Birthday wishes
15 March 2021
Czuję się jak pierdolony żółw.
Uparcie brnę do przodu, bo jestem zbyt tępa, żeby się zatrzymać. Noga za nogą. Cały czas do przodu. Sunący debil.
(...)
Ale lezę. Nadal kurwa lezę. Nic mnie nie cieszy, nie wiem po co to robię, ale robię.
Pierdolony żółw, ot co.
--- Marzec 2017
Sama siebie czasem zaskakuję. Skąd we mnie tyle agresji? I co ja mam do tych biednych żółwi?
Bo tak między nami, to obecnie nadal jak ten żółw lezę. Mało co mnie cieszy, mało co rusza, ale to chyba niekoniecznie żałoba. Ja chyba tak po prostu mam, że już dawno skończyłam z ekstatycznymi achami i ochami. Żyję tak trochę pomiędzy cienistą melancholią a słonecznym ukontentowaniem.
Tak trochę tylko w pół.
Ucieczka w góry miała mi zapewnić to ach, ale musiałabym tu przyjechać jako ktoś inny, żeby tak było. Kocham chodzić, kocham naturę, ciężar plecaka i zmieniający się szlak. Ale widok na Giewont szczerze mnie nudzi. Jak ten żółw - muszę być w ruchu, bo zwykłe życie, nawet z górami w tle, to tylko szara rzeczywistość.
Myślę, że na ten syndrom ucieczki nie pomógłby nawet dom w Chiang Mai czy willa na Bali. Nie zatrzymałby mnie widok na Fuji ani ciepłe Morze Śródziemne. Po chwili zawsze gna mnie dalej.
Chciałabym... chciałabym kiedyś się zatrzymać i poczuć, że nie chcę już nic więcej. Że mężczyzna przy boku, widok z okna, aromat kawy z własnego kubka to jest właśnie to. Że pożegnałam swoją samotność.
Takie życzenie urodzinowe. Kto wie, może się kiedyś spełni?