Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Ech, szkoda słów

Ech, szkoda słów

10 February 2006

Rodzina mnie nie rozumie. Dla nich telewizor, meble, samochód stanowią o szczęściu. Dobra materialne przełożone na satysfakcję - w skrócie im więcej masz, tym szcześliwsza jesteś. Więc dlaczego ja nie jestem? Mam ładne meble - teraz za niewielką kasę można urządzić pokój - i w sumie są mi obojętne. W poprzednim pokoiku miałam stare mebelki po mamie i strasznie mi było ich żal, gdy przyszło się rozstać. Mam niezły telewizor i od roku stoi niepodłączony - telewizja nie ma mi nic do zaoferowania. Mamy samochód - pewnie, moglibyśmy mieć lepszy, nowszy, szybszy, tylko po co, skoro ten nam wystarcza? Ja nie mam nawet prawa jazdy i też jestem szczęśliwa, lubię tramwaje. Moje wydatki miesięczne są żałośnie niskie - jem mało, nie kupuję ubrań i kosmetyków, chyba że już rzeczywiście nie mam wyjścia. 300 zł wystarcza na moje miesięczne utrzymanie - szokujące, nie? Oczywiście, to nie do końca prawda. Niekiedy jadam obiady za 50 zł oraz kupuję buty do fitness za 4 stówki. Niekiedy mój fryzjer wynosi 120 zł luźną ręką, a niekiedy przez 3 miesiące oprócz jedzenia nie kupuję nic. A potem zwiedzam Egipt. Rodzina mnie nie rozumie. Dla nich szczytem szczęścia jest domek, a dla mnie nie ma szczytu szczęścia. Szczytem nieszczęścia jest za to rutyna i siedzenie na tyłku, bo po miesiącu zaczynam się czuć jak w klatce. Dlaczego nie potrafią zrozumieć, że tym, czym dla nich jest nowa kanapa, dla mnie jest kolejne miejsce, którego nie widziałam nigdy wcześniej? Czy naprawdę posiadanie jest takie ważne?
Komentarze - Paragliding z pingwinem

Paragliding z pingwinem

10 February 2006

Jestem rozkapryszona. Czytam o Antarktydzie i nagle cały świat skupia się na jednym pragnieniu - zobaczyć pingwina. Gość z naszego zaprzyjaźnionego biura podróży bynajmniej mi nie ułatwia - doskonale wie, że trafił na wariatkę. Słysząc egzotyczne nazwy miejscowości poza granicami kraju, moja asertywność zanika w tempie Voyagera (62 tys. km/h). Dostałam stertę katalogów i czytam, zakreślam, planuję. Jeśli w to lato pojadę gdzieś tanio, następnej zimy będzie mnie stać na Chiny albo rejs po Karaibach. Gdybym dała radę dwa lata z rzędu jeździć bez większych wydatków - otwiera się możliwość odwiedzenia Kenii oraz Indii i Nepalu. Ale moje kochana Antarktyda jest jednak poza granicami moich możliwości - 20 tys. w najbliższym czasie na pewno nie uzbieram. Mroziu się ze mnie nabija i raczy kumpli w pracy opowieściami, co znów głupiego wymyśliła jego kobieta i jaka lokalizacja na Ziemi jest najwyżej w moim prywatnym rankingu miejsc do zwiedzenia. Ale jemu też się oczy świecą, gdy mu podtykam pod nos paragliding lub rafting na Riwierze Tureckiej. Kręcą nas sporty ekstremalne. Kumple Mrozia natomiast śmieją się i pukają w czoło - oni się budują. Wiecie co? Żal mi ich.
Komentarze - ...

...

09 February 2006

Nie mogę nieść na swych barkach odpowiedzialności za wszystkie tragedie tego świata. Więc czemu czuję się winna, choć nie mogłam nic zrobić? W tej historii od początku nie mogło być happy endu, ale i tak boli. Przepraszam.
Komentarze - Let's go

Let's go

07 February 2006

Dziś apolitycznie. Nienawidzę studentów. To znaczy lubię studentów tak ogólnie, nie lubię jednostek. Zwłaszcza takich, co przychodzą po terminie, żeby im oceny przepisać. Bo chora muszę na uczelnię jechać. Wrr... Katar mi przeszedł w zawalone gardło. Chrypię i kaszlę. Jest bosko. Znów przerwa w ćwiczeniach. Jakoś nie mam szcześcia do Active'a ostatnio. Za to mam szczeście do kolekcjonowania spraw do załatwienia z dopiskiem "nie teraz" - lekarz, ZUS, paszport. To ostatnie najważniejsze, bo przecież nigdy nie wiadomo, gdzie mnie los rzuci. W tym roku cienko z forsą, więc pewnie Tatry Polskie i Słowackie. Mroziu na Słowacji nie był, trzeba nadrobić i odhaczyć z listy miejsc do zwiedzenia. Może jak się trochę odkujemy to jeszcze tydzień w Paryżu? Też nie był, a ja miałabym z głowy targanie go po starych śladach. Ech, wzięłam sobie domatora, który dopiero teraz dał się zreformować, to muszę swoje odcierpieć. A przecież tyle jeszcze jest miejsc do zwiedzenia! W samej Europie Bułgaria, Portugalia, Francja, Austria, Chorwacja, Włochy i Grecja, Turcja... A jeszcze cała Skandynawia i Wyspy Brytyjskie. I to tylko tu, bliziutko. A Moskwa i Lwów? A Indie, Chiny, Japonia? A to przecież tylko jeden kontynent! Czeka na mnie Afryka Centralna i Południowa, oczekuje Australia i Nowa Zelandia. Kiedyś postawię stopę na Grenlandii i zobaczę Alaskę z lotu ptaka. Wdrapię się na azteckie piramidy, opalę w karaibskim słońcu. Straszne, że tak mało życia, że za mało życia na to wszystko. P.S. Zrobiłam sobie kwestionariusz Prousta. Wychodzi, że wredna baba jestem.
Komentarze - nie mój świat

nie mój świat

02 February 2006

Siedzę przeziębiona w domu. Mój stan oscyluje między umieraniem a irytacją. Umieraniem, bo się czuję niefajnie, irytacją, bo nie dość niefajnie. Jak człowiek jest chory, ma gorączkę koło 38 stopni, to cierpi leżąc w łóżku z przyjemnym uczuciem, że nic nie musi - jest w końcu chory. A jak tak jak ja - ma 37 stopni i w sumie nic mu więcej nie dolega oprócz kataru i bólu głowy, to ma poczucie winy, że nic nie robi. Tyle, że mu mimo wszystko praca nie idzie, bo jednak jakoś tam chory jest. No więc ja jestem mega-zirytowana. Ponadto Mroziu zakupił Tekkena 5 i moje piękne wieczory wypełnione zjazdami na snowboardzie diabli wzięli. Czuję się oszukana, Tekken nie daje takiej radochy. W ciągu dnia nie mam już na co czekać. Umilam sobie życie ogladając tony głupawych animek. Średnio jedna 12-odcinkowa seria dziennie. Wiecie, że najczęściej wykrzykiwanym słowem w serialach anime jest "Ohayoo!"? Na drugim miejscu plasuje się "Itadakimasu!". We łbie mi się kotłuje od tych okrzyków. Mimo wszystko nadal mam słabość do tych wielkich oczu. Pozwalają mi choć na chwilę wypełnić otchłań, która zieje w mojej duszy od niepamiętnych czasów. Uciszają uczucie, że to nie to miejsce i nie ten czas. Wypełnionej książkami, mangami, filmami, łatwiej mi codziennie wchodzić w rzeczywistość. W nie mój świat.

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 133 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.