Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Woman at work

Woman at work

04 April 2006

Koszmarnie męczący weekend. Praca. Praca. Praca. Nothing less, nothing more. Wczoraj też nie lepiej. Opiliśmy mieszkanie. Świetnie się bawiłam, choćby dlatego, że lubię jeść w Cinema Pub i że stęskniłam się za K. Dawno się nie widziałyśmy, obie zabiegane i do tego obie zabiegane w temacie mieszkaniowym. Pewnie mogłoby być huczniej, gdyby nie to, że w sobotę Mroziu szedł do pracy. Ja zresztą też. Do domu dotaszczyliśmy się o 19.00 i trzy godziny później padliśmy na amen. Niedziela natomiast upłynęła nam na wznoszeniu bojowych okrzyków i wycieczce po sklepach meblowych, kaflowych, podłogowych itd., itp. Mroziu wpadł w panikę, ja wyszłam pogodzona z losem. Nie jest źle. Studentów przeżyłam. Wczoraj znów praca do nieprzytomności. A dziś urodziny siostrzyczki, a potem znów praca... I jutro też, i pojutrze... Monotonnie mi.
Komentarze - Piechotą do lata

Piechotą do lata

05 April 2006

Do lata, do lata, piechotą będę szła... W sumie nie bardzo mam co napisać. Zazwyczaj wiosna napełnia mnie niepokojami, marzeniami, wyczekiwaniem lata i dreszczem emocji na myśl, gdzie pojadę i co zobaczę tym razem. W tym roku jestem zbyt zmęczona, by wsłuchiwać się w wiosenne nastroje, a moja dusza krzyczy jedynie: Dość! Koniec! Daj mi odpocząć! Zastanawiam się, jak duża jest odporność człowieka na zmęczenie i stres, i kiedy moja się wyczerpie. Wcześniejsze doświadczenia wykazały, że w tej materii wypadam żałośnie. Byle do lipca - potem przez miesiąc palcem nawet nie kiwnę. Będę siedziała w Activie i odbijała sobie cały ten czas, gdy zwoje mózgowe mi się prostują ze zmęczenia, a biceps zanika. W sumie to miałam napisać o tym, jak to trzeba się czasem wyrwać w świat, że nie można ciągle siedzieć w tym samym otoczeniu, bo zwariować idzie. Ale nie chce mi się. Nic mi się nie chce. A wogóle to strasznie mi smutno, że Stanisław Lem nie żyje. Bardzo, bardzo smutno. Dla mnie był wieszczem ludzkości, bo mówił ludziom prawdę o nich. Niesamowicie mądry człowiek. I nikt za niego mszy na Błoniach nie wyprawiał, nikt portali na czarno nie przemalowywał. A może właśnie trzeba było, do cholery!
Komentarze - Klask, klask...

Klask, klask...

08 April 2006

Chciałabym zapisać tu każdą chwilę i wydarzenie związane z nowym mieszkaniem. Wizytę fachowca, spotkanie z przedstawicielem Siemensa w Kobylance, historię niebieskiej lampki. To nawet nie to, że mi się nie chce pisać. Ja po prostu nie umiem tego już ubrać w słowa. Mam problemy z pisaniem listów, notatek i artykułów na kartce, ale na komputerze też. Nuży mnie to. Zresztą nie widzę sensu. Jeśli Twój gatunek przetrwa, w ręce klaszcz. Chyba pora zamknąć to miejsce w cholerę.
Komentarze - Bohemian Rapsody

Bohemian Rapsody

10 April 2006

Świetnie się bawię. Jechanie po głupkach to świetna zabawa. Ostatnio to także moja ukochana rozrywka: szukać zarozumiałych ignorantów i mieszać ich z błotem. Nie, wbrew obiegowym opiniom, ja miła nie jestem. Cyniczna, złośliwa, wyrachowana owszem, miła w żadnym wypadku. Znajduję powód do radości we wszystkim - rozmowie z naiwnym klientem, dyskusjach ze studentami, obiadach z rodzicami Mrozia. I w oglądaniu tłumów - o, to mnie naprawdę zajmuje! Emanacja głupoty. Kręć się, kręć, pacynko. Im bardziej zajęta, im mam mniej czasu, tym mniej sympatyczna jestem. Wyżywam się, co tu kryć. Odreagowuję na zewnątrz. Wcale przy tym nie czuję się lepsza. Ani mądrzejsza, ani doskonalsza. Po prostu inna - może bardziej świadoma właśnie, jak niedoskonali i nietrwali jesteśmy, jak błahe otaczają nas problemy. A może tak samo otępiała jak i reszta. Ale cóż z tego? Chwilowo bawi mnie wykazywanie głupoty innych, jako zasłona dymna dla moich własnych kompleksów. Alleluja, let mi go!
Komentarze - Historia jednej miłości

Historia jednej miłości

12 April 2006

Była objawieniem. Stała w cieniu i wyglądała jak marzenie. Każda szybka, uchwyt, rysunek drewna szeptały - weźcie mnie. Zakochaliśmy się w niej bez pamięci. Zaplanowaliśmy idealny układ. Ona, w centrum naszego mieszkania. Dostała swój kąt, swoje miejsce, właściwie całą ścianę. Miała być duszą tego domu, rozjaśniać nasze serca. Artycja XV Dobra. Aż do wczoraj. Była jak cios prosto w serce. Stała wyeksponowana i wyglądała jak marzenie. Każda szybka, uchwyt, rysunek drewna szeptały - jestem dla Was stworzona. Zawładnęła nami kompletnie. Dopasowała się do naszego układu. Ona, w centrum naszego mieszkania. Jej szlachetny kolor wypełnił kontrastem ścianę. Mogłaby być duszą tego domu, nadawać mu charakter. Insygnata XIV Dumna. Olcha czy wiśnia? Olcha czy wiśnia? Olcha czy wiśnia? Krećka dostanę przez tę kuchnię! A tak na marginesie: jakże niestali jesteśmy w swoich uczuciach!
Komentarze - Kiedyś znajdę dla nas dom... i się z niego wyprowadzę

Kiedyś znajdę dla nas dom... i się z niego wyprowadzę

19 April 2006

Mój nowy dom. Cały czas jest to dla mnie jeszcze nierzeczywiste. Pomimo tego, że mam klucze. Pomimo tego, że jestem tam prawie codziennie. Pomimo tego, że stałam dziś na straży naprawiania usterek. Miałam godzinę wolną, więc poszłam na kawę do Active'a. Nadal mam blisko - to w sumie jeden z wielu czynników, który zadecydował o tym, że to właśnie tu chcę mieszkać - około 10 minut. Wychodzę z klatki, schodzę z górki do wiaduktu, a potem to już prosto jak w mordę strzelił. I nawet swojsko się czuję po drodze, jakbym chodziła nią przynajmniej od paru lat. To dziwne, jak bardzo lgnę do tej okolicy. To przecież już moja czwarta przeprowadzka, ale zawsze w końcu ląduję w pobliżu. Nawet ponad 10 lat na Pogodnie nie zabiło we mnie tego uczucia. Tak naprawdę tu jest mój dom. Dopiero teraz rozumiem moją mamę i Krzyśka - to mieszkanie zostaje w człowieku, ci ludzie, ten układ ulic. Sprawia, że już zawsze inne miejsca są tylko namiastką. Czy moje nowe mieszkanie będzie na tyle dobrą imitacją, że da radę zabić to uczucie? Ważne, że jestem w pobliżu i że zawsze mogę tu przyjść, choć to już nie to samo. Nie umiem sobie wyobrazić tej ulicy bez możliwości wstępu do tego mieszkania. Ulica obca jak każda inna? Nie, niemożliwe. Oddałabym wszystko za te kasztany za oknem, za te firanki rozwiewane przez wiatr. Już niedługo...
Komentarze - Wiatr wieje

Wiatr wieje

19 April 2006

Czasem przeszłość powraca uderzeniem światła w potylicę. Rozbłysk i nagła myśl: to już było! A przecież nie do końca. Inny on i inna ja. Zamiana ról. I wcale nie wstydzę się siebie z tamtych dni. Wyrzuty sumienia to wymysł ludzi należących do stada. Wilki nie miewają skrupułów. Historia zatacza koło. Które to już z kolei? Od niego się zaczęło, nim odlicza się każdy pełny cykl. Coś się kończy i coś się zaczyna, a on zawsze stoi w punkcie zmiany. Tym razem nie chcę, nie zgadzam się... choć gdzieś w środku coś szepcze. Jak zawsze... Zawsze jest ta pokusa, ten wieczny głód nowego. Wąż Uroboros pożera własny ogon. A jeśli on jest także końcem? Za którym obrotem się nie rozminiemy? Spokój to decyzja. Szczęście to decyzja. Miłość to decyzja. Ot tak, po prostu. Kto teraz wydzwania zmiany? Ja.
Komentarze - Fachowcy, fachmeni i lenie

Fachowcy, fachmeni i lenie

21 April 2006

Fachmeni to jest dopiero cudo psychologiczne. Z racji nadzorowania poprawek w moim nowym gnieździe, mam okazję zgłębić ich system pracy. Malowali mi dziś rurki balkonowe - ładnie, fakt. Tyle, że zapomnieli moich kratek, bo wzięli tylko jasne. Trzeci raz będę specjalnie dla nich przychodziła. "Ale to tak szybciutko będzie teraz." No fajnie, ale to z dojazdem przynajmniej godzina w plecy. Na szczęście zabawę z fachmenami i rurkami w ciapki osładzają mi inne wydarzenia. Dziś na przykład była to pani od kuchni. Zjawiła mi się przed czasem, przeszła przez kuchnię jak tornado, obmierzyła chyba nawet mnie i zapowiedziała, że na jutro zrobi projekt i wycenę. Moje nieśmiałe propozycje wysłuchała z uwagą, po czym od razu wyłuszczyła mi, co w moim rozumowaniu jest błędne. Tym razem fachowiec przy pracy. Takich lubię. A tak poza tym to mam ochotę się polenić. Wizja stron dziś jest wybitnie odpychająca. Miauuu...
Komentarze - Siła spokoju

Siła spokoju

24 April 2006

Klienci pojawiają mi się i znikają, jak sen jaki złoty, zanim się połapię, o co właściwie chodziło. Kawa ciągnie się jak legumina, trzeci miesiąc już chyba. Bo niby chce, ale nie, a może jednak, ale nie teraz. Pojawiła się do tego jakaś inna kobieta, co chciała, ale chyba nie do końca. Whatever. Na polu mieszkaniowym, to my chcemy, ale nie chcemy, wiemy, ale nie wiemy. Bo to wcale nie łatwo. Bynajmniej. To ciężka sprawa jest, zwłaszcza że ekip remontowych nam się nagle namnożyło. O wyborze kuchni nie wspominam, wybór kuchni mnie przerasta. Ja chcę kredens drewniany, tyle wiem. Tylko do niczego mi nie pasuje, kosztuje straszne pieniądze jak na kilka desek zbitych pod kątem prostym i nie wiem, gdzie miałby stać. Ale i tak go chcę. Taki kaprys mam, wolno mi. Ja wogóle wizję mam. Nie stać mnie na nią, ale mam. I w tej wizji ten kredens jest bardzo istotnym elementem. I globus. I rzeźba Nike. I jeszcze mnóstwo innych pierdół równie niedorzecznych jak ten kredens. Ale kto powiedział, że mieszkanie musi być dorzeczne?
Komentarze - Tribal dance

Tribal dance

28 April 2006

Zaczęło się wczoraj podczas oglądania J.A.G Wojskowe biuro śledcze. Wstałam nagle i stwierdziłam, że idę na Active Stretch. Spóźniłam się z tą decyzją o 15 minut, ale została podjęta. Jakoś mi się lżej zrobiło na sercu. W sumie nie ważne, co to były za zajęcia. Ważny był ten głód, tak dobrze mi znany z wakacji. Idziesz ulicą i nagle stwierdzasz, że to ten czas, że musisz to zrobić jak najszybciej. Wracasz do domu, pakujesz plecak i pierwszym pociągiem wyruszasz w góry. A jeśli nie... Jeśli nie, stajesz się jak zwierzę w klatce - za każdym rogiem, w każdym przymknięciu powiek zapach świerków, błysk słońca w strumieniu. Męka, męka bez końca, aż po krzyk. I właśnie ten głód, a jednak inny, poderwał mnie wczoraj od telewizora. Obudził mnie dziś i wygnał z domu w kierunku Active'a. Wspomnienie potu, zmęczenia, gorączki mięśni. Jest w tym coś z perwersyjnej rozkoszy, magicznego rytuału, ciemnego pogaństwa. Muzyka i rozczarowanie niemocą, rytm i upojenie siłą. Nienawidzę tego - tej własnej słabości, nieudolności, niekonsekwencji. Ale każdy ruch jest wygraną i za to kocham to równie mocno. Upodliłam się dziś od samego rana. Wszystko mnie boli. Miau....
Komentarze - Dzika Wiśnia

Dzika Wiśnia

29 April 2006

Właściwie urządzanie mieszkania jest raczej kwestią przypadku niż rozważnego planowania. W naszym przypadku ze zdrowym rozsądkiem i ścisłym trzymaniem się wcześniejszych ustaleń jest bardzo krucho. Mogłabym nawet powiedzieć, że przeważnie kończy się na czymś skrajnie różnym od wcześniejszego. Na przykład takie panele. Miały być jasne, bez wyrazu, tak, żeby z niczym nie kolidowały. Miały być w dodatku identyczne w każdym z pokoi, żeby było jednolicie. Miały pasować do wszystkiego, żeby nie zakłócały ani jednej z rozważanych kompozycji. Poszliśmy do sklepu, pogapiliśmy się na wcześniejsze wybory, wzięliśmy kilka klepek na przymierzenie. Teraz mamy podłogę, która sama w sobie jest kompozycją. I wszystko trzeba dobierać do niej. Ale jest piękna. Po prostu. So? What next?
Komentarze - Miłość

Miłość

30 April 2006

Czasem o to chodzi... O to ciepło kołdry i ciała, gdy budzę się ze snu... O miarowe mruczenie kota obok na poduszce i miękkość jej futerka. Wyciagam dłoń, dotykam, a ona z pomrukiem odwraca się na plecy i fika łapami. Dziesięć lat razem i co rano patrzę zaskoczona, jak cudownym jest stworzeniem. Nie wiem, czym jest miłość. Przywiązaniem, troską czy decyzją. Miłość do niej jest ściskającym serce strachem, że kiedyś jej zabraknie. Przerażeniem wyciskającym łzy z oczu i szeptem: zostań, zostań, zostań. Ona żyje przeze mnie, ja dla niej zdecydowałam się kiedyś zostać. Jesteśmy związane życiem. Bez niej z mojego świata zostaną tylko okruchy. Na razie mruczy co rano i fika łapami. Jestem szczęśliwa.
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.