Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Siła spokoju

Siła spokoju

24 April 2006

Klienci pojawiają mi się i znikają, jak sen jaki złoty, zanim się połapię, o co właściwie chodziło. Kawa ciągnie się jak legumina, trzeci miesiąc już chyba. Bo niby chce, ale nie, a może jednak, ale nie teraz. Pojawiła się do tego jakaś inna kobieta, co chciała, ale chyba nie do końca. Whatever. Na polu mieszkaniowym, to my chcemy, ale nie chcemy, wiemy, ale nie wiemy. Bo to wcale nie łatwo. Bynajmniej. To ciężka sprawa jest, zwłaszcza że ekip remontowych nam się nagle namnożyło. O wyborze kuchni nie wspominam, wybór kuchni mnie przerasta. Ja chcę kredens drewniany, tyle wiem. Tylko do niczego mi nie pasuje, kosztuje straszne pieniądze jak na kilka desek zbitych pod kątem prostym i nie wiem, gdzie miałby stać. Ale i tak go chcę. Taki kaprys mam, wolno mi. Ja wogóle wizję mam. Nie stać mnie na nią, ale mam. I w tej wizji ten kredens jest bardzo istotnym elementem. I globus. I rzeźba Nike. I jeszcze mnóstwo innych pierdół równie niedorzecznych jak ten kredens. Ale kto powiedział, że mieszkanie musi być dorzeczne?
Komentarze - Fachowcy, fachmeni i lenie

Fachowcy, fachmeni i lenie

21 April 2006

Fachmeni to jest dopiero cudo psychologiczne. Z racji nadzorowania poprawek w moim nowym gnieździe, mam okazję zgłębić ich system pracy. Malowali mi dziś rurki balkonowe - ładnie, fakt. Tyle, że zapomnieli moich kratek, bo wzięli tylko jasne. Trzeci raz będę specjalnie dla nich przychodziła. "Ale to tak szybciutko będzie teraz." No fajnie, ale to z dojazdem przynajmniej godzina w plecy. Na szczęście zabawę z fachmenami i rurkami w ciapki osładzają mi inne wydarzenia. Dziś na przykład była to pani od kuchni. Zjawiła mi się przed czasem, przeszła przez kuchnię jak tornado, obmierzyła chyba nawet mnie i zapowiedziała, że na jutro zrobi projekt i wycenę. Moje nieśmiałe propozycje wysłuchała z uwagą, po czym od razu wyłuszczyła mi, co w moim rozumowaniu jest błędne. Tym razem fachowiec przy pracy. Takich lubię. A tak poza tym to mam ochotę się polenić. Wizja stron dziś jest wybitnie odpychająca. Miauuu...
Komentarze - Wiatr wieje

Wiatr wieje

19 April 2006

Czasem przeszłość powraca uderzeniem światła w potylicę. Rozbłysk i nagła myśl: to już było! A przecież nie do końca. Inny on i inna ja. Zamiana ról. I wcale nie wstydzę się siebie z tamtych dni. Wyrzuty sumienia to wymysł ludzi należących do stada. Wilki nie miewają skrupułów. Historia zatacza koło. Które to już z kolei? Od niego się zaczęło, nim odlicza się każdy pełny cykl. Coś się kończy i coś się zaczyna, a on zawsze stoi w punkcie zmiany. Tym razem nie chcę, nie zgadzam się... choć gdzieś w środku coś szepcze. Jak zawsze... Zawsze jest ta pokusa, ten wieczny głód nowego. Wąż Uroboros pożera własny ogon. A jeśli on jest także końcem? Za którym obrotem się nie rozminiemy? Spokój to decyzja. Szczęście to decyzja. Miłość to decyzja. Ot tak, po prostu. Kto teraz wydzwania zmiany? Ja.
Komentarze - Kiedyś znajdę dla nas dom... i się z niego wyprowadzę

Kiedyś znajdę dla nas dom... i się z niego wyprowadzę

19 April 2006

Mój nowy dom. Cały czas jest to dla mnie jeszcze nierzeczywiste. Pomimo tego, że mam klucze. Pomimo tego, że jestem tam prawie codziennie. Pomimo tego, że stałam dziś na straży naprawiania usterek. Miałam godzinę wolną, więc poszłam na kawę do Active'a. Nadal mam blisko - to w sumie jeden z wielu czynników, który zadecydował o tym, że to właśnie tu chcę mieszkać - około 10 minut. Wychodzę z klatki, schodzę z górki do wiaduktu, a potem to już prosto jak w mordę strzelił. I nawet swojsko się czuję po drodze, jakbym chodziła nią przynajmniej od paru lat. To dziwne, jak bardzo lgnę do tej okolicy. To przecież już moja czwarta przeprowadzka, ale zawsze w końcu ląduję w pobliżu. Nawet ponad 10 lat na Pogodnie nie zabiło we mnie tego uczucia. Tak naprawdę tu jest mój dom. Dopiero teraz rozumiem moją mamę i Krzyśka - to mieszkanie zostaje w człowieku, ci ludzie, ten układ ulic. Sprawia, że już zawsze inne miejsca są tylko namiastką. Czy moje nowe mieszkanie będzie na tyle dobrą imitacją, że da radę zabić to uczucie? Ważne, że jestem w pobliżu i że zawsze mogę tu przyjść, choć to już nie to samo. Nie umiem sobie wyobrazić tej ulicy bez możliwości wstępu do tego mieszkania. Ulica obca jak każda inna? Nie, niemożliwe. Oddałabym wszystko za te kasztany za oknem, za te firanki rozwiewane przez wiatr. Już niedługo...
Komentarze - Historia jednej miłości

Historia jednej miłości

12 April 2006

Była objawieniem. Stała w cieniu i wyglądała jak marzenie. Każda szybka, uchwyt, rysunek drewna szeptały - weźcie mnie. Zakochaliśmy się w niej bez pamięci. Zaplanowaliśmy idealny układ. Ona, w centrum naszego mieszkania. Dostała swój kąt, swoje miejsce, właściwie całą ścianę. Miała być duszą tego domu, rozjaśniać nasze serca. Artycja XV Dobra. Aż do wczoraj. Była jak cios prosto w serce. Stała wyeksponowana i wyglądała jak marzenie. Każda szybka, uchwyt, rysunek drewna szeptały - jestem dla Was stworzona. Zawładnęła nami kompletnie. Dopasowała się do naszego układu. Ona, w centrum naszego mieszkania. Jej szlachetny kolor wypełnił kontrastem ścianę. Mogłaby być duszą tego domu, nadawać mu charakter. Insygnata XIV Dumna. Olcha czy wiśnia? Olcha czy wiśnia? Olcha czy wiśnia? Krećka dostanę przez tę kuchnię! A tak na marginesie: jakże niestali jesteśmy w swoich uczuciach!

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 125 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.