu już mi powiedzieli, nie raz. Smętnie kiwając głowami: "Oj dziewczyno, dziewczyno. To skrzywienie jeszcze ci się da we znaki". Jakby to była moja wina, jakbym specjalnie je sobie zrobiła. To samo ze stawem kolanowym. "No cóż, może rehabilitacja, ale..." Właśnie, zawsze jakieś "ale" i w końcu zostałam z tym sam na sam.

Boli. Kiedyś mi przeszkadzało. Teraz wiem, że można z tym żyć. Więc nie idę do lekarzy. Po co? Żeby mi zabronili ćwiczyć z obciążeniem, biegać po stepie? Odebrali coś, co daje radość?

Skłonna jestem bardziej wierzyć Ance niż im. "Boli kolano? Wzmocnimy stawy i przestanie", "Plecy? Dobry gorset mięśniowy i będzie dobrze". Chcę w to wierzyć. Więc niech boli, przynajmniej wiem, od czego.

I po raz pierwszy są tego rezultaty. Biegam, skaczę, robię wypady i skład otwarty. Ze sztangą i bez. I kolano działa w pełni sprawnie, już nie syczę schodząc ze schodów.

Mroziu nawrzeszczał, że nie rozumiem, bo nie wiem, jak to jest ciągle odczuwać ból. Ja wiem. W końcu nadal się uśmiecham...

Komentarze - do widzenia

do widzenia

17 February 2004

Tak sobie siedzę i myślę. O wszystkim i o niczym, i całkiem dobrze mi z tym.

Internet zaczyna mnie nudzić, znowu. Powoli odcinam się od netu, który dla mnie przez jakiś czas był częścią świata. Przeczyściłam gg, listę for, blogów. Zostało niewiele. Tych często używanych. Tylko. Bo po co mi więcej?

Jeszcze tylko pożegnanie z ostatnio przeglądanym forum fantasyworld. Przez jakiś czas było zabawnie, ale przestało mnie bawić. Więc do widzenia.

Koniec. Cisza. Czysto i pusto.

Komentarze - ...demony...

...demony...

17 February 2004

Małe sportsmenki poszły dziś na pumpa. Jedna miała "te dni", druga zasłabła, a trzecią reumatyzm pierdyknął w kolano. Żałosne. Na HI/LO już nie dotarłyśmy. Zwłaszcza, że czwarta wogóle nie dojechała. Cóż...

Anka zaprezentowała dziś to, co spędza mi sen z powiek. Wyskoczyła w bluzie bez rękawów. Jeszcze do tego ćwiczyła na przeciw mnie, a we mnie wzrastał brzydki demon. Demon Zazdrości. Wrrr...

Ona ma te bicepsy dwa razy takie jak ja. Ja też chcę!

Zmierzyłam - po napięciu mój biceps ma 26 cm. Tu zadziałał Demon Głupoty. Demon Próżności zauważył, że i tak zajebista laska jestem. A Demon Braku Rozsądku obiecał, że jeszcze tylko parę miesięcy i też będę miała pół metra obwodu w ręce.

Taa... lubię moje demony. To banda podlizujących się debili.

No cóż, pozostaje tylko zatrudnić Demona Naiwności i uwierzyć w ich zapewnienia. Wierzę. 52 cm - moje nowe motto.

Komentarze - ...

...

19 February 2004

Głos, zarys sylwetki, cień dotyku. Rozbita wewnętrznie jestem.

Komentarze - Niebo

Niebo

20 February 2004

Prześlicznie dzisiaj. Z podwórka dobiega głos wiertarki. Nie wiem czemu, ten odgłos przypomina mi lato i wakacje.

Te wspaniałe sierpniowe dni wypełnione szumem kombajnów... Niebieskie, przepastne niebo. Zapach ciepłej trawy i sylwetka psa leżącego koło koca. I to niebo dzisiaj wielkie i głębokie jak marzenie.

Moje marzenie. Niebieskie jak niebo za oknem... Upojona błękitem. Tak się właśnie czuję. Zachwycona i oszołomiona promieniami słońca...

Tylko... w głębi serca... pozostaje cień... wieczne pragnienie, wieczne niezaspokojenie... tęsknota... Stan spokojnego zakochania... co struny smutku trąca...

Życie nie jest fair. Niebo jest niebieskie.

Komentarze - Trwam...

Trwam...

20 February 2004

Trwam w miękkim kokonie dni.

Step advance mnie upoił. Krokiem, układem, rytmem. Kręciłam się w moim prywatnym wszechświecie. W centrum step, na orbicie lekki taniec stóp. Nie ma nic oprócz rytmu. Nie ma nic oprócz kroku. Nie ma nic. Krok i step, obrót i step, podskok, obrót, step. Wyznacza granice, jest. Niezmienny i pewny. Wokół, niczym planeta, ja.

Kiedy tam jestem... znika świat. Nie ma smutku, miłości, zazdrości, tęsknoty. Tylko zmęczenie i oddech i rytm. Można się uzależnić.

Kropla wody migoce w świetle, nim spadnie w dół. Podrywam głowę.

Promień światła tańczy wraz ze mną. Łowię każdy ruch, nim nadejdzie ciemność.

----------------------------

Czasem nie widzę sensu w pisaniu bloga... Bo niektórych rzeczy nie mogę napisać... Bo mogłabym kogoś zranić... Bo niektóre rzeczy powinny pozostać prywatne...

Komentarze - Love Song...

Love Song...

23 February 2004

"Kimi ga yumemiru tame ni
Boku wa yoru wa mamoru wo
Kimi no kanashimi dake ga
Kono sekai de boku no mune mo nurasu

For the sake of your dreams
I will guard you throught the night
Your sadness is the only thing in this world
That can soak into my heart."

Yume miru, Saikano

Ostatnio otaczają mnie ludzie pragnący miłości. Możliwe, że zawsze mnie otaczali, a ja dopiero teraz zauważyłam, jak nagminne jest to pragnienie. Ludzie chcą być kochani, w miłości szukają szczęścia, akceptacji i bezpieczeństwa... Większość z nich rzuca się w uczucia na oślep. Mają tendencję do przesadzania, idealizowania swoich uczuć. Z żałosną pewnością powtarzają słowa: nigdy, zawsze, wiem... Śmieszne...

Nic nie jest wieczne. Nic nie jest pewne. Nic nie jest przesądzone.

Skończyłam oglądać Saikano...

Komentarze - ...

...

25 February 2004

Plecy się dziś zbuntowały. Kolano szaleje. Pot, muzyka, uśmiech Anki... Dorzuciłam ciężar na sztangę.

Komentarze - Sny

Sny

25 February 2004

Uwielbiam ten krótki moment późnym wieczorem lub wcześnie rano, gdy zapadając się w poduszkę, zasypiam...

Niekiedy udaje mi się zachować jeszcze resztki świadomości, jednocześnie już opuszczając jawę. W takim momencie często mogę w pewnym zakresie ingerować w sny, mogę je zmieniać. Decyzje, jakie podejmuję, są w pełni świadome, a jednocześnie unoszę się w świecie, jaki stworzyła moja podświadomość... Walczę, kocham się, rozmawiam - z nieistniejącymi postaciami, na pół przytomna. Potem pamiętam.

Ta przestrzeń pomiędzy jawą a snem jest niesamowita. Niekiedy nie mam ochoty zasypiać głębiej. A czasem, gdy desperacko kradnę jeszcze ostatnie momenty snu, nie chcę się budzić, czepiam się tych półmarzeń ostatkiem zaspania.

Kiedyś myślałam, że te półsny to drzwi do innych przestrzeni. Że w ten sposób dają nam o sobie znać nasze cienie...

Nigdy nie zdarzyło mi się odwrócić od tych rozkosznych chwil, nigdy nie zrezygnowałam z możliwości podróżowania po swojej duszy... Aż do dziś. Dziś obudziałm się z uczuciem całkowitego zadowolenia z otaczającego mnie świata i wstałam o 7:30, żeby po prostu zjeść z Mroziem śniadanie.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.