Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Przedwiośnie

Przedwiośnie

25 February 2010

Choruję sobie. Po walentynkowym zatruciu wszystko się posypało - bolą mnie nerki i plecy, ogólnie słabo się czuję.

Co rano za oknem witają mnie mgła i zawroty głowy. W ciągu dnia mgła się unosi, a moje ciśnienie wyrównuje. Przedwiośnie, i nic więcej nie trzeba.

Planuję spokojny wieczór w kuchni, nad truflami. Pogadam z dziadkiem, powiem mu, że dostałam etat na uczelni i że pewnie byłby dumny. Powiem mu, że trochę zmęczona jestem tworzeniem stron, że szukam czegoś nowego. Gdyby żył, pogładziłby mnie zgrubiałą dłonią po policzku i powiedział, że we mnie wierzy. "Moja wnusia". Teraz pewnie się tylko uśmiechnie. A jednak kojąca jest myśl, że mogę z nim czasem porozmawiać.

Komentarze - Wieczór w kuchni

Wieczór w kuchni

13 January 2010

W ramach zabijania bezkomputerowego czasu, szukam innych zajęć. I kiedy wykończę już całe opakowanie słonecznika, zaś sama wykończę się Vimes'em i pratchettowskim mistrzostwem słowa, migruję do kuchni.

Dziś czas wypełniły mi jabłka i pomarańcze od kilku tygodni nabierające w lodówce niewłaściwych tendencji. Rafał kupuje je w ilościach hurtowych jako drugie śniadanie do pracy, potem zapomina, znów kupuje i w efekcie przeżywam istny boom owocowy, głównie jabłkowy.

Nie lubię jabłek. Z dwojga złego wolę pomarańczę, choć też nie przepadam. Mandarynki i banany omijam szerokim łukiem, ewentualnie zjem gruszkę. Ale gruszkę miałam jedną, a jabłek z trzy kilo.

Więc dziś był wieczór robienia dżemu.

Nie lubię też dżemów. Ale lubię spędzać wieczory przy stole w kuchni, kroić warzywa i owoce w równą kostkę i myśleć. Nic tak nie skłania do myślenia jak krojenie.

Kiedy mieszkałam z Dziadkami, owoce jadłam znacznie częściej. Dziadek już wtedy w ogóle nie wychodził na dwór. Co wieczór układał na starej, złotomiedzianej tacy kilka jabłek, mandarynki i tandetny, biały nożyk, a potem siadał w pokoju i powolutku obierał owoce. Jabłka kroił potem na ósemki, ostrożnie wyłuskiwał pestki, bo wiedział, jak bardzo je lubię, dzielił mandarynki na cząstki i rozdzielał owoce na białe, styropianowe tacki. Dla babci jedna tacka, dla mnie i dziadka druga. Przez cały wieczór podjadaliśmy je potem po kawałku, oglądając filmy lub seriale w telewizji i pijąc herbatę z cytryną. Maciek mruczał na fotelu u babci, a ja głaskałam śpiącą na moich kolanach Pyśkę.

Jeśli w repertuarze wieczornym były pomarańcze, następnego ranka spotykałam dziadka w kuchni, jak ostrożnie, w ogromnym skupieniu odcina z pomarańczowych skórek białe cząstki. Potem kroił je w drobniutką, równą kostkę z takim namaszczeniem, jakby milimetr w te czy we wte decydował o losach Wszechświata. A teraz nie mam nawet jednego, maleńkiego słoiczka z tamtą skórką kandyzowaną.

Siedzę w kuchni sama, w ciszy, jedynie nóż w moich dłoniach wystukuje miarowy rytm. Jedna skórka po drugiej zamienia się w idealną, drobną, równą kosteczkę. Upycham ją potem dokładnie w słoiczkach, przesypuję cukrem, ugniatam, już teraz przewidując aromat przyszłych wypieków.

Czymże są losy Wszechświata w porównaniu z tym momentem idealnej harmonii, gdy pachną jabłka, cynamon i pomarańcze, a ja mogę spokojnie pomyśleć? I zrozumieć go choć odrobinę lepiej.

Wieczór w kuchni
Komentarze - List do Dziadka

List do Dziadka

27 October 2009

List do Dziadka


Dziadku, to już dwa lata,
dwa lata niczym dwa słowa,
ze mną się nie pożegnałeś.
Zostałeś ze mną, tuż obok.

W snach już przyszedłeś do wszystkich:
do babci i całej rodziny,
lecz zapomniałeś o wnuczce
tej ukochanej, jedynej.

A może nie zapomniałeś,
może me myśli mnie zwodzą,
może się żegnać nie chciałeś?
I zostałeś ze mną, tuż obok.

Pogłaszcz ode mnie kocinkę,
siedzi na moście na pewno,
też się nie pożegnała
by móc pozostać tu ze mną...
Komentarze - ...

...

26 October 2008

To już rok. Rok, jak żyjemy bez Ciebie. To nie prawda, że rozpacz nie pozwala żyć. Jest normalnie.

Tylko na krańcach świadomości, w każdym śmiechu, w każdej rozmowie czai się ciemność. Rozpacza i płacze się na początku. Potem zamyka się całe morze straty na samym dnie serca i chodzi obok na palcach, żeby nie przebudzić.

I boli każdy krok po Niedziałkowskiego. I skrzypienie bramy wraca bólem. A potem każdy stopień wydaje się cięższy, nie do pokonania. Szczęk zamków. Ona stoi w przedpokoju lub drzemie w fotelu. Jej drobna, krucha sylwetka w ogromnej, samotnej przestrzeni. I kocham ją i drżę o nią jeszcze mocniej, za nas oboje: za Ciebie, którego już nie ma i za mnie, która nie zawsze wiem, jak być.

Nie zdążyłam, Dziadku. Tyle rzeczy jeszcze chciałam Ci powiedzieć. Tyle zdobyć, żeby zobaczyć tę dumę w Twoich oczach. Nikt inny nie potrafił tak stać za mną i tak mnie bezwarunkowo kochać jak Ty. Teraz już za późno.

Nie umiem opowiadać, co czuję. Słowa brzmią głucho. Po prostu tęsknię.

Komentarze - ...

...

18 July 2008

Smutno się zrobiło wokół mnie ostatnio i tak już pozostaje na razie. Ja śmiechem ukrywam to wszystko i jakoś idę do przodu, choć niekiedy nie jest łatwo się śmiać.

Odwiedziłam wczoraj Babcię - te odwiedziny to taki nasz mały rytuał czwartkowy. Ciężko mieszkać bez niej, bez nocnych krzyżówek, wiecznego parzenia herbaty, pisku ciśnieniomierza i tych naszych rozmów wielogodzinnych. A przecież nigdy nie sądziłam, że mi tego aż tak braknie.

Oglądałyśmy stare zdjęcia rodzinne. Części osób nigdy nie poznałam, wielu nie pamiętam. Przeglądałyśmy medale i odznaczenia. Nie mogłyśmy znaleźć Krzyża Walecznych dziadka, za to znalazłyśmy jedno z jego ładniejszych zdjęć. I chyba dopiero wtedy poczułam, jak bardzo mi go brak.

Ciężko jest nie płakać. I ciężko płakać niekiedy. I omijamy ten temat skrzętnie, co czwartek, przy każdej wizycie. I gdy nagle rozmowa schodzi na niebezpieczne tory, obie milkniemy i szukamy zupełnie nowych tematów. I tylko szybki trzepot rzęs, rwane głosy mówią za nas. My wiemy.

Ależ jakie dzielne jesteśmy przed sobą nawzajem. Jak rozpaczliwie dzielne.

1, 2,

Strona 1 z 2

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.