Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Po urlopie

Po urlopie

03 May 2011

Zadziwiające jak takie kilka dni bez pracy, nawet spędzone w domu, potrafią człowieka postawić do pionu. Robiłam mnóstwo rzeczy, a jednocześnie nie robiłam nic. Żadnego przymusu, wstawania rano, poczucia winy. Pełen relaks.

A kiedy pozwalam swojej głowie na chwile lenistwa, pojawia się nagle tysiąc pomysłów na spełnienie.

Ze zdziwieniem przekonałam się, że gdy spędzam leniwie dzień, to mimo woli grawituję do Adobe. Uruchamiam Photoshop'a i Dreamweaver'a, przelewam wizje na klawiaturę... Nagle mam cele, plany, dorzucam do listy książki, które chcę na ten temat przeczytać, strony, na których wciągnęły mnie tutoriale, zdjęcia, które aż proszą się o wykorzystanie. Kurcze, ja lubię to robić!

Odkryłam, że uczelnia mnie ogranicza. Wsiąkłam w tamtejszą atmosferę, w ludzi, których lubię, w poczucie doceniania. Ale zabiera mi czas, muli zmysły, które zamiast pogrążać się w monotonni wciąż tych samych zajęć, powinny być eksploatowane do granic możliwości. Zajęcia ze studentami to żadne wyzwanie, satysfakcja będąca tylko cieniem tego, co się czuje, gdy kolejny zadowolony klient, kolejna udana strona...

A wiecie, co robię, gdy nie siedzę przy komputerze? Myślę o tym, co zjeść. I gdzie pojechać, by zjeść coś nowego. I o przeróbkach na stronie z przepisami. To straszne, moje życie kręci się wokół stron internetowych i jedzenia. Nigdy nie schudnę. Ale tak naprawdę mało mnie to obchodzi.

Ten urlop był jak czyste, rześkie powietrze, gdy pierwszego ranka w górach otwiera się okno. Jeszcze miesiąc wytłumienia, zbiorę siły, materiały, a potem... pójdę na całość!

Komentarze - Jej dzień

Jej dzień

07 May 2011

Dziś jest jej dzień. To już cztery lata. Miałaby teraz 15 lat.

Nadal jest ze mną. Gdy siedzę na balkonie, z którego lubiła wyglądać. Gdy patrzę na obniżony parapet, który miał być dla niej.

Dzięki niej poznałam prawdziwą przyjaźń. Nauczyłam się tolerancji, cierpliwości, wytrwałości. Odpowiedzialności.

Wzięłam to życie na siebie, przeżyłam je z nią w całości i pomogłam, gdy wybrała śmierć.

Zostało mi parę zdjęć, pustka na kolanach. I wiedza, jak to jest być kochanym bezgranicznie. Bo właśnie tak mnie kochała.

Dobranoc Pysiu. Dziś znów poduszka będzie zbyt duża na jedną osobę.

Jak co noc.

Komentarze - Ziemia i niebo

Ziemia i niebo

12 May 2011

Okna mojej sypialni i pracowni wychodzą na budynek na przeciw i niebo.

Budynek, jak budynek - kolorowe balkony, doniczki z kwiatami i sznurki z praniem. Lekko sprany, pomarańczowy kolor sprawia dość sympatyczne wrażenie w ogólnej zieleni i pozwala odpocząć oku oderwanemu od komputera. Ludzie dosyć spokojni, przeważnie starsi, zajęci swoimi sprawami. Czarny kot z białym krawatem na przeciw obserwuje gołębie, które dokarmia jego właścicielka. Dziś ma zielono-białą sukienkę i wygląda jak gruba przekupka z targu, w rzeczywistości jednak jest bardzo sympatyczna. Nad nią chudy staruszek uprawia gimnastykę poranną w samych slipkach, a kilka balkonów dalej starsza pani jedzie na rowerku stacjonarnym. Spokojny, słoneczny poranek złożony ze znajomej rutyny.

Niebo jest inne. Jest przepastne, błękitne, poznaczone smugami samolotów. Szybują po nim ciemne trójkąty jaskółek, wieczorem kręcą ósemki nietoperze. Kiedy zasypiam, w czarnej, upstrzonej gwiazdami otchłani rozbłyskują maleńkie światełka samolotów. Gdy się budzę ich białe pióropusze dzielą niebo na części. Dokąd lecą? Co spotka podróżnych w miejscu przeznaczenia? Szerokie wody Nilu w Egipcie, gwarny rynek marokańskiego Marakeszu, czy może kolorowe mozaiki Gaudiego w Barcelonie lub zapomniane świątynie w Kambodży? Kto z nich wróci za tydzień lub dwa, a kogo szeroki świat porwie na dłużej?

To nie jest nudne, spokojne niebo. To niebo wszystkich moich tęsknot, drżące oczekiwaniem przygody.

Komentarze - Nowa?

Nowa?

18 May 2011

Gra Final Fantasy X - 100 zł
Wydruk z drukarki laserowej - 1 zł
Strzyżenie - 70 zł

Mina fryzjera, gdy zobaczył jak ma ciąć - bezcenna.

Nowa?
Komentarze - Jak srebrna ryba

Jak srebrna ryba

31 May 2011

Jak twierdzi Terry Pratchett "Inside a fat girl there is a thin girl and a lot of chocolate" i ja się z tym absolutnie zgadzam. Mogę nie jeść owoców, mogę nie jeść pieczywa i ziemniaków, mogę odstawić wszelkie ciasta..., ale w końcu nadchodzi taki moment, że muszę, po prostu muszę zjeść czekoladę. I nie ma zmiłuj.

Rozwiązania proste typu diety się na mnie nie sprawdzają. Jak już mam czegoś nie jeść, to właśnie chcę to zjeść. A ja lubię jeść, kocham jeść, widząc nowe smaki lub lubiane potrawy wpadam w ekscytację. Jeśli więc chcę mieścić się w ulubione spodnie i skończyć z koszmarami rozgrywającymi się po otwarciu szafy, pozostaje mi tylko hard way.

Z tego powodu od trzech tygodni poddaję się terrorowi siostry i biegam na basen oraz fitness. Basen ciągnie się za mną całe życie i o ile pozwoli mi się swobodnie zapieprzać po torach w te i we wte crawlem to nie ma problemu. Byle nie żabką, bo dla mnie to styl bezsensowny. Raz-dwa-trzy - oddech, raz-dwa-trzy - oddech, dla obserwatora bez wysiłku, lekko, bo cała siła ramienia jest wyzwalana pod wodą. Szybko, gładko, jak srebrna ryba - tak lubię pływać.

Za to fitness... fitness boli. Kto mnie zna dostatecznie długo, ten wie, jakiego kiedyś miałam na tym punkcie fioła. I że jak z tym szaleństwem skończyłam, to wołami mnie zaciągnąć do klubu nie można było. Za to teraz co piątek grzecznie drepczę na salę i wsiadam na rower (!), potem brzuszki, ostatnio trochę stepa... i w sumie to, że przez trzy godziny się męczę, pocę i żyję w bólu, nie jest najgorsze.

Najstraszniejsze jest porównanie. Ponieważ dopiero teraz mam punkt odniesienia. Dopiero teraz widzę, jak niesamowicie wysportowana i silna byłam te 5-6 lat temu i jak mało mi z tego zostało. I paradoksalnie - ten fakt mnie motywuje. Wtedy mi się wydawało, że nie robię postępów, teraz rozumiem, że za dobra byłam, żeby było je widać z dnia na dzień.

Może ja rzeczywiście jestem taka? Może rzeczywiście półśrodki nie są dla mnie? Może ja muszę za każdym razem startować z samego dna, by jak wariat przeć do celu? W pracy, kuchni, zainteresowaniach... zawsze zarzynać się, by być lepszą.

Szybko, gładko, jak srebrna ryba - tak lubię żyć.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.