...
05 January 2006
Czego Usagi się musi nauczyć? Trzymać język za zębami.Kategorie:
04 January 2006
Drugie rowerki u Mitsu za mną. Tym razem przeżycie szalenie bolesne, bo kolano nie podziela mojego entuzjazmu. Mimo wszystko - jakoś jadę. W znaczący sposób pomaga mi fakt, że głównie w pozycji drugiej, podczas gdy inni dobijają pośladki, ale też dobrze. Kiedyś nie byłam w stanie przejechać nawet trzech piosenek, teraz wytrzymuję wszystko. Tylko nie za dobrze mi na samym końcu i nie wiem, ze zmęczenia czy bólu. Anemię wykończyłam końskimi dawkami żelaza, może pora załatwić kolano chirurgiem? No i badanie krwi trzeba by zrobić, sporo czasu minęło od ostatniego. Zabawne, jak Active zmienił moje życie, jakiemu praniu poddał mój umysł i poglądy. W pewnym sensie, gdy było bardzo źle, wariacka fascynacja Anką pomogła mi przetrwać. Tak, jakby ktoś podniósł mnie za ramiona z ziemi, otrzepał kurtkę, spojrzał w oczy i stwierdził: "No, już dość. Teraz pokaż, że jesteś dzielną dziewczynką." I jeśli jest coś, czego naprawdę obecnie żałuję, to fakt, że pozwoliłam temu zaniknąć, że w sumie sama się odsunęłam. Patrząc dziś, jak zabawnie rusza biodrami, stwierdziłam, że nadal jest dla mnie kimś wyjątkowym. To ona pokazała mi fitness, a fitness uratował mi życie. Inaczej myślę, inaczej podchodzę do samej siebie, bardziej siebie cenię. I mozolnie, powoli, z trudnością, próbuję odbudować coś, co głupio zniszczyłam w sobie przez ostatni rok. Miłość do ruchu. Może kiedyś, stawiając kolejny krok na stepie, znów poczuję, że ciemność istnieje tylko po to, żeby definiować światło. I że nie ma takiej granicy, której nie mogłabym pokonać. Promień światła tańczy wraz ze mną, łowię każdy ruch, nim nadejdzie ciemnośćKategorie:
02 January 2006
Ból w mojej głowie. Ostre pulsowanie oznaczające, że migrena powróciła i mogę resztę dnia wykreślić z życiorysu. Niekiedy mam powody, żeby być wdzięczna światu - jestem mu wdzięczna za Ibuprofen. A dziś zbudziłam się rano i zobaczyłam biel. Absolutną biel za oknem, bez konturów domów, zarysów drzew. Pewnie w nocy w Szczecinie olbrzymy kurzyły faje i całe miasto utopiły w dymie. Uwielbiam taką mgłę, gdy podchodzę do okna, a za nim nie ma nic, tylko biel. Mój pokój zdaje się wtedy dryfować w nicości, na krawędzi istnienia. Podobno życie jest jak przelot papugi przez oświetlony pokój, poza którym jest tylko czerń. Pustka ma dla nas właśnie te barwy, jest czarna lub biała. Nasza wyobraźnia jest ograniczona. Bo jeśli jest absolutnie pusto, nie ma absolutnie nic, to nie ma światła, a więc kolorów też nie ma. Nadal próbuję zmusić mój mózg do uznania faktu, że zanim powstał Wszechświat, nie było absolutnie niczego, a więc zrozumieć, że nie było żadnego miejsca, żadnej materii, żadnego czasu. Nie było nic - a więc nie było też pustej przestrzeni, bo ta jest ograniczona w jakiś sposób. Jak z niczego może powstać coś i rozszerzać się, skoro nie ma przestrzeni, w której istnieje i w której mogłoby się rozszerzać? I jak przy tym może być nieskończone? Mgła się podnosi. Domy wyłaniają się spod oparów, jakby od zawsze tam były. Jak zrozumieć "zawsze"?Kategorie:
Kategorie:
31 December 2005
Dziś będzie prosto, bo notka podyktowana chwilą. Dlaczego mężczyźni są grubi i rozpuszczeni? Bo mają kobiety. Od urodzenia w życiu każdego faceta jest kobieta. Kobieta, która robi wszystko, żeby tego faceta zepsuć. Mamusia. Mamusie to takie straszne istoty, które subiektywizm i nietolerancję mają wpisaną w geny. Objawia się to tym, że o ile synuś ma być inteligentny i realizować się zawodowo, o tyle dziewczynka ma być dobrą żoną i kochaną mamusią. Nawet w tym naszym nowoczesnym świecie, w głowach mamuś miga neon: synuś - przyszły pan, córeczka - przyszła służąca. Synuś wyrasta na rozpuszczonego lenia, któremu się wszystko wybacza, córeczka zawsze jest ta zła. Mamusie są pieprznięte. Rośnie sobie taki synuś, ograbiony z podstawowych umiejętności dbania o siebie i ma tylko jeden cel - znaleźć służącą, tfu, zastępczynię mamusi, tfu, kobietę swego życia. Znajduje i osiada na laurach. Oto na scenę wchodzi żona. Należy zauważyć, że żona w momencie uzyskania tego statusu, wchodzi na drogę prowadzącą ją w kierunku oszalałej mamusi. Automatycznie przejmuje bowiem większość obowiązków, synusia-mężusia stawiając na piedestał. On ją zdobył, ona musi go zatrzymać. A do serca najszybciej przez żołądek i tolerowanie wad, więc zaczyna się gotowanie obiadków, przyrządzanie śniadanek i kolacyjek, stwierdzenia: on już taki jest. Zdobywca je, nie rusza się i tyje, niewolnica śmiga koło niego zapewniając wciąż nowe atrakcje i walcząc o wygląd, bo nie daj boże, młodsza się pojawi. Potem żona zostaje mamusią powtarzając cykl nierówności, a potem się starzeje. I w sumie nic się nie zmienia. I siedzą w fotelach osiemdziesięciolatkowie. On gruby i opowiadający, że się musi odchudzić, ale nawet nie wychodzący z domu, ona nadal na każde jego skinienie. Czasem przychodzą dzieci - córeczka pożalić się na życie i męża oraz syneczek po pieniądze i coś zjeść. Ona nadal gotowa usługiwać każdemu facetowi, który się pojawi, bo przecież to przedstawiciel mężczyzn, on każdą kobietę traktuje jak siłę roboczą: podaj, przynieś, odnieś! I tak w koło macieju. Smutne. P.S. Notka podyktowana babcią, dziadkiem, wujkiem i kotem, ale także ogólnymi spostrzeżeniami. P.S. 2. Jak mi się kiedyś przytrafi syn, nie będzie miał lekko.Kategorie:
1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,
Strona 138 z 252