Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Buahahaha

Buahahaha

30 April 2004

Walki o siebie część druga. Pora sprytny plan wcielić w życie. Moja Boska Kobieta zarządziła, że mam iść na siłownię, już ona mi pokaże. To znaczy pokaże mi, co mam ćwiczyć. I mam to ćwiczyć dwa razy w tygodniu po pół godziny, z dużym obciążeniem. I, cytując Boską Kobietę, będę po tym niezła laska.

Bleeee... Ja tak nie lubię siłowni... Ale dzięki temu moje plecy mnie znienawidzą tak, jak ja nienawidzę je.

Z racji tego postanowiłam się zamęczyć z Boską Kobietą i w niedzielę wybieram się na dwie godziny cardio. Co nas nie zabije, to nas wzmocni, a jak mnie zabije, to mi siłownia odpadnie. Będzie in plus.

I tak rozmyślając w drodze do domu, zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Ja ten nieszczęsny klub i fitness muszę sobie zapisać do stałych wydatków miesięcznych i to długofalowych. Z moim zawodem i moim kręgosłupem, jestem skazana na niego do końca życia! A jeśli do tych zajęć co mam, dołożę jeszcze zajęcia na siłowni, to równie dobrze mogę tam zamieszkać. Czekają mnie ćwiczenia 5-6 razy w tygodniu + basen. Jeszcze sportowcem zostanę, dobre. Może zostanę instruktorką?

Z Gwiazdą w jednej szatni, nyah, nyah, nyah. Rany, ale absurdalny pomysł, buahahaha...

Komentarze - W rytmie kroków - Ty

W rytmie kroków - Ty

20 April 2004

Zaczyna się powoli. Uśpiony dniem, uspokojony, do życia budzi się puls. Potem oddech przyspiesza, piersi falują coraz szybciej. Ruch.

Nogi wybijają znajomy rytm, znajomy krok. Coraz łatwiej przychodzi taniec, coraz prostszy wydaje się układ. I jeszcze raz, i jeszcze raz.

W żyłach szaleństwo! W płucach ogień! Nogi tańczą na przekór wszystkiemu!

Nie ma mnie! Nie ma, nie ma...

Jest muzyka. I szał. Kocham to, kocham...

Nie podnoszę głowy, nie patrzę w przód. Przecież wiem, że jest. Ona nadaje rytm, Ona określa sens. Ona tańczy i z nią tańczę ja.

Czy to mi kiedyś minie? Czy zapomnę, jak to jest? Świat bez tej jednej Gwiazdy byłby najpustszym wszechświatem....

Komentarze - Kompleksy

Kompleksy

13 April 2004

Anka dała czadu. Wyszłyśmy wykończone. Lubię wtorki. Potem, czekając aż woda zmyje zmęczenie, zdałam sobie sprawę z tego, jak wiele to dla mnie znaczy. Jak wiele się zmieniło od momentu, gdy poszłam pierwszy raz na ćwiczenia.

Skąd się wzięła ta pewność siebie? Radość i optymizm? Ten stan wiecznego zadowolenia? Kiedyś nie do pomyślenia dla mnie było śpiewanie w obecności kogokolwiek. Źle się czułam na dyskotekach, bo myślałam, że nie umiem się poruszać, nie mam wyczucia rytmu. Obecnie mogłabym tańczyć nawet na ulicy, nucę i śpiewam przy każdej okazji. Muzyka wypełnia mi serce. Chodzę pewniej, ruszam się pewniej. Wysoko noszę głowę. Czasem się nie czeszę przez kilka dni, bo lubię rozwichrzone kosmyki.

Czuję się lżejsza i silniejsza. Jeszcze niedawno bałam się ubrać jasne spodnie. Obecnie mam dwie pary. Nie martwię się wreszcie, że zaraz je czymś usmaruję. Nie zastanawiam się, jak wygląda w nich mój tyłek. Nie dlatego, że schudłam. Dlatego, że lubię moje biodra, lubię sposób w jaki biodrówki mnie opinają. Nawet jeśli moja figura nie jest idealna. Po raz pierwszy czuję się komfortowo we własnej skórze.

Patrząc, jak krople wody spływają z piersi na brzuch by spaść w dół, poczułam się atrakcyjna. W rytmie, pocie i krzyku Anki zgubiłam kompleksy.

Komentarze - Empty air...

Empty air...

30 March 2004

Sala, rytm, sztanga. Światło odbite od luster... Nie było Jej.

Stróżka potu na skroni. Gorąco w mięśniach. Nie ma Jej.

Pusto. Pustka w lustrach, światło, które nie daje blasku. Brak. Tak po prostu. Nie ten krzyk, nie ten uśmiech, nie ta sylwetka.

Takie ładne powiedzenie "Ona wypełnia przestrzeń". Dziś przestrzeń dudniła pustką. Nie miał jej kto wypełnić. Nie było Jej. Więc po co to wszystko?

Komentarze - When I am there

When I am there

23 March 2004

I feel you... in every vein
in every beating of my heart

Szczypanie soli w zadrapaniu na ręce. Strumyczek potu spływający wzdłuż kręgosłupa. Mięśnie omdlewają. Bolą zaciśnięte zęby. Skupiam uwagę na rance, na szczypaniu. Tak łatwiej.

SINGLE!!! No nie... znowu?? Unoszę głowę i napotykam roześmiane oczy. Unosi sztangę, a ja zagapiona, zatopiona w tym wesołym spojrzeniu, razem z Nią.

OSIEM! SIEDEM! ... JEDEN!! Nareszcie...

Nie próbuję definiować tego uczucia. Pewnie nawet nie umiałabym go określić. Ulotne, subtelne, melancholijne.

each breath I take [in every breath I'll ever take]
I feel you...

Przy kolejnym ćwiczeniu gwałtownie mnie prostuje. Jej ramię oplatające mnie na moment, wywołuje dreszcz zaskoczenia. Odbiega do kogoś innego, a ja zostaję otoczona przez pustkę. Czego ja właściwie chcę?

anyway...
in every tear that I might shed
in every word I've never said
I feel you...

I... feel... Her...

I feel you, Shiller mit Heppner

1, 2, 3, 4, 5, 6,

Strona 1 z 6

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.