Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Deszcz

Deszcz

03 May 2010

Nad Szczecinem pada deszcz. Mokną zielone brzozy o długich, wiotkich gałązkach. Krople skapują z pozwijanych główek mleczy i zlepiają pierwsze dmuchawce w żałosne chmurki. Dzika wiśnia zakwitła na różowo i teraz mokry aromat kwiatów rozwiewa lekki wiatr. Ziemia paruje ciężkim, odurzającym zapachem wiosny.

Lubię taką pogodę. Ostrą zieleń liści przetkaną szarością nieba. Rytmiczne postukiwanie kropel o parapet. Fakturę wilgotnego, kociego futerka.

Mroziu serwował dzisiaj śniadanie: jajecznicę i kawę. Teraz się goli w łazience. Ava pomaga, jak umie (a nie umie), więc co chwila dobiegają mnie kawałki ich konwersacji. Leniwy poranek.

Gdybym miała dom z ogrodem, za chwilę założyłabym żółtą pelerynę, żółte kalosze i poszła przez mokrą trawę pomiędzy pachnące drzewa. Dotykałabym mokrych liści, zbierała wilgotne płatki dzikiej róży na konfiturę. A potem siadłabym na werandzie, otulona kocem, z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach. I nic więcej nie byłoby mi trzeba do szczęścia.

Tymczasem niedługo 7 maja. Kłucie w sercu narasta już od kilku dni. I jeszcze ta decyzja. Akurat w piątek... Uwierzyć w przeznaczenie?

Komentarze - Kołysanka

Kołysanka

07 May 2010

Pysia

A dziś jest Twój dzień. Mokro, pochmurno, deszczowo. Tak, jak być powinno. Depresyjnie.

Niech płacze niebo, niech zawodzi wiatr, niech mokną brzozy. Niech cały świat rozpacza.

Pamiętasz, Przyjaciółko? Ciężar Twojego pyszczka na moim przedramieniu. Mruczana kołysanka.

To nie deszcz, to łzy. To nie wiatr, lecz szloch. Nie brzozy, lecz moje ramiona. I nie świat tak zawodzi, ale moje serce.

Nadal. Bez przerwy. Bez końca.

Tak, jak obiecałam.

Komentarze - ...

...

10 May 2010

Fatalnych kilka dni. Zastanawiam się, po co ja się tak męczę? Dla kogo? W jakim celu?

Właściwie równie dobrze mogłabym się położyć i kopnąć w kalendarz. Otoczeniu nie zrobiłoby to i tak różnicy, a ja bym przestała chodzić taka zmęczona i zdołowana.

Jestem dodatkiem do mebli, kuchni, kociej miski. Wyrobnikiem do sprzątania, karmienia i zaspokajania zachcianek. Mnie się obarcza problemami, wyrzutami, zrzuca na mnie negatywną energię i ignoruje, gdy już nie jestem potrzebna.

Mnie się nie kocha. Skoro nie sprawiam problemów, to mogę sobie być. To sobie, kurwa, jestem. I już mam dość.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.