Po kociokawałeczku
07 May 2007
Przegrałyśmy. Nie chcę bez niej żyć.08 May 2007
To nie prawda, że one wiedzą. Wtulają pyszczek pod pachę i liczą, że zaraz wyjdziecie. A potem zasypiają cicho. I tylko Ty wiesz, że każdy oddech jest płytszy, jeszcze płytszy, aż niewyczuwalny. Tylko Ty czujesz, jak stygnie Ci pod dłonią schorowane ciałko. Przepraszam, przepraszam, przepraszam. Poprawiasz łapeczkę, która się zsunęła ze stołu, żeby było jej wygodnie, choć ona już nie czuje. Zupełnie nic.
Wszędzie jest jej zapach. Jej pomruk. Jej ciepło. Wraca do mnie w każdej chwili, w każdym miejscu. Spałam z jej pyszczkiem na swym przedramieniu. I tylko, gdy się budzę, jej nie ma. Była moim ciepełkiem, moim promyczkiem słońca. Jej nie ma.
Co ja mam teraz zrobić?
13 May 2007
Mogłabym kłamliwie napisać, że uczę się bez niej żyć.
Kłamliwie, bo całkiem nieprawdziwie. Nie uczę się bez niej żyć, po prostu okłamuję siebie, że nie jest mi aż tak źle.
Patetycznie to zabrzmi, ale moje życie straciło sens. I to, jakby nie brzmiało oklepanie i żałośnie, jest akurat faktem. Brak mi motywacji do robienia czegokolwiek. Nawet nie chodzi o to, że mi się nie chce. Jest mi tak niewyobrażalnie smutno, że wszystko przerasta moje możliwości. Moje serce skamle z bólu, podczas gdy wpojone poczucie obowiązku wymusza interakcję z otoczeniem. I chyba tylko ono trzyma mnie w całości.
Chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, iż niedość że straciłam najkochańszą osobę, nikt tego nie rozumie. Dla wszystkich sprawa jest oczywista: wiadomo, przykro, ale to tylko kot. Moja mama stwierdziła: przyniosę ci takiego małego jak z reklamy Whiskas'a, chcesz? Czy komuś, kto stracił najlepszego przyjaciela albo partnera, proponuje się w jego miejsce kogoś nowego? Ale to tylko kot...
Dla mnie to nie był tylko kot. Kochałam ją bardziej, niż kogokolwiek innego i przez prawie 12 lat codziennie zakochiwałam się w niej na nowo. A teraz miejsce na mojej poduszce jest zimne i puste. A we mnie tylko ciemność...
26 May 2007
Kolejny weekend rozwalony uczelnią. Zajęcia, z których nikt nie ma korzyści: ani ja, ani studenci. Zresztą, im nie zależy, a mnie chyba tym bardziej. Wyniki kolokwium z dziennych już mnie nawet nie dziwią. Smutno tylko czasem, gdy ktoś, kto naprawdę przykłada się do zajęć, w ostatecznym rozrachunku okazuje się jedynie przeciętny. Ale to już nie moja sprawa - moją sprawą jest obiektywizm oceny. Cała reszta nie ma znaczenia.
Ludzie często mnie zaskakują. Głównie negatywnie. Małostkowość, głupota, zaślepienie, zawiść, przekonanie o własnej wyższości... I nawet osoby z pozoru sympatyczne i z całą pewnością inteligentne w dłuższej perspektywie okazują się kompletnymi zerami. Kasa i kompleksy - i na miejscu wyjątkowego człowieka siedzi pospolita szuja.
Pyśka nadal panuje nad każdym moim ruchem. Jej brak tylko nasila nawyki. Niewypełnianie kocich rytuałów pozostawia uczucie przerażającego dyskomfortu. Więc nadal chowam torebki, zamykam szafę, nadal śpię z ręką otulającą nieistniejące już ciałko.
Strasznie bez sensu to wszystko...
31 May 2007
Śniła mi się.
Szłam przez pole i trzymałam ją na rękach. Koło moich stóp brykał Maciek i jeszcze jeden, rudy kot. Na horyzoncie zbierała się burza. Ciemne, niemal granatowe chmury płynęły w naszą stronę. Schroniliśmy się w jakimś zajeździe, spała z łapkami wyciągniętymi przed siebie. Kochany kopytkowiec. Siadłam koło niej i zaczęłam ją głaskać, odwróciła się do góry brzuszkiem, a ja pod palcami wyczułam zgrubienia. "Jak to dobrze, że nie ma przerzutów, wszystko jest ok..." Obudziłam się na zapłakanej poduszce.
Żyję i pracuję. Wykonuję obowiązki. Moje serce po prostu wyje z rozpaczy.