Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Zawieszenie

Zawieszenie

07 November 2012

Czytam sobie książkę Kominka. Trochę z przymrużeniem oka czytam, bo nie zamierzam zostawać celebrytką. To znaczy nie, kłamię. Z chęcią zostałabym celebrytką, ale taką, która nie musi pokazywać się publicznie. Jedno z drugim się chyba wyklucza.

No dobrze, jeszcze inaczej - z chęcią kosiłabym kasę za bloga, gdyby komuś wystarczyło, że jestem najzupełniej w świecie sobą. To raczej nie wchodzi w rachubę, więc poskramiam swoją ambicję i po prostu czytam. Może chociaż poprawię dzięki temu swój wizerunek lub sposób pisania. A może nie.

O czym to ja chciałam... a, już wiem. Zamierzałam się dziś po prostu potraktować terapeutycznie. Skoro nie wiem, do czego właściwie chcę dążyć, miałam uporządkować fakty i dojść do jakichś wniosków na przyszłość. A zamiast tego jestem wkurzona, że znacznie słabsze lub nowsze od mojego blogi mają większą ilość fanów. I większą ilość odwiedzin. I guzik mnie obchodzi, że one są na platformie blogowej, a ja rzeźbię na własnym serwerze. Więc powinnam sobie statystyki mnożyć przez dwa albo ich statystyki przez dwa dzielić.

Zżerają mnie zawiść i ambicja. Choć to chwilowe, bo aż tak mi nie zależy. Albo zależy, ale sama przed sobą się nie przyznaję. Do szału doprowadza brak wyraźnego kierunku. Błądzę. Od kilku miesięcy błądzę. W zawieszeniu.

Przyjdź zimowa Pani,
otul mnie płaszczem śniegowym
szepnij, że kochasz, szepnij
w którą stronę mam pobiec
Być wiatrem z Twego rozkazu
lub zasnąć wśród Twego chłodu.

Komentarze -

05 November 2012

Październik i listopad to dla mnie dziwne dwa miesiące. Wydarzenia pozytywne mieszają się ze smutkiem. 27 października, w 5 rocznicę śmierci Dziadka, byłam z Babcią na cmentarzu. Wczoraj Mroziu obchodził urodziny. Za parę dni miną 4 lata bez Kasi. A moi rodzice będą obchodzili kolejną rocznicę ślubu.

Życie się toczy, dzień po dniu, tak jakoś wychodzi, że na jesieni toczy się jakby szybciej.

Komentarze - Pracuję

Pracuję

16 October 2012

Pracuję, jak zwykle. W biegu łapię chwile i myśli, zamykam w dłoni bułane kasztany. Ja wiem, że moje życie jest ciche i spokojne, na pozór bez emocji, ale przecież to moje życie i moje wybory, jaką ścieżką zdecyduję się podążać.

I nawet jeśli nagle w samym środku drogi zawrócę lub skręcę w nieznane, to życie nadal się dzieje, i ja się nadal dzieję, mój świat nie znika tylko dlatego, że obrałam inny kierunek. Ta zdarzeniowa ciągłość nie jest niczym innym jak trwaniem i przeżywaniem własnego życia na własny sposób. Przy takim podejściu nie istnieją błędy, bo jak można popełnić błąd po prostu idąc?

W sobotę minęło 12 lat odkąd go pocałowałam. Idziemy razem. On swoją drogą, ja swoją, niekiedy w innym kierunku, a mimo to razem. Nikt nie powiedział, że trzeba się kurczowo trzymać za ręce, by wspólnie dotrzeć do celu. Czasem to przestrzeń pomiędzy wędrowcami jest najwartościowsza.

Jest jesień, cholerna jesień, a ja patrząc przez kuchenne okno ustrojone pomarańczową dynią prawie wcale nie myślę o śmierci...

Komentarze - Jesienią

Jesienią

04 September 2012

Ava

Błądzę między latem a jesienią. Zagubiona między definicjami tego, kim jestem. Jakoś straszliwie się ostatnio pogubiłam. To niby ciągle ja, ale jakby nie do końca. Gotuję, bo gotuję. Raczej z przymusu, niż pasji. Robię strony, bo nie mam wyboru. Z ulgą przerzucam grafikę na innych, a sama klepię na siłę utrzymując rygor godzin pracy. Na uczelnię wracam z niechęcią.

Lato mnie wykończyło. Super udany urlop przerodził się w gehennę codzienności, a wyjazd z Mamą i Siostrą wcale nie pomógł. Przez całe lato marzę, żeby choć trochę pobyć sama ze sobą bez zmartwień innych. Obecność innych ludzi mnie męczy i drażni, praca mnie wnerwia, bo wrzuca w stan podenerwowania i terminowości, a ja naprawdę, naprawdę potrzebuję miesiąca TYLKO dla siebie, żeby się spokojnie zastanowić, przemyśleć parę spraw, odnaleźć siebie. Bez tego nie potrafię dać otaczającym mnie ludziom tyle uwagi i wsparcia, ile potrzebują. Zamiast tego czuję się, jakby rozdzierali ostatnią cząstkę mnie.

Zagubiona w jesieni.

Paczę.

Czyż nie piękna gra światła i cieni?

Komentarze - Journey before destination

Journey before destination

05 August 2012

Czytam Sandersona. Pochłaniam książkę za książką: Elantris, Mistborn Trilogy, Warbreaker i The Way of Kings. Jest w nich coś niesamowitego. Są jak dawno niesłyszana historia, jak odległe wspomnienie i jak niewyraźny obraz duszy. Jak echo myśli, ideałów, pragnień tak skrytych i odsuwanych, aż ciężko się przyznać, że istnieją. Aż wstyd przyznać, że się je w sobie nosi.

Jest w tych książkach tyle szlachetności, tyle dobra i poświęcenia, które ciężko odnaleźć na co dzień. Zastanawiam się, w jakim świecie żyje autor, skoro nadal w to wierzy, skoro nie boi się o tym pisać, nie boi się, że zostanie wyśmiany. Zadziwia mnie i fascynuje. Patrzę na zdjęcie przeciętnego faceta w okrągłych okularkach. Lunatyczny marzyciel...

Mam trzydziestkę z hakiem na karku i doświadczam głębokiego rozczarowania światem, w którym przyszło mi żyć. Balansuję na skraju nienawiści i depresji. W nic nie wierzę. Niczego nie pragnę. Już nie poszukuję. Bez żalu patrzyłabym na zagładę ludzkości. Do tego doprowadziła mnie obecna rzeczywistość i ten kraj - mnie, osobę, która jeszcze kilka lat temu nie umiałaby nikogo skrzywdzić umyślnie. Nie wiem, czy nadal jestem tamtą osobą.

Książki Sandersona bolą. Budzą coś, co już dawno powinno odejść, jak echo dawno przebrzmiałych kroków...

Life before death, strength before weakness, journey before destination.

And protect those who cannot protect themselves.

Co się właściwie ze mną stało? Kim teraz jestem?

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 74 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.