Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Bezsilność.

Bezsilność.

01 November 2004

W nocy wzywałam pogotowie. Do dziadka. 80-letnie serce postanowiło, że nie chce już bić. Można je zmusić - wystarczy rozrusznik. Wystarczy? Dzień Zmarłych. Lampki na grobach. Postawiliśmy kaganki oraz białe i żółte kwiaty na grobach dziadków Mrozia. W nocy się bałam. Że może to święto bedzie miało dla mnie inny wydźwięk, niż do tej pory... Z większą uwagą zapalałam świeczki... Kiedyś na FW forum ktoś wymyślił temat "Jak chcielibyście umrzeć". Głupi, głupi temat. Nikt nie chce umierać. Nikt. Boję się śmierci. Swojej i innych. Bardzo. Ale jest coś, czego boję się bardziej. O tak.
--------------------------------- a to dla Ciebie, Malutka...

Requiem dla wspomnień

Poczucie winy mnie strąca w piekieł otchłanie

W trzepocie ptasich skrzydeł szukam zapomnienia, patrzę, jak się zrywają w przestrzenie bezkresne. Moje myśli opadły - - nie ma przebaczenia, wczoraj, dzisiaj i jutro Ty nawiedzasz mnie we śnie. W kocim futrze Cię szukam, miękkie gładzę ręką, łez potoki powplatam w moc Twego pomruku. Byłam kiedyś dla Ciebie i Ty dla mnie byłaś... Teraz pusto koło mnie, teraz kroczę samotnie, stukot kroków żałobnych, stukot kroków na bruku... Nie ma Ciebie - ja jestem i wiem, co to przekleństwo. Rozpłynęłaś się w ciszy przeszłaś między cienie, a ja nadal pamiętam A JA NADAL PAMIĘTAM W mrocznych snach mnie nawiedza Twe odległe mruczenie.

Komentarze -

02 November 2004

Wtulona w jesień, trwam.
Komentarze - ... right beside me there was an angel ...

... right beside me there was an angel ...

03 November 2004

Z dziadkiem wszystko ok. Rozrusznik działa jak należy, dziadek siedzi sobie w ładnej izolatce i na nic się nie uskarża. Odetchnęłam. Poszłam odreagować stres do Active'a. Rozluźnić się, styrać, napełnić głowę czymś innym. Na początku było ciężko - nie mogłam się wczuć w rytm, muzyka drażniła zmęczone nerwy, chciałam nawet wyjść w którymś momencie... ale warto było zostać. Przy jednym z obrotów rytm nadciągnął gorącą falą i pociągnął mnie za sobą. Zatonęłam w krokach, dźwiękach, własnym zmęczeniu. Stres sprzed kilku dni rozproszył się, stracił na znaczeniu, aż w końcu zniknął zupełnie. Pozostało tylko to, co potrafię zrobić ze swoim ciałem w rytmie i przestrzeni. I fizyczna radość, energia buzująca w żyłach... I chyba po raz pierwszy nie zastanawiałam się, co ja do cholery mam robić z rękami. Czułam się lekka, sprawna, giętka i pełna gracji. Nawet jeśli to nie prawda, miło jest się tak poczuć. Na stepie już mnie niosło z rozpędu, a pilates wyciszył mnie i uspokoił zupełnie... Dobrze mi dziś. Jeszcze przydałby się tylko masażysta, bo barki mam twarde jak skała... Cóż, kąpiel mi musi wystarczyć... Nie można mieć wszystkiego... esh...
Komentarze - I am a slave...

I am a slave...

05 November 2004

Czasem, tak jak dziś, gdy wszystko mnie boli, zastanawiam się, czy ja na pewno jestem normalna? Czy tam pod tą masochistyczna kopułą rzeczywiście wszystko jest w porządku? Myśli te nie pozostają jednak na długo. Biorę karnet i zapisuję się na następne wariackie zajęcia, jakby nie było innej możliwości. Bo tak naprawdę chyba nie ma. Tydzień uporządkowany co do godziny. Fitness jako obowiązkowa część życia. Jak mycie zebów, ubieranie, jedzenie. W sumie nie zastanawiam się już, czy to lubię, czy mnie to cieszy, czy mam na to ochotę. O określonej porze biorę po prostu plecak i wychodzę do Active'a. Czasem mi się nie chce, ale wystarczy, że zejdę do szatni, muzyka z sali D przebije się przez ściany, i znów daję się omotać, porwać, wbić w tryby. Hobby, które nie jest hobby. Pasja, która nie jest pasją. Niekiedy mnie to przeraża. Gorączki zaczeły się, gdy przestałam ćwiczyć i skończyły, gdy znów zaczęłam. Spadek formy psychicznej rejestruję już po dwóch dniach bezruchu. Czy ja już jestem niewolnikiem? Czy nadal wolnym człowiekiem? A jeśli jestem wolna, to czemu wszystko podporządkowałam tym kilku godzinom na sali, czemu nie umiem przestać? I czemu, mimo że dziś ledwo się ruszam ze zmęczenia, mimo że plecy bolą jak diabli, to jedyne co miałam w głowie zasypiając w knajpie nad kolacją, to myśl, że jeszcze się na wtorkowego pumpa nie zapisałam, a później może nie być miejsc? Mroziu nawet nie oponował, po prostu podwiózł mnie do "Kupca". Znów się styram we wtorek. I cały świat wypełniony muzyką, światłem i ruchem. Każdy oddech, każda chwila, każda kropla krwi. Fitness has happened to me.
Komentarze - ... o niczym ...

... o niczym ...

07 November 2004

Pobawiłam się nieco. Jakoś tak mnie naszło naraz na kilka styli i w efekcie bloguś wylądował w jesiennym kolorze. Nawet Conee zmieniła barwy ;) Piątkowe STEP MAGIC'i sprawiły, że ledwo chodzę. Plecy nawalają jak kapela rockowa i nic mi się nie chce. A miało być tak pięknie! I było... Ale za wszystko się płaci. Mroziu skacowany snuje się po domu, a ja jeszcze odczuwam skutki dwudniowej głodówki. Chyba nie bardzo się szanuję ostatnio, ale po prostu nie mam czasu ani ochoty. Wczoraj mieliśmy z Mr Kacem iść do knajpy coś zjeść, ale tak mnie wkurzył, że wróciłam do domu i znów bilans kaloryczny ograniczył mi się do jednego kotleta. Dziś zaczynam dopiero śniadanie - dwie parówki. Wiem, wiem, że już 14. Ale co z tego? Na śniadanie nigdy nie jest za późno, może nawet umyję zęby?
Komentarze - RSS

RSS

07 November 2004

Larki, specjalnie dla Ciebie: http://www.usagi.pl/secret/diary/rss/rss.xml
Komentarze - Zamknięta w tagach...

Zamknięta w tagach...

08 November 2004

Życie programisty, webmastera czy grafika to ciężka sprawa. Ile by się nie siedziało i klepało czy układało, zawsze można jeszcze coś dodać, zmienić, ulepszyć, poprawić. Zaczynam dochodzić do wniosku, że nie ma stron skończonych, są jedynie strony doprowadzone do pewnego stanu minimalnej satysfakcji. Ich tworzenie polega na osiagnięciu tego punku optimum i jak najszybsze zajęcie się czymś innym, zanim nie stwierdzi się, że można przecież było to czy tamto zrobić lepiej, funkcjonalniej, ciekawiej. Jak ja bym już chciała skończyć tę stronę Active'a! Ten tydzień zapowiada się bardzo ciężko. Znów będę chodziła niewyspana i przymulona. Praca w domu, jakkolwiek ładnie brzmi, jest potwornie męcząca, choćby dlatego, że nie da się jej wykonywać w normalnym, normowanym czasie pracy. Jak tak się przyjrzeć z boku, to mi wychodzi, że pracuję na okrągło: jak nie w grafice, to w kodzie, a jak nie w kodzie, to planuję, analizuję, kombinuję, co dalej. Jedyny moment, gdy jestem od tego zupełnie oderwana, to godziny w Activie, i to też nie zawsze. Bo czasem nie udaje mi się wyłączyć, a czasem, jak już zaczyna być dobrze, to wpadam na Agę lub Anka coś wymyśla i w efekcie znów zapadam się w świat www. Zmęczona jestem dzisiaj. ------------------23:55------------------------------------------ Wiecie co mnie wkurza? Że muszę się uczyć tego, co innym przychodzi bez trudu. Każdy ruch ręką, przegięcie ciała... Czy ja nie mogę mieć w sobie choć trochę naturalnej gracji? Jak widzę te wszystkie wirujące wokół mnie dziewczyny, to mnie po prostu szlag trafia.
Komentarze - Dezorganizacja

Dezorganizacja

09 November 2004

Chyba nie umiem się zorganizować. Ciągle coś klepię, a pracy nie ubywa. Jakby jej nawet przybywało :| Do poniedziałku postanowiłam wreszcie uporządkować wszystkie sprawy, bo znaki na niebie, ziemi, telefonie i w necie wskazują na to, że będzie tylko gorzej. 1. Wędruśki postanowiły się wyprowadzić na swoje i zwolnić mi serverek. Rozrosły się ostatnio strasznie i usamodzielniły. Czas wypuścić je spod swoich skrzydeł. 2. Active'ne imprezy wreszcie skończone. Oh, thank you, Om! 3. Strona Gimnazjum 4 powoli nabiera kształtu i jak dobrze pójdzie to do czwartku go nabierze na tyle, żeby się wynieść. 4. Rozrywka Active'a czeka na lepsze czasy i usycha już gdzieś pod biurkiem. 5. Moje własna strona uczelniana zapomniała już chyba, jak się działa. 6. O portfolio nie wspomnę, bo mi wstyd. 7. Mroziu mnie zabije w końcu, bo wciąż czeka. 8. O napisaniu czegoś dla własnej przyjemności nie może być mowy. Jak człowiek potrafi się jednak skrzywdzić...
Komentarze - Ka bOOm!!!

Ka bOOm!!!

12 November 2004

Pracuję. Strona w trzy dni. Wyłączona z życia na następny tydzień.
Komentarze - Have no fear, hero is here!

Have no fear, hero is here!

14 November 2004

Kupiliśmy z Mroziem konsolę. A potem telewizor. I jeszcze meble, bo na czymś ten telewizor trzeba postawić. A potem... włożyłam płytkę i odpłynęłam. Są takie historie, które trzeba opowiedzieć. Które wciągają słuchacza od pierwszych minut, sprawiają, że jak dziecko słucha z otwartą buzią, śmieje się i płacze, a w miąrę jak wątek się rozwija, staje się jedną z postaci. I są takie gry. Gry, do których się tęskni, do których się wraca, o których się myśli i śni. I są bohaterowie. Kilka lat tęskniłam, czekałam, wierzyłam. Przeżywałam wzloty i upadki, rozbudzałam nadzieję, by popaść w zniechęcenie. I wciąż czekałam, na moją wymarzoną historię, na znajome bicie serca, gdy znów uśmiechnę się do wirtualnej postaci. Znalazłam. Historię na miarę tej sprzed lat. Wciągnęła mnie, zakręciła, oczarowała. Oszołomiła barwami i dźwiękami, pięknem kreowanego świata. Zaskoczyła fabułą - skomplikowaną i wielowątkową. I wreszcie związała z postaciami, których nie można nie lubić. Więc rozmawiam, walczę, przemierzam nieznane ziemie. Tworzę własną historię. Z nimi. Z nim. Bo nikt nie rodzi się bohaterem.
Komentarze - I believe in you

I believe in you

15 November 2004

Udało mi się wyrwać na godzinkę. Raz - dlatego, że skończyłam stronę Gimnazjum nr 4, dwa - przeniosłam Wędruśki w nowe miejsce (www.wedrusie.szczecin.pl) . Jak dobrze pójdzie, to jutro przestawię Active na nowy zestaw funkcji, a w środę wczepię "Rozrywkę". A jeśli bardzo dobrze pójdzie, to może zamiast paść z przepracowania, dotrę do Active'a na Hi/Lo advance. Dziś poszłam tam tylko na pumpa. Darek, widząc jak się wymazuję ze stepa, zainteresował się, czemu opuszczam zajęcia i stwierdził, że Ktoś będzie niepocieszony. A Ktoś zażądał wyjaśnień, czemu mnie tak długo nie było. A potem wyciągnął na siłę, co się dzieje i próbował dodać mi otuchy. Ania się chyba stęskniła. Szkoda, że ja nie miałam czasu stęsknić się za Anią. I kolejne zlecenie się szykuje... Nie wiem, niektórzy szukają roboty i szukają, a ja jestem przez nią atakowana z nienacka, zza węgła, i od razu obuchem po łbie. Nie wiem, kiedy zrobię doktorat. Nie wiem, kiedy odetchnę. - Gdzie jest ten wulkan? - Na małej wyspie. Na takiej małej, czarnej wyspie, na której nic nie rośnie. Oh Om, jak ja bym chciała wylądować na takiej wyspie - chociaż na tydzień. Pytanie dnia: co byście wzięli ze sobą na bezludną wyspę? Ja Ankę i sztangę, hur hur hur.
Komentarze - ... no title at all ...

... no title at all ...

18 November 2004

Całe dnie nad kodem. Jak mam dość to gram. A potem czytam. Chodzę za późno spać i za późno wstaję. Listę Winampa znam na pamięć. Nie mam ochoty ćwiczyć. Nie mam ochoty jeść. Patrzę za okno i nie mam ochoty ruszać się z domu. Wiem, jak się zarabia pieniądze. Pracoholizmem - nie ma kiedy ich wydawać. I nie ma na co. Nie chodzę po mieście, nie muszę wygladać. W domu wystarczą mi stare dresy. Jem, co babcia wrzuci do lodówki. W małych ilościach, bo zapominam. Jestem zbyt zmęczona na rozrywki. Jedynie spanie... jest przyjemne. Dziś wychodzę. Spotkanie z potencjalnym klientem. I znów tydzień w plecy.
Komentarze - The Last Song

The Last Song

19 November 2004

In endless rain, I've been walking like a poet feeling pain Śnieg spadł. Szłam ulicą, powoli i nie cieszyłam się ze śniegu. Z wielu rzeczy nie cieszyłam się w tym roku. Z letniego słońca, z jesiennych liści, z pierwszego śniegu. Kiedyś uwielbiałam wirować pośród opadającyh płatków. Uwielbiałam wpatrywać się w grę promieni słońca na gałęziach drzew, słuchać zawodzenia wiatru. Kochałam żyć. Rok temu jeszcze. Wieki temu. Tryin' to find the answers tryin' to hide the tears Szłam dziś pośród pierwszego śniegu i łzy ciekły mi po twarzy. Tak po prostu. Nawet nie próbowałam ich ocierać. Wyszłam z Active'a tak, jak stałam, zarzuciłam tylko kurtkę, nawet butów mi się nie chciało zmieniać. Nic mi się nie chciało. Też tak po prostu. Am I wrong to be hurt? am I wrong to feel pain? am I wrong to be walking in the rain? am I wrong to wish the night won't end? am I wrong to cry? Jest mi źle. No ok, innym może jest gorzej. Mam pracę, mam cele, mam meble i mężczyznę, który chce ze mna być. Mam kota i rodzinę, która mnie kocha. Mam pieniądze. I przez 7 dni w tygodniu prawie nie wychodzę z domu, bo pracuję, a jak kończę, to jestem tak zmęczona, że nie jestem w stanie nic robić. Tak wygląda dorosłe życie? Przecież tego nie można nazwać życiem! But it was just a circle That never ends Dzień po dniu - wciąż tak samo. Dzień po dniu. Mijają. Nie mam już sił. When the morning begins I'll read the last line Weronika miała rację. Ale ja nie mam odwagi, by umrzeć. Już nawet nie mam siły na uśmiech. I see red I see blue But the silver lining gradually takes over Czuję się... wyblakła. Wyblakła od środka. Szara. Po prostu nie mam już sił. but I know, it's not wrong to sing THE LAST SONG cause forever fades Winamp: The Last Song - X japan
Komentarze - ... poznawać pragnę cie, pragnę cię w zachwycie ...

... poznawać pragnę cie, pragnę cię w zachwycie ...

21 November 2004

Oddałam nowy projekt. Nie pozwolę się zamęczyć za kasę. Bo przecież w życiu nie o to chodzi. Wczoraj na raka zmarł dziennikarz, miał zaledwie 35 lat. Mroziu stwierdził, że to już przesada. Chyba pierwszy raz zdał sobie tak naprawdę sprawę, że niemożliwe jest zaprogramowanie sobie życia. Nasze plany, marzenia, nadzieje wcale nie muszą się spełnić. Bo można mieć 35 lat i umrzeć. Po prostu umrzeć. To nie musi być rak, to może być samochód, konar drzewa lub nawet głupi kant szafki. Jesteśmy krusi, tak łatwo nas wymazać. Mroziu zrozumiał to dopiero teraz, i to też chyba nie do końca, a ja? Ja to wiem. Chyba od zawsze. Dlatego zamiast rzeczy materialnych kolekcjonuję wrażenia, myśli, emocje. Dlatego nie dam się wbić w szarość. Nie będę zasuwała po kilkanaście godzin dla pieniędzy, jeśli potem mam się czuć nieszczęśliwa. Jeśli nie potrafię się cieszyć z tego, że żyję. Życie jest za krótkie na pogoń za pieniądzem, przedmiotami, które tylko są. Życie trzeba umieć przeżyć w pełni, do końca. I trzeba żyć tak, żeby w każdej chwili można było umrzeć z poczuciem, że się swój czas wykorzystało do maksimum. Niebo za oknem takie błękitne, czyste, mroźne. To będzie dla mnie kolejny piękny dzień.
Komentarze - Tylko koni, tylko koni żal...

Tylko koni, tylko koni żal...

24 November 2004

Powinnam pracować, ale jakoś się nie złożyło. Naciągnęłam Babcię na opowieści i nagle zrobiła się 13:00. Chyba nigdy sama nie narzuciłam jej tego tematu do tej pory i chyba wiem, dlaczego. Wojna. Łzy w oczach Babci, gdy wspomina o pierwszej mszy brata swojej matki, o prowizorycznym bunkrze w piwnicy. I o tym, jak irracjonalnie się zachowywali ludzie. Ale chyba gorszy niż te łzy, jest ten obojętny ton, gdy mówi, jak wróciła na szosę: "I jechałam, nie patrząc na boki, bo nie mogłam im pomóc. Patrzyłam w dół i jechałam. A pod kołami było tyle krwi. I największe wrażenie wywarły na mnie nie jęki ludzi, ale krzyki i płacz ranionych koni." Dziwnie o tym słuchać. I dziwnie słuchać, że potem było normalne życie. I wcale nie było tak źle. Że pomagali Polacy, Rosjanie i Niemcy, w wielu przypadkach właśnie Niemcy. Babcia wyszła z transportu, pradziadka z innego transportu wyciągnął Niemiec. Potem, w czasie okupacji, Niemiec czuwał nad "mala córka" i każdy wiedział, że "mala córka" nie wolno tknąć. I cała moja rodzina przeżyła... Szczęście, mnóstwo szczęścia. Bo przecież nikt nie kazał zjechać im z drogi przed nalotem, po prostu były zmęczone i usiadły pod krzakiem w polu. Przez czysty przypadek i chyba kretynizm powodu udawało im się przejechać przez zamknięte i zaminowane mosty. I fakt, że prababcia zamówiła odbudowanie domu w Siemianowie i zapłaciła dzień przed tym, jak pieniądze straciły na wartości, to też fart. "A kiedy dojechałyśmy na miejsce, Kutno właśnie było bombardowane. Gdy dotarłyśmy do kościoła, brat mamy się odwrócił i powiedział 'Msza zakończona' i wtedy wszyscy się popłakali..." Niektórzy po prostu żyją. A życie im w tym pomaga, jak może. Słucham i się utwierdzam w tym przekonaniu.
Komentarze - Tło

Tło

27 November 2004

Boli mnie kostka, a właściwie ścięgno/staw (?) koło kostki. Zainteresowanie Ani moją osobą bywa kontuzjogenne. Doszłam do wniosku, że jestem tłem - szumem ulicy lub radiem według E., jak kto woli. Kiedy jest, nie zwraca się na nie uwagi, ale kiedy nagle zniknie - coś zaczyna przeszkadzać, nie można się skupić, odczuwa się brak. I powrót tła cieszy przez jakiś czas. A potem znów się o nim zapomina... Dla kogoś jestem tylko tłem. Zaledwie cieniem, pośród innych cieni, kawałkiem mozaiki tak rozmytej, że się nie zauważa szczegółów. Nie jestem pewna, czy chce pełnić tę rolę...
Komentarze - ...

...

28 November 2004

"Siłownia, siłownia" <-- przedrzeźnia --> Niech się ugryzie z tą swoją siłownią. Kolano znowu boli. I robię sobie przerwę od stepu. Przynajmniej do środy, potem się zobaczy. I nie. Nie siłownia. Bo ona nic nie pomoże. To tylko kwestia mojej psychiki. Tego, jak duży ból i przez jak długi czas jestem w stanie wytrzymać. Bo boli i tak. Czy robię przysiady, czy nie. Czy chodzę po schodach, czy nie. Czy obciążam nogę czy nie. Po prostu czasem boli. Na deszcz, gdy jest zimno, samo z siebie. A niekiedy wcale. I tak od prawie 10 lat. I nie chcę stosować tysiąca maści w nadziei, że któraś pomoże. Nie chcę słyszeć o lekarzach, którzy dają absurdalne porady. I nie dam się po raz kolejny wepchnąć w opaski, bandaże i inne głupoty. Kiedy jestem wypoczęta i spokojna, potrafię ten ból ignorować tygodniami, aż przejdzie. Ale tej jesieni czuję się słaba, mała i obolała. I nie. Nie chcę zaciskać zębów. Chcę się zwinąć na kanapie i powiedzieć, że boli. I może nawet sobie poryczeć. I mieć w dupie, co inni powiedzą. I mieć w dupie, co Ona powie. I wiecie co? Chyba właśnie mam.
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.