Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Już grudzień

Już grudzień

05 December 2009

Niezauważalnie wpadłam w grudzień. I cały tydzień minął. W sklepach już świątecznie, konsumpcjonizm zaatakował bombkami, choinkami, słodyczami w świątecznych opakowaniach. Jak co roku, ledwo przebrzmi listopad z ciszą cmentarną rusza machina świąteczna.

W tym roku daję się porwać, a co mi tam. Niech chociaż oczy nacieszę straganami, prezentami, błyszczącymi bombkami w sklepach, skoro w domu choinka stanowi wyzwanie.

I jak co roku zaczyna się we mnie budzić ta mała cząstka mnie, której istnienia nikt nie podejrzewa. Której istnienia się wypieram przez większość roku. Ta mała cząstka mnie, która nazywa się Tradycja i Rodzina.

Bo ja marzę o wielkiej rodzinie, o dużym domu z obszerną kuchnią, w której przed świętami krzątają się kobiety, doprawiają zupę i bigos, lepią pierogi, ucierają kutię i ciasta. Plotkują i śmieją się, przekomarzają. O rodzinie, w której mężczyźni wracają z choinka i instalują ją w salonie, a potem weseli, zmarznięci, podjadają jedzenie prosto z misek i garnków. Marzy mi się gwar przedświąteczny, zapach mielonego cynamonu, pieczonych mięs i suszonych śliwek. I im mniej tego u mnie na codzień, tym bardziej brak mi tego w Święta.  

Komentarze - 5,5kg zdrowej kociej krowy

5,5kg zdrowej kociej krowy

11 December 2009

Zwizytowałyśmy z Avą weterynarza, gdyż Ava miała termin na badanie serca u specjalisty rangi krajowej, dr Niziołka. Tak tak, to Ava miała termin, nie ja, podczas potwierdzania rejestracji przekonałam się o tym, gdy nie można mnie było znaleźć, dopiero imię Ava Gardner wyjaśniło sytuację. Szkoda tylko, że gdy przyszło do płacenia za wizytę nikt Avy nie skroił tylko mnie.

W każdym razie dowiedziałam się, że kota mam zdrowego jak kuń, do tego z charakterkiem. Doktor już nawet chciał Avę uśpić, żeby choć przez chwilę spokojnie poleżała. Na szczęście po długich bojach, trzymaniu kota przez dwie osoby i pełnych rozpaczy i obrazy miaukach, warkotach i podgryzaniu po rękach, Ava przeszła przez USG serca.

Przy okazji ją zważyłam. Więc to nie tylko zdrowy kuń, ale i wielka krowa.

Wielkiego krowokunia targałam do domu w transporterze typu Cabrio, który sam w sobie waży jakieś 4,2kg. Około 5,5kg zdrowego zwierza radośnie przenosiło ciężar z przodu na tył i na boki, próbując się wydostać. I znów mi coś w plecach trzasło.

Miłość do kotów to cierpienie.

Komentarze - Piekę pierniki

Piekę pierniki

18 December 2009

Śnieg za oknem, pierwsze spadki minusowe, cudnie jest!

Ava wpada do domu z ośnieżonym nosem i kitą, przynosząc w futrze chłód mroźnego poranka. Wszystkie dźwięki takie czyste, mocne: pierwsze ćwierkanie zmarzniętych wróbli, okrzyki mew, stukot kół pociągu i głosy dzieciaków. Aż chce się ubrać kurtkę, owinąć szyję szalikiem i wyjść na spacer.

Ale na razie zamiast spacerować piekę pierniki. Dziesiątki gwiazdek i choinek nabierają kształtu i barwy w piekarniku. Pienią się landrynki, pachnie miód i cynamon, lekko piecze język od piernikowego ciasta.

Jedna po drugiej wsuwają się i wysuwają blachy z rozgrzanego piecyka, stygną kolorowe witraże: zielone, złote i różowe. Ava ostrożnie trąca łapką jeden z nich - miliony roztrzaskanych drobinek rozbłyskują w promieniach słońca. Ava łapie najwiekszy kawałek w pyszczek i ucieka ile sił w łapach, a ja biegnę za nią pokrzykując i wymachując kuchenną ścierką.

Wbiegamy do sypialni, kotłując się wpadamy w łóżko. Bucha mroźne powietrze z uchylonego okna, pachnie przewietrzona pościel. Ava mruczy i zakopuje landrynkowy skrawek Świąt pod kołdrą...

Jestem szczęśliwa. Jestem po prostu szczęśliwa.

Piekę pierniki
Komentarze - Lepię uszka

Lepię uszka

18 December 2009

Po południu mróz chwyta na dobre. Do babci docieram przemarznięta, ze ściągniętymi ustami i czerwonym nosem. Od drzwi dociera do mnie ryk telewizora z pokoju babci, dym z papierosa mamy, warkot wiertarki i mamrotanie ojca, który montuje karnisze.

Dostaję gorącej herbaty, jem twardawą bułkę z masłem, mama nerwowo mieli mięsa na farsz do uszek. Ojciec wiesza firanki i mama jak zwykle jest niezadowolona, że się ubrudził podczas wiercenia. I że "jazgoczemy i jej przeszkadzamy".

Ojciec w końcu wraca do domu śmiejąc się, że po drodze zamarznie, mama wyrzuca nas z kuchni, więc siedzimy z babcią na kanapie, gadamy i czekamy, aż mama zagniecie takie ciasto na pierogi jak lubi.

A potem, jak co roku, lepimy uszka siedząc przy kuchennym stole i rozmawiając właściwie o niczym ważnym, ale tak naprawdę o wszystkim, co najważniejsze... Trzy pokolenia kobiet: babcia, mama i ja.

Kocham te nasze coroczne wieczory przedświąteczne, gdy czasu rozmowy nie wylicza zegar, ale ilość farszu i ciasta. Woda bulgocze w garnku, uszka wypływają i nikną pod powierzchnią niczym małe, okrągłe ryby. Wyławiam je czerwoną łyżką cedzakową z czarną rączką, która ma chyba tyle lat co ja, wrzucam na talerz, podjadam po kilka z każdej partii. Takie na stojąco, prosto z garnka są najlepsze, po prostu niebo w gębie.

Rozwałkowuję kolejną porcję ciasta przy wtórze uwag babci, że nierówno i westchnień mamy, że za grubo. Dziadek umiał robić takie cienkie, cieniuteńkie, ogromne płaty ciasta, które później idealnie się cięło i lepiło. Moje płaty nie są takie - nieduże, nierówne, postrzępione, ale lepsze niż rok temu, a za kilka lat, kto wie...

I gdyby ktoś z zewnątrz przytknął twarz do szyby, zobaczyłby jasne wnętrze kuchni i trzy kobiety: drobną staruszkę pomarszczonymi rękami nakładającą farsz na maleńkie kwadraciki ciasta, zmęczoną kobietę ugniatającą kolejny placek do rozwałkowania i roześmianą dziewczynę wywijającą łyżką nad parującym garnkiem. Niby zupełnie różne, a przecież takie same...

Komentarze - Przed Świętami

Przed Świętami

22 December 2009

Próbuję mieć choinkę. Próbuję z zacięciem. Próbuję mieć choinkę taką, jak w tamtym roku - z bombkami, łańcuchami, światełkami. Taką choinkę, która wyraźnie oznajmia - Święta w domu.

Ava też próbuje. Na chwilę obecną zamieszkać na czubku choinki. I ustanowić rekord w zdejmowaniu plastikowych gwiazdek.

Próbuję mieć też kwiatka na parapecie w kuchni. Zawsze tam stał, chcę żeby tam wrócił i stał nadal. Kuchnia bez kwiatka jest jakaś smutna.

Ava też próbuje kwiatka na parapecie w kuchni. Dosłownie.

Biedne Święta, biedny grudnik...

Przed Świętami
Komentarze - Avatar

Avatar

30 December 2009

Cisza u mnie. Jak zawsze między świętami. Właściwie nie czuję motywacji do robienia czegokolwiek. Wybraliśmy się do kina na Avatara.

Zamknięta w blokowisku szarego miasta nie umiem o nim napisać. Natłok wrażeń, myśli, uczuć, za dużo tego po prostu.

I tylko jedno słowo, niczym rozpaczliwy grymas, gdy łzy płyną po policzkach: NIGDY.

Avatar
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.