Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - To był cudowny dzień...

To był cudowny dzień...

02 May 2012

Trwa wielka majówka. Jak co roku tysiące ludzi robi to samo: pcha się z jednych zatłoczonych miejsc w drugie, tłoczy na deptakach i wraca rozczarowana, ale z poczuciem spełnionego obowiązku: "No przecież wyjechaliśmy z miasta na Majówkę."

Długo miałam z tym spokój, bo w rodzinie nie było samochodu. Teraz samochód jest. Widocznie ludzie muszą. To takie spełnianie niespełnionego snu - wszyscy zawsze jeździli, a my nie, więc teraz my też. To nic, że benzyna dobija do 6 zł za litr, to nic, że nie ma planu, co i gdzie - wszyscy jadą, bo tak.

Na szczęście brak planu zaowocował Miedwiem, więc uznaliśmy, że bezpiecznie możemy dołączyć, bo niedaleko i zawsze można się ewakuować, a nikt nam nie będzie truł tyłka, że się wyłamaliśmy i jesteśmy nieużyci. Dołączyliśmy, taaa. Tłum, nudny deptak, drące się bachory, psy, śmierdzące kozy, brak planu owocujący pielgrzymką po deptaku (czy naprawdę każdy w rodzinie musi targać aparat i robić kotletowe zdjęcia?!). Na zakończenie sis wrzuciła na FB zdjęcie wszystkich siedzących na ławce z podpisem "Idealna rodzina, nawet pies się uśmiecha." Taaa....

Mama marzyła o tym, by siąść w spokoju na trawce i sobie po prostu posiedzieć i pogadać. Ja miałam w sumie ochotę na to samo, wystarczyłaby mi trawka pod domem. Ojciec lazł i się nudził, więc pstrykał zdjęcia. Mroziu ze stoickim spokojem wlókł się z nami, z nastawieniem, że odwali spacer i schudnie. Moja siostra i jej facet użerali się z psem, choć znając moją siostrę ona jedna bawiła się doskonale. Choćby się nie bawiła, to się bawiła. W końcu jako jedyna uznała, że na ławce do zdjęcia pozowała idealna, szczęśliwa rodzina.

Po trzech godzinach wróciliśmy do domu. Dziś nigdzie nie wychodziłam. Umyłam okna. Poczytałam książkę. To był naprawdę cudowny dzień.

Komentarze - A Ty, Przyjaciółko, spokojnie śpij

A Ty, Przyjaciółko, spokojnie śpij

07 May 2012

Pysia

Pięć lat, od kiedy odeszłaś, moja mała Przyjaciółko.

Zostawiłaś mi samotne wieczory nad książką i noce z pustą poduszką.

Zabrałaś wiarę w miłość, która pokonuje wszystko.

Jestem tu - dla Ciebie. Od zawsze, zawsze, na zawsze - tak, jak obiecałam.

Komentarze - Ciężki dzień

Ciężki dzień

16 May 2012

Ciężki, bardzo ciężki dzień. To zadziwiające, jak cały dzień spędzony na przymusowej bezczynności potrafi wykończyć psychicznie. Wróciłam do domu głodna, zmęczona, wynudzona. A teraz nie mogę sobie znaleźć miejsca - jestem tak wyeksploatowana, że nawet siedzenie mnie męczy. Wiem, marudzę, ale nie wiem, co ze sobą zrobić.

Komentarze - ...

...

21 May 2012

Czarne chmury nad nami,
unoszę ramię i dłonią chwytam wiatr.
Nie ma litości.
Kosmyk włosów trzepocze
jak w klatkę schwytany ptak.

Gdzie skrzydła, kiedy ich trzeba,
powietrza szalony pęd?
Czemu daleko do nieba,
a w koło deszcz?

Samotność w noc otulona -
w ciemnych mgieł płaszcz -
drgające tuli ramiona.
Nie przejmuj się,
nie pytaj i nie myśl,
że to co widzisz to płacz.

Serce niczym karabin,
zimno wylicza krwi takt.
Unoszę zmęczoną głowę,
rozwieram palce dłoni,
marzenia uwalniam
na wiatr, na wiatr
jak ptak.

Komentarze - ...

...

28 May 2012

Nie ma...

bardzo złe dwa tygodnie.

Komentarze - ...

...

31 May 2012

Znów zabiegana. Terminarz aż huczy i nie wiem, czy cieszyć się, czy wpadać w panikę. Tym razem to chyba lepiej, nie mam czasu na czarne myśli, na lęk przed przyszłością, na wyimaginowane rozterki. Gnam przed siebie i jakoś jest, dni mijają, brak czasu oszczędził mi nawet zgryzu z brakiem pieniędzy. Koniec miesiąca i znów pensja na koncie, jakoś przeżyłam te dwa tygodnie bez mamony.

Po ostatnich tygodniach przestałam kłamać, że będzie dobrze. Będzie jak jest - często kompletnie do dupy, ale też czasem całkiem na odwrót. Life happens. Nie mam celu, nie mam drogi, ani pomysłu, dokąd zmierzam. Po prostu jestem. Jakiś cel kiedyś się pojawi, nie ma pośpiechu.

Na razie w ogólnym zabieganiu niczym skarby kolekcjonuję te krótkie momenty, gdy mam czas dla Avy. Obie cieszymy się tymi chwilami. Z kotami bywa prosto, ale nie z nią. Ona też ma swoje sprawy, swoje zainteresowania i przyzwyczajenia. Wspólne momenty to konsensus pomiędzy nią a mną. To bardzo partnerski związek.

Właściwie, tylko czasem, zastanawiam się, czy nie jest tak, że na płaszczyźnie duchowej została mi już tylko ona. H. opuszcza mnie po kawałeczku, uwikłana we własne koszmary, a Mroziu po prostu jest. Nie mówię, to ważne, ale niekiedy nie wystarcza. Czasem potrzeba kogoś bliżej, kto wejdzie w niedobre sny z butami i powie: Obudź się! Kto położy się obok i mruknie porozumiewawczo, że rozumie i jest git.

A reszta zależy już tylko ode mnie. Na razie nie decyduję. Życie przeważnie samo się jakoś układa i na to też przyjdzie czas.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.