Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Pada, pada deszcz

Pada, pada deszcz

03 October 2009

Ano pada. Bębni po żółknących liściach, blaszanych parapetach, smutnych parasolach. Kiedy pada, Szczecin jest szary. Szare płaszcze, kapelusze, parasolki i samochody. W różnych odcieniach i w różnym stopniu nasycenia, ale wszystko bure, bure, bure. Bardziej niż latem, choć i latem Szczecinianie kochają szarość.

Nie wyróżniać się w tłumie, nie wyróżniać na ulicach. Zlać z tłem nijakich murów i nie rzucać w oczy. Ogólnomiastowa nieśmiałość i brak oryginalności.

I tylko lipy złote na przekór manifestujące swą jesienną śmiałość. I pelargonie w oknach i na balkonie na przeciw. Dumne, kopiaste, w pełnym rozkwicie. Kwiaty mojego dzieciństwa. Mojego dorastania. Niezłomne pelargonie, czerwieńsze niż krew...

Komentarze - Floating Garden

Floating Garden

16 October 2009

Koty z Dąbia
Prezydent naszego miasta ma wizję: w 2050 roku staniemy się Wenecją Północy, zmienimy zalew i okoliczne wyspy w piękne miasto na wodzie. Tymczasem zmieniliśmy się już kilka dni temu i to z porządnym pluskiem. I tylko nikt się nie cieszy.

Nie cieszą się mieszkańcy Prawobrzeża dojeżdżający do pracy. Nie cieszą się nawet Ci, którzy dojeżdżać nie muszą, ale mają pozalewane piwnice. Nie cieszy się straż pożarna, wodniacy i inne służby miejskie.

A chyba najmniej cieszą się koty i ludzie z nimi związani. Ci, co brnęli dzisiaj przez pozalewane tereny i szukali, gdzie koty przetrwały i którym trzeba pomóc. Ci, co po własnej pracy do późna sklejali nowe budki dla kociaków, bo stare zniszczyła woda. Karmicielka, która straciła swoje kociaki - i która jutro pojedzie tam znowu i będzie brnęła w wodzie po pas szukając kolejnych. I wszyscy Ci ludzie, którzy pojadą tam z nią.

Mnie jutro tam nie będzie. Cały dzień spędzę na uczelni, ominie mnie deszcz, chłód, przemoknięte ubrania. Czy ja wyglądam, jakby mnie to cieszyło?

Koty z DąbiaKoty z Dąbia

Komentarze - Mgła Story

Mgła Story

20 October 2009

Cały Szczecin znów otulony puszystą pianką. Jesień o smaku kremowego cappucino. Przez opary mgły prześwieca na niebiesko niebo. A moje zaprzyjaźnione brzozy na dobre rozstają się z letnią zielenią.

Ava marudzi. Przybiega pomrukując z balkonu niosąc w sierści zapach i wilgoć tego mglistego poranka. Chłód pozostaje jeszcze chwilę po jej przejściu. I smutne wspomnienia jesienią złocące się na ścianie. Inna jesień pachnąca w futerku innego kota. Smutno.

Praca jest. Budzę się rano i zmęczona kładę spać wieczorami. Robię coś także dla siebie - czysto jesiennie. Czasem cofam się o kilka lat wstecz i zastanawiam, co się stało. Czemu mam tak niewiele do powiedzenia, czemu większość moich dni jest jak ten dzisiejszy poranek - zamglona, szara, cicha... I czemu ona... Dość!

Komentarze - Nie sobota, urodziny kota

Nie sobota, urodziny kota

21 October 2009

Ava ma dziś urodziny. Z tej okazji zaczęła świętować już wczoraj, przy okazji bigosu. Z zapałem pomagała czyścić swoją miskę z kawałków wołowiny, a potem w pełni uszczęśliwiona wylegiwała się na swoim fotelu. Brzuchem do góry. I nawet pozwoliła nam pospać rano.

Na szczęście pogoda nam dziś dopisała, więc spacer urodzinowy doszedł do skutku. Obeszłyśmy spory kawał trawników między blokami, eksplorowałyśmy nieznane miejsca, Ava zjadła urodzinową muchę, urodzinowo zaostrzyła pazury na wycieraczkach sąsiadów, zebrała odpowiednią ilość pochwał za całokształt prezentacji i wielkość kity. A teraz siedzi na balkonie i spogląda w dół na swe włości w pełni świadoma, że jest najpiękniejsza, najcudowniejsza i najkochańsza ze wszystkich kotów na ziemi.

Wieczorem odbędzie się uczta na jej cześć. Potem wspólne gonitwy i zabawy, może nawet wygra w kocie zapasy. Potem pogłaszczemy ją chwilę, ona odejdzie z kitą dumnie uniesioną i ułoży się na parapecie, mrużąc złote oczy królowej. Nasza Ava.

Nie sobota, urodziny kota
Komentarze - In the middle of the night

In the middle of the night

22 October 2009

Ranek. Za oknem jeszcze ciemno. Wysuwam stopę i czuję chłód powietrza. Więc znów ją chowam, otulam się mocniej kołdrą, skręcam w kłębek na łóżku leżąc praktycznie już w poprzek. Mmmm, ciepło, przyjemnie.

Z kuchni dobiega szczęk szafek, stukot noża, pomrukiwania Avy i dzwonienie łyżeczki o miskę. Śniadanie. Przez uchylone powieki spoglądam w tamtą stronę, ale widzę tylko pierzynę i ciepły blask światła w drzwiach...

... ciepły blask światła w drzwiach, postukiwanie z kuchni, zapach sypanej kawy. Wtulam się w ciepło kołdry, jednocześnie klęcząc i opierając głowę na zgiętych ramionach, kołysząc się lekko i próbując odpędzić sen. Ostrożnie otwieram oczy i zaraz je zamykam, bo tak strasznie chce mi się jeszcze spać, a światło razi. Słyszę kroki, ojciec lekko potrzasa moim ramieniem: "Wstawaj, siódma". Jeszcze w piżamie człapię do kuchni gdzie już stoi dla mnie kawa. Piję, ubieram się, ziewając zapinam obrożę, głaszczę rudy łeb i wychodzimy. Na dworze zimno, trzęsac się czekam niecierpliwie aż Kajtek zakończy spacer i razem, na wyścigi, pognamy po schodach do ciepłego domu.


Szczęśliwa byłam wtedy - z kawą, wierszami i książkami, rozciągnietym fioletowym swetrem i czekoladą maltańską. Czasem, we wspomnieniach nadal głaszczę ukochany psi pysk.

In the middle of the night
Komentarze - Zacząć od nowa

Zacząć od nowa

23 October 2009

Zaczęłam od nowa. W halloween'owej szacie, z wielkimi planami i brakiem czasu. Permanentnym zresztą. Stopniowo uzupełnię braki, poprawię błędy.

Na dzień dzisiejszy nie działają tagi z polskimi znakami - zmienię to, jak tylko uda mi się bezboleśnie przestawić 7 lat notek czyli dokładnie 805 wpisów na UTF-8. Zadanie może być wybitnie karkołomne. Ale kiedyś na pewno dam radę.

Dodać muszę jeszcze galerię, uzupełnić zdjęcia w notkach - dziwnym trafem zaginęły, dodać zagubione komentarze. W planach jest też linkownia - bardziej dla mnie, niż dla gości. RSS z porządnego zdarzenia. I kilka innych spraw.

Na razie działa, co działa. A jak nie działa, to kiedyś zadziała. Albo i nie.

Miłego korzystania.

Komentarze - Invisible

Invisible

26 October 2009

Czasami w pędzie mojej codzienności zdarzają się takie dni jak dziś. Nikt nic ode mnie nie chce, klienci nie dzwonią, z uczelni brak wiadomości, rodzina siedzi cicho. Na żadne wysłane przeze mnie maile nie otrzymuję odpowiedzi, nikt nie odpowiada na moje posty na forum, zero odzewu z jakiejkolwiek strony. Jakby nagle cały świat jednogłośnie postanowił mnie ignorować. Jakby wszyscy o mnie nagle zapomnieli.

W takie dni czuję się niewidzialna. I nie bardzo wiem, co ze sobą zrobić. Co chwila sprawdzam pocztę, gapię się w komunikatory, komórkę trzymam blisko przy sobie, na wypadek, jakby jednak ktoś o mnie pamiętał. W rezultacie praca mi kompletnie nie idzie i cała chodzę podenerwowana.

Na codzień narzekam, że ciągle ktoś czegoś ode mnie chce, ale takich dni jak dziś naprawdę nie cierpię.

Komentarze - List do Dziadka

List do Dziadka

27 October 2009

List do Dziadka


Dziadku, to już dwa lata,
dwa lata niczym dwa słowa,
ze mną się nie pożegnałeś.
Zostałeś ze mną, tuż obok.

W snach już przyszedłeś do wszystkich:
do babci i całej rodziny,
lecz zapomniałeś o wnuczce
tej ukochanej, jedynej.

A może nie zapomniałeś,
może me myśli mnie zwodzą,
może się żegnać nie chciałeś?
I zostałeś ze mną, tuż obok.

Pogłaszcz ode mnie kocinkę,
siedzi na moście na pewno,
też się nie pożegnała
by móc pozostać tu ze mną...
Komentarze - Jak podać kotu tabletkę?

Jak podać kotu tabletkę?

29 October 2009

"Jak podać kotu tabletkę?" To pytanie pada często i gęsto, jak Internet długi i szeroki. Sposobów jest wiele, od przemycania w mięsie, aż po desperackie próby obejmujące dwie osoby, ręcznik i siadanie na kocie okrakiem. Krew się leje, sierść fruwa, wściekłe miauki mieszają się z rozpaczliwymi krzykami masakrowanych opiekunów. Bo kot to NIE pies.

A ten przydługi wstęp zmierza do tego, że przedwczoraj Avie ułamał się ząb. Wczoraj to zauważyłam, zbagatelizowałam na 5 sekund, po czym narobiłam totalnej paniki - źle kota karmię, ma anemię, za mało tauryny, wapnia, żelaza i wszystkiego na raz. Kot mi umiera!

Ava rzeczywiście umierała. W fotelu do góry kołami mrucząc i podstawiając brzuch do głaskania. Obcałowałam, obryczałam, poszłam ochłonąć do pracowni i dorwać się do MIAU. Świątynia kociej wiedzy wszelakiej nieco mnie pocieszyła, ale zanim doczytałam wątki o zębach zdążyłam Avę umówić do weterynarza. Ava z uporem konała na moim biurku, od czasu do czasu kopiąc mnie tylną łapą, żebym denatkę głaskała.

No nic to, dziś wzięłam chodzącego trupa w transporter i poszłyśmy na umówioną wizytę. Taksówka przejechała dwie przecznice na kocim sygnale, w poczekalni Ava peszyła pieski z cienia swej budki, na koniec oburczała weterynarza za to, że ją maca. Co ją będzie obcy facet stetoskopem smyrał... Dostałyśmy receptę na tabletki i maść na zapalenie dziąseł i wróciłyśmy. Ponownie taksówką zmienioną w koci pojazd uprzywilejowany. I resztę dnia spędziłam na obmyślaniu strategii, jak Avie podać Rutinoscorbin...

W końcu zmotywowana siadłam na podłodze w kuchni, zawołałam Avę, trzęsącymi rękami wyjęłam pastylkę, otoczyłam kolanami kota, uniosłam Avie łeb, otworzyłam pyszczek, wrzuciłam tabletkę... Ava przełknęła, pomruczała i poszła. A ja zostałam jak jakaś kretynka w tej kuchni, na podłodze, z rozdziawioną gębą.

Morał prosty - za kotem nie nadążysz. 


P.S. A niedowiarków zapraszam:

  1. Usagi.pl: Jak podać kotu tabletkę
  2. Leksykot: Jak zaaplikować kotu tabletkę
  3. kotdoskonaly.pl: jak podać kotu tabletkę
Jak podać kotu tabletkę?
Komentarze - Substytucja

Substytucja

30 October 2009

Usagi.pl: Kasia

Miałam nie smęcić, ale jest beznadziejnie. Jakoś tak, po prostu.

Nie pomaga widok brzóz wyzłoconych jesienią, pomarańczowa dynia na stole czy jesiennie niebieskie niebo. Praca mi nie idzie, pieniądze za to stanowczo za szybko. I do tego jest mi gorąco, cały czas się przegrzewam, mimo że ogólnie jest chłodno. Znudzona ogólnie jestem.

Mam potrzebę robienia zakupów, kupowania małych rzeczy do domu, obecnie najlepiej w stylu jesiennym. Ścierki do naczyń, świeczki w kształcie liści, zapachowe saszetki do szafy - to ostatnie moje nabytki. Rozpaczliwie walczyłam ze sobą, żeby nie zakupić jesiennego bieżnika, miski w kolorze dyni, miseczek w kształcie liści, brązowego obrusa i drewnianych podkładek, ciepłego koca w kolorze brązowym, drugiego w kolorze zieleni, dwóch brązowych poduszek z zielonym motywem kwiatowym oraz drewnianych ramek na zdjęcia. W pędzie do kasy udawałam, że nie widzę też brązowych ręczników.

Po kilka razy oglądam stronę Tchibo, choć w rzeczywistości już mi się ich produkty tak nie podobają. Zwiedzam sklepy i żyję obsesyjną potrzebą butów, spodni i skórzanej kurtki.

W domu natomiast... zaglądam do lodówki. Nie jem, zaglądam. Przeglądam strony i książki kucharskie dumając, co by tu ugotować lub upiec. Nie chce mi się w sumie, ale i tak planuję, drukuję przepisy, gapię się w lodówkę. Żłopię jedną herbatę za drugą. I za diabła nie mogę się skupić.

Zachowania kompensacyjne. Mija rok, a ja nadal nie potrafię spokojnie usiąść i choć przez chwilę nic nie robić. Więc jem, kupuję, piekę, sprzątam, pracuję. Od 8 do 22, tak, aby jak przyłożę głowę do poduszki kompletnie urwał mi się film. Więcej, więcej, więcej. A przez ostatni tydzień jest gorzej niż kiedykolwiek.

 

Kompensacja (łac. compensatio, równoważenie) - jeden z mechanizmów obronnych znanych w psychologii, odmiana substytucji.

Jest to wynagradzanie siebie za braki lub defekty. Daje chwilową przyjemność, ale powtarzane może spowodować utrwalenie się podświadomego skojarzenia danego defektu z nagrodą i utrudnić jego usunięcie.

Ogólniej używa się tego terminu także w nieco innym znaczeniu, skierowania aktywności na cele podobne do tych, których nie potrafimy osiągnąć.

Kompensacja (psychologia), Wikipedia

Komentarze - Z dyńki

Z dyńki

31 October 2009

Przeglądając blogi kulinarne trafiłam na Festiwal Dyni i pomyślałam, że czemu miałabym nie spróbować. Warzywo to dla mnie nowe i niecodzienne, a więc stanowi wyzwanie, a ja wyzwania ostatnio lubię. Przynajmniej te związane z kuchnią.

Dynia zawsze kojarzyła mi się jedynie z dekoracją na Halloween. Dziury na oczy i mordę, świeczka do środka i klimat jak się patrzy. W Stanach naoglądałam się jej podczas podróży nad Niagarę i razem z czerwonymi liśćmi klonów mocno wbiła mi się w pamięć jako nieodłączna część Finger Lakes. I do tego ta kawa o smaku dyni i przypraw, mmmm....

Z jedzeniem nie kojarzyła mi się nigdy. Może dlatego, że rodzina unikała dyńki jak ognia, a na moje pytanie, co można z niej zrobić słyszałam sugestywne "Nic!" od części męskiej i równie zniechęcające "Zupę!" od części damskiej. Rafał patrzył na mnie z powątpiewaniem za każdym razem, jak zachwycałam się dyniami na rynku. Nie było to zbyt motywujące.

I nagle przeczytałam, że dynia jest wspaniała, smaczna, wybitna, wszechstronna. Dynia? Zaraz, o tej dyni mówimy? Tej okrągłej, pomarańczowej, nadzianej świeczką? Dałam się skusić.

Efekty mojego pierwszego (ale na pewno nie jedynego) spotkania z dynią można obejrzeć tu: Makaron z dynią w sosie curry.

Śmiem twierdzić, że warto było.

Z dyńki
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.