Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Postęp

Postęp

11 November 2006

Moi rodzice obchodzą dziś trzydziestą rocznicę ślubu. Czas tak mija. Patrząc na nich, niekiedy nie rozumiem, jak im się to udało. A jednak są razem.

W tym roku zepsuł im się mikser, który dostali z okazji ślubu. Kupiłyśmy z siostrą nowy - na kolejne trzydzieści lat, choć pewnie nie wytrzyma nawet dziesięciu. Teraz nie robi się rzeczy, by trwały. I to w pewien sposób przygnębiający fakt.

Parę dni temu uderzyła mnie świadomość rozwoju technologii. Od rozpoczęcia studiów dziewięć lat temu, świat stanął na głowie. Internet, telefonia komórkowa, telewizja kablowa. Szybkość zmian przyprawia o ból głowy. To, że mogę porozmawiać z bratem ze Stanów poprzez Skype'a, albo chociażby fakt prowadzenia pamiętnika w Internecie.

Kiedy zaczynałam studiować i zapoznawałam się z DOS'em oraz Windowsem 3.11 w głowie mi nie postało, że będzie istniało coś takiego, jak uzależnienie od komórki czy komunikatorów. Tak naprawdę to nawet mi się nie śniło, że komputery będą służyły do czegoś więcej niż pisania tekstów i przeprowadzania obliczeń matematycznych! A teraz się okazuje, że bez komputera życie staje się niemal niemożliwe.

Zazdrościłam babci życia w dobie przemian. A przecież one zachodzą cały czas także wokół mnie. Wsiąkam w nie, adaptuję je do swoich potrzeb i dostosowuję się do nich, często nawet nie zauważając, jak bardzo zmieniają moje życie i otoczenie.

Co my dostaniemy z Mroziem na nasze trzydziestolecie? Odtwarzacz hologramowy? Przenośny teleporter? Wzmacniacz telepatyczny do odbioru telewizji?

A może pojedynczy kwiat, tak nieczęsto spotykany za trzydzieści lat, że aż zabraknie nam słów ze wzruszenia.

Komentarze - Mucha musze nie równa

Mucha musze nie równa

14 November 2006

Muszę. Okropny zwrot. A jednak muszę coś ze sobą zrobić, bo zaczyna być marnie. Brak mi pieniędzy, czasu i zapału do pracy. Więc muszenie dopada mnie nieodwołalnie.

Mam mnóstwo pierdółek do zrobienia, a jak każdy wie, pierdółki zabierają najwięcej czasu. Dlatego tak bardzo odwlekam ten moment, gdy solidnie wezmę się do roboty. Tak naprawdę, to tych pierdółek jest góra na dwa dni.

Tak naprawdę, mam cykora i jestem leniwa. Cykora mam na myśl, że jak oddam doktorat, to to będzie takie strasznie nieodwołalne. Egzaminy, potem obrona i nagle coś, co robiłam przez cztery lata zostanie definitywnie zakończone. Wóz albo przewóz, a na pewno nieco inny etap życia. Boję się zmian - jak zawsze.

A leniwa jestem, bo się boję. I dlatego jeszcze, że ostatnio praca nie sprawia mi przyjemności. Jak tak się zastanowić, to jedyną przyjemność sprawia mi ostatnio leżenie z kotem na podłodze. Niedługo zacznę lizać sobie grzbiet i ganiać za piłką. Więc jak widać muszę, po prostu MUSZĘ już coś z sobą zrobić.

Komentarze - Zło i dobro

Zło i dobro

23 November 2006

Zło i dobro.

Jak zwykle dyskusja rozpoczyna się od kilku banalnych zdań. Wspominam od niechcenia, że w większości gier, w które gram, przypada mi obowiązek ratowania świata. To taka ogólna japońska przypadłość - zaczyna się niewinnie, a kończy powstrzymywaniem kataklizmu. I trochę mnie to już nuży, bo czemu choć raz nie mogłoby być na odwrót?

Mroziu stwierdza, że jest taka gra, w której można być złym i na końcu zniszczyć świat. Znam Fable'a, ale to przecież nie tak, to znów bolesne uproszczenie polegające na tym, że jeśli się pomaga staruszkom i ratuje zaginione koty, to jest się dobrym, a jeśli się gwałci dziewice i kopie psy - to złym.

I jak zwykle odnoszę to do siebie. Jako bohaterka Fable'a stworzyłabym świat niczym zaginione krainy Avalonu - świat bez skazy. Pomagam zwierzętom, troszczę się o słabszych, kocham swoją rodzinę. Jestem miła dla ludzi i rzadko tworzę z nimi konflikty. Taki ktoś nie mógłby zniszczyć świata. A przecież gdyby dano mi do pilnowania duży czerwony przycisk z napisem "zagłada ludzkości", nie wahałabym się ani minuty.

Od swego powstania ludzkość nie przyniosła światu nic dobrego i nadal będzie tylko niszczyć. Toczy mnie gorycz i nienawiść. Nie do jednostek, ale do ogółu. Do tej zadufanej, ogłupiałej masy, która potrafi tylko brać, nigdy dawać. Więcej miejsca, surowców, środków transportu. Niszczą wszystko, co stanie im na drodze: rzeki, lasy, góry, nawet własnych dzieł nie potrafią uszanować. I ja też jestem częścią tej masy i zniszczyłabym ją bez zawahania.

Zło i dobro. Ale czerń i biel dzieli mnóstwo odcieni szarości.

Komentarze - Mgły mego domu

Mgły mego domu

27 November 2006

Znów się nie wyrabiam. Czasem jest tak, że nawet najtrudniejsze problemy jestem w stanie rozwiązać w pięć minut, a niekiedy nawet zrobienie herbaty przerasta moje możliwości.

Rankiem gapiłam się w okno. W tym roku jesień jest niczym wełna owcy. Gdy wychodzę na balkon, cały świat przykrywa biały tuman mgły. Z oparów wygląda jedynie rozmazany kształt brzozy. Moje mieszkanie, moja wyspa. Świat nie istnieje poza ciepłymi ścianami mego domu.

Jest taka przypowieść o papudze, która z ciemności nocy wlatuje przez okno do oświetlonego pokoju i wyfruwa przeciwnym oknem. Życie jest jak lot ptaka przez wypełnione światłem pomieszczenie...

Moje życie jest samotnością w pokoju pośród mgieł jesiennych. Cynamonowa herbata nadaje mu smak, a pomruk kota buduje poczucie głębi. A jednak nawet tu, otulona nierzeczywistymi światami, przemijam. Zatapiam się w mglistej jesieni...

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.