Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - W przerwie

W przerwie

02 October 2015

Uczelnia, znowu.

Do znudzenia te same wykłady, te same pytania i odpowiedzi.

Tak bardzo nie chciałam tu dzisiaj przyjść. Tak bardzo nie chcę tu przychodzić w niedzielę.

Dostaję szału na samą myśl.

I to nie chodzi o studentów, bo grupę mam fajną.

I nie chodzi o przedmioty, bo nie są wyzwaniem.

Chodzi o mnie.

Bo NIC się nie zmienia.

Komentarze - Sometimes

Sometimes

04 October 2015

Czasami, w takie dni jak dziś, na przekór wszystkiemu czuję się bardzo, bardzo samotna.

Współgrać na tej samej płaszczyźnie, to chyba niemożliwe. Kilka lat to czasem nic, a czasem jednak bardzo dużo.

Komentarze - ...

...

05 October 2015

Stoję w miejscu.

Z pracą. Z mieszkaniem. Z uczuciami.

Dwa kroki do przodu i dwa kroki w tył. Step up, step down, step up, step down. Jak tajemniczy taniec, w którym nie znam ruchów. 

Do tej pory mogłam zwalać na stan emocjonalny. Czym teraz mam usprawiedliwiać swoją bierność?

Pracą? No pewnie. Najłatwiej. Przecież ZAWSZE jestem zajęta. Tyle, że jednak marnuję czas.

Pod koniec tamtego roku miałam tyle energii, tyle pomysłów, tyle sił.

A teraz znów komfort i zasiedzenie otulają mnie miękką bezczynnością.

Nie chce mi się podejmować decyzji. To źle?


Czuję się bezużyteczna. Niedouczona, leniwa i bezużyteczna. 

I zmęczona. Tak cholernie zmęczona sobą. 

Komentarze - Ava

Ava

07 October 2015

Patrzę, jak śpi obok i wiem: dopóki jest, nie potrzebuję nikogo więcej.

Jest taka mała, a wypełnia sobą całą przestrzeń.

Wiecznie nienagadana, zawsze wesoła, wszędobylska.

Ja i ona - nasze małe stado.

Komentarze - Morał

Morał

14 October 2015

Nie wiem. Chyba jednak tak już jest. Jeśli się chce więcej i więcej, nigdy nie jest się w stanie zupełnego komfortu. Zawsze na coś się czeka, zawsze za czymś się goni.

Może to ten wiek u mnie. Może to sytuacja.

Może fakt, że w wieku 37 lat nie mam nic i zaczynam wszystko od nowa. Tyle że ze świadomością, że ja już to wszystko zdobywałam i zdobyłam, a teraz znów nic nie mam. I znów muszę wspinać się mozolnie po drabince osiągnięć i marzeń.

Patrzę na innych w tym samym punkcie życia i czuję się nierzeczywiście.

Mogę zaprzeczać, udawać, nakładać krem przeciwzmarszczkowy i wykrzesywać z siebie pokłady energii, której tak na serio nie mam, ale nie oszukam czasu. Mam 37 lat i w punkcie, w którym powinnam mieć stabilną, dojrzałą sytuację zawodową i prywatną, ja nic z tego nie mam. Nie mam kompletnie nic. 

Jedyne co mam to żal do człowieka, z którym to wszystko budowałam, a który pławi się teraz w ostatnich 14 latach mojego życia z poczuciem zadowolenia, że tak się super urządził w życiu. Beze mnie nie miałby nawet połowy tego i to mnie najbardziej wkurza w tym wszystkim.

I mam jeszcze tę cholerną, dołującą, przytłaczającą świadomość czasu, której nie miałam 7-8 lat temu. Wtedy wszystko było przede mną, teraz kończy mi się czas.

I tylko czekam, czekam i czekam. A sprawy wloką się nieubłaganie powoli i niezależnie ode mnie. I kiedy już myślę, że wreszcie się doczekałam, ktoś mnie ubiega albo okazuje się, że muszę jeszcze poczekać. I tak bez końca.

Tato, czy tak wygląda życie?

- Jak, synku?

- Czekasz i czekasz, i czekasz, i czekasz. I nic. Bo przed tobą jest kobieta z kotem.

Tak, tak właśnie wygląda życie. Dokładnie tak.

Tekst z Facebooka

Komentarze - Grudzień 2005

Grudzień 2005

15 October 2015

Fatalny poniedziałek. Ukochany sweter rozpadł mi się w rękach po wyciągnięciu z pralki. Trzymałam go w górze i patrzyłam jak resztki włóczki kuleczkami spływają w dół. Niebieski śnieg. To Stany odpływają w coraz dalszą przeszłość...

A potem napisałam 23 strony doktoratu. A w duszy mi wszystko płakało za tym ciuchem, za Finger Falls, za Niagarą i rozgwieżdżonym niebem koło Syracuse. I za zapachem kawy o smaku Halloween. (...)

Zagnieżdżam się. Ja, wieczny włóczykij, zapuszczam korzenie. Gałęziami oplatam mury i chodniki, w głowie tworzę wystroje mojego domu. Naszego domu.

I tylko ta druga Usagi, ta wiecznie rozdarta, w środku krzyczy z rozpaczy. I staję zszokowana jej myślami, że od tego momentu już w życiu nic. Że nic na mnie nie czeka, żadna ścieżka nie uwiedzie, żadne drzewo nie utuli, żadna przestrzeń nie rzuci wyzwania.

Sweter umierał włóczkowymi łzami, a wraz z nim umierała dal, każda chwila, którą przypominał. Wraz z nim konało tysiące moich marzeń, pragnień, złudzeń i nadziei. Wszystkie te krajobrazy, których nigdy nie zobaczę, wszystkie te miejsca, których nie dotknę, wszystkie zapachy, których nie poczuję. Dałam się spętać, ujarzmić własnym lękom, sprzedałam siebie za kogoś u swego boku.

Boże, ja już w 2005 roku wiedziałam. Czego się tak bałam i czym się tak okłamywałam, że brnęłam w to przez kolejne 9 lat?

Komentarze - Z serii kocie historie

Z serii kocie historie

17 October 2015

Stoję w Rossmanie i gapię się na opakowanie suchego żarcia dla kota. Czytam, czytam i ręka mi drży. Czuję się, jakbym planowała zabójstwo.

Próbuję się przełamać, tłumaczę sobie, że jestem wykończona, że wszystkie sklepy zoologiczne są już zamknięte i że naprawdę jedna porcja karmy ze zbożami Avy nie zabije. A i tak czuję się jak morderca.

W końcu ze łzami w oczach odkładam karmę na miejsce i resztką sił wlokę się do Galaxy do zoologicznego. 20 zł za 400 g karmy bez pszenicy i kukurydzy... Dla porównania mój obiad kosztował dziś 5 zł... Powaliło mnie.

Komentarze - Jest mi dziś źle

Jest mi dziś źle

17 October 2015

Jest mi dziś źle. 

Na przekór złotu
liści jesiennych
we mnie jest szaro.

Szaro i buro 
i deszcz i mgły.

Mogłabym nawet
siedząc przy kawie
jak autografy
rozdawać łzy.
Komentarze - Październik

Październik

18 October 2015

Pobudka o 6:30. Zaspana Ava spływa z fotela i po kilku krokach pada na nos na dywanie. Ja zapalam światło w szafie i po omacku lezę do łazienki. Jeszcze tylko dziś.

O 7-ej biedna kocina nawet nie protestuje, kiedy zamykam drzwi od sypialni i wychodzę. Wiem, że kiedy wrócę, ogrom jej radości zmasakruje mi łydki. Jeszcze tylko dziś.

7:19 autobus wtacza się na przystanek koło Babci. Kilka łyków rześkiego powietrza, drugie piętro, zgrzyt zamków i jestem. Otwieram drzwi do pokoju od kasztanów. Światło się pali, Babcia w fotelu... uff, oddycha. Kawa, śniadanie: moje, Babci, szczurów, tabletki. Rozmawiamy do 8:10. Wybiegam na tramwaj czując jak opuszcza mnie resztka energii. Jeszcze tylko dziś.

Uczelnia. 8:45 - Mieli nie przyjść. Nie dogadali się i przyszli. Wykład.

Uczelnia. 10:00 - 13 osób. Miałam pisać wykład z Angulara. Pełno problemów i pytań. Nie piszę. Uczę.

Uczelnia. 14:00 - kolejna grupa. Siedzą, klepią. Dogorywam. Byle do 17-tej.

A potem odpierdolcie się wszyscy.

Koszmarne 3 tygodnie ze zjazdami non-stop. 

Komentarze - ...

...

20 October 2015

Samotna. Czuję się samotna.

Mam wrażenie, że powinnam więcej oszczędzać, ale nie wiem, gdzie są pieniądze, które zarabiam. Życie kosztuje, wynajem kosztuje, wszystko kosztuje koszmarnie dużo.

Boję się, jak przeżyję bez projektów.

Właściwie odkąd zamieszkałam sama, ciągle czymś się martwię, każdego cholernego dnia. A czas mija, mija, mija i mam wrażenie, że z każdą chwilą mam go mniej. 

I każdego wieczoru, gdy kładę się spać, i każdego ranka, gdy wstaję - jestem sama. Cholernie sama. W decyzjach, w planach, w zakupach, w obowiązkach - pozostawiona sama sobie.

I tak daleka od spełniania swoich marzeń, jak byłam rok temu. Może nawet bardziej.

Rok temu miałam jakiś pomysł, jak to zmienić.

Teraz nie mam żadnego.

W czarnej dupie jestem.  

Komentarze - .

.

26 October 2015

Komentarze - Moje szczęście

Moje szczęście

31 October 2015

Siedzimy na piwie.

- To dziwne, ale jestem szczęśliwy.

- A wiesz, że ja też?

Śmieszne, jak człowiek potrafi się na coś uprzeć, wmówić sobie i brnąć w to do upadłego. I dziwić się, że ewidentnie coś nie gra i musi ciągle starać się bardziej, wymyślać coś więcej, byleby przykryć rysy na swojej pięknej rzeczywistości.

Nagle... nie odczuwam potrzeby by jeździć w dalekie kraje. Nie chce mi się. Nie mam po co uciekać. Wolę pójść na spacer.

Nagle... wcale nie przepadam za gotowaniem, nie uważam, że to tajemna sztuka uszczęśliwiania rodziny i wcale nie chcę być idealną panią domu. Mam wyjebane. Wolę zjeść zupę z torebki albo sos ze słoika i mieć więcej czasu dla siebie. Albo pójść do restauracji i spędzić dzień gapiąc się na ludzi i świat za oknem.

Nagle... wcale już nie marzę o domu, gdzie będę hodowała zioła i własne warzywka, bosą stopą błądziła w trawie. W nosie mam tę trawę i te marchewki, warzywniak mam pod bokiem i wystarczy. Za to chciałabym dorwać jakieś mieszkanie i zrobić je zajebiście. A potem może sprzedać i kupić następne. Kto wie. 

Generalnie nagle wiem, że kocham moją rodzinę i tego wstrętnego kota też kocham. I że są dla mnie najważniejsi. I że lubię Szczecin, po prostu bardzo mocno lubię Szczecin i wcale nie chcę z niego uciekać. I że lubię żyć pełnią życia - w zabieganiu, kodowaniu, zmęczeniu, niedojadaniu. I lubię spać kiedy chcę i do której chcę.  

Lubię być wolna.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.