Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Powtarzalność

Powtarzalność

24 September 2016

Wróciłam z urlopu w Andaluzji równie zmęczona i zdemotywowana, co wcześniej. Mimo kompletnego oderwania od pracy, kłopotów, mieszkania. Albo tydzień to dla mnie za mało, albo problem tkwi gdzie indziej.

Brak mi energii, żeby robić cokolwiek. Nie chce mi się i już. A nawet jak mi się chce, to męczę się momentalnie. Nie wiem, jak sobie pomóc. Wyczerpałam pomysły.

Nie wiem, jak inni dają radę. Codziennie to samo: praca, dom, praca, dom, znajomi, rozmowy o pracy lub domu, lub o niczym. Nie wiem, co ich napędza, co sprawia, że miałkość takiego życia im nie przeszkadza. Ja umieram z nudów, z powtarzalności dosłownie wszystkiego.

Te same miejsca, ten sam kod, to samo jedzenie, ci sami ludzie. Uczucia, które się powtarzają, wrażenia powracające. Hiszpania, Egipt, Rzym, Chiny - pomijając kolor skóry, więcej lub mniej uśmiechów, zawsze jest to samo. Hotel, street food, lot samolotem, zapachy, język - niby wszystko inne, ale ten sam wzorzec over and over again.

Nowy mężczyzna, nowa tęsknota, nowe pożądanie, zachwyt, nienasycenie. Planowanie, co dalej. Wspólne spacery, jedzenie, noce... To też już było. W innej postaci, ale tak.

Kupowanie mieszkania, planowanie łazienki, montowanie kuchni: "tu będzie to, a tu tamto", wprowadzka, urządzanie, powolne zapełnianie sobą ścian. I to też już przerabiałam wiele razy.

Wszystko, dosłownie wszystko już było, nawet moje tycie, chudnięcie, moja dieta, mój hedonizm. Nienawiść do siebie, uwielbienie siebie. Jak w kołowrotku. 

I tylko to zmęczenie, coraz większe i większe, narastające od lat.

I tylko ta świadomość, że nie umiem się poddać. Że nawet jakbym chciała, nie umiem się poddać. Że będę się tak ciągnęła, wlokła przed siebie, bo nie umiem zaprzestać. Bo nie potrafię wyłączyć tego czegoś we mnie, co każe mi leźć do przodu, podejmować się pracy, podejmować się wyzwań, mimo że jestem tak cholernie zmęczona tym wszystkim.

W tym jednym, w tym jednym jedynym szczególe, jestem jak moja Mama. Choćby na kolanach, choćby ledwo dysząc, do przodu, do przodu, nie zatrzymać się. Bo zatrzymanie się oznacza śmierć.

Darekaga watashi o tasukete...

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.