03 November 2014
Wyniki mojej Mamy znów gorsze. Nie wiem, co czuję.
Mogłabym napisać, że jestem wściekła na lekarkę, która kompletnie nie bierze pod uwagę stanu psychicznego mojej Mamy. Mogłabym napisać, że wkurza mnie bierność Mamy, która poddaje się leczeniu, ale nie robi nic więcej.
Ale tak naprawdę jest mi po prostu strasznie przykro i smutno, że nie umiem pomóc. Że kompletnie nie rozumiem, co czuje i jak działa moja Mama, bo moje reakcje są skrajnie różne.
Łatwo jest mówić: Ja na Twoim miejscu... Problem w tym, że każdy działa inaczej, myśli inaczej, czuje inaczej.
Ja na jej miejscu kwestionowałabym wszystko, wybrałabym lekarza a nie pozwoliła się przydzielić, rzuciłabym palenie, cukier i mięso. Żarłabym kilogramami kurkumę, kaszę jaglaną i imbir, piła hektolitry zielonej herbaty... Medytowała, ćwiczyła jogę, chodziła do psychologa...
Walczyłabym na każdym froncie, w każdym momencie.
Ona walczy inaczej... A ja tak bardzo boję się ją zranić, że nie potrafię jej powiedzieć, że może walczy źle...