Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - I tylko ciemność mruczy niczym dymny kot

I tylko ciemność mruczy niczym dymny kot

01 July 2012

Przeszłość dopada w najmniej oczekiwanych momentach.

Jestem najmniej odpowiednią osobą do ratowania Maćka, kota Babci. W takich chwila to, co przeszłam wraca. Nabyta wiedza nie pomaga - połączona z uczuciami po Pyśce i Kasi sprawia, że wpadam w panikę. Drżą mi ręce, nie mogę oddychać. Stoję na klatce schodowej z kontenerem w dłoni i cała się trzęsę. "Tylko nie znowu, nie znowu, nie już."

Moja rodzina taka jest. Gdy pojawia się problem, albo go omijają, albo zrzucają na innych. Znajdują miliony wymówek, by wmówić samym sobie, że to nie ich sprawa lub nie ich wina. Że to świat jest wstrętny, bo zwala na nich same problemy. Nie jestem taka, nie będę taka, dlatego stoję na tych schodach z chorym kotem i próbuję zapanować nad sobą.

Świat się na nich nie uwziął, po prostu taki jest. Nie są jedynymi stojącymi przed problemem opieki nad Babcią, stresem w pracy czy chorobą. Tylko oni nie stawiają temu czoła, odkładają rozwiązania na później, tłumacząc sobie, że "nie, bo...". Nie próbują zrozumieć lub działać, zanim sytuacja nie postawi ich pod ścianą. A wtedy przeważnie jest jak z tym kotem - zbyt późno. A wystarczyło nie czekać, aż wrócę z urlopu, tylko samemu zabrać go do weta.

Później zaś żyją w poczuciu winy, rozczarowania i rozżalenia. Najczęściej obwiniają innych. Chowają te swoje urazy i pretensje, nie rozmawiają o problemach, ukrywają się w morzu niedopowiedzeń. I każdy żal się nasila, każda pretensja robi większa podsycana własnymi wyobrażeniami o swoim cierpiętnictwie w imię dobra innych.

Odkąd pamiętam pracuję nad tym, żeby nie być taka jak oni. Żeby ponosić odpowiedzialność, przewidywać i zapobiegać, rozumieć, co robię źle i uczyć się na błędach. Nie okłamywać samej siebie, rozmawiać o problemach i uczuciach. Nie pobłażać sobie - nigdy - i kontrolować swoje słabości na każdym kroku. Aż je rozpracuję, rozłożę na czynniki pierwsze i sprawię, że przestaną być słabościami.

I dlatego jutro znów wpakuję tego biednego, spisanego już przez Babcię na straty kociaka w transporter i pojadę z nim na zastrzyki. I będę tam stała, uśmiechała się i udawała, że wszystko jest ok. A że ciemność w sercu? Przecież znam tę ciemność, znam od lat.

Do oddychania też się można zmusić.

Komentarze - Po Tęczowym Moście znowu idzie kot...

Po Tęczowym Moście znowu idzie kot...

05 July 2012

Maciek

Zapłacz
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to o wiele za wcześnie
choć może i z Bożej woli.

Zapłacz
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze .

Zapłacz
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i – przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.

Potem
rozglądnij się wkoło
ale nie w górę
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
................

A jeśli ktoś mi zarzuci
że świat widzę w krzywym lusterku
to ja powtórzę:
on wróci.
Choć może w innym futerku...


On wróci, Franciszek Klimek

Komentarze - ...

...

17 July 2012

Kiedyś, jeszcze na studiach, myślałam, że jestem nowatorska. Miałam jeden z lepszych KOMPUTERÓW, jedną z nowszych KOMÓREK na kartę, studiowałam, by zostać INFORMATYCZKĄ, a do tego obsługiwałam INTERNET. To były czasy, gdy królował jeszcze DOS i Windows 3.11, a Internet ledwo dotarł do Polski. Czasy HTML- a i ramek, komórek wielkości cegły i odtwarzaczy video. Stara jestem, nie?

Tymczasem nie nadążam. Ogólnie to po części z wyboru, ale jednak. Zatrzymałam się na komórce z klapką i bez Internetu, na Windows XP i Photoshopie CS3. Nie mam laptopa, płaskiego telewizora HD ani iPad'a. Nie używam przeglądarki Chrome, nie Tweetuję, nie wrzucam dokumentów w Google. Na facebooku jestem ze względu na bloga, na blogu nie mam filmików. Nie nadążam.

Ostatnio kupiłam czytnik Kindle. Założyłam kartę wirtualną, zamówiłam go w Stanach, a on z Chin przyjechał do Polski w dwa dni! W dwa dni! Zaczęłam czytać i uderzyło mnie - czemu dopiero teraz?! Przecież miałam być nowatorska... a wygląda na to, że wlekę się na szarym końcu.

Czy już jestem dinozaurem, czy jeszcze nie?

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.