Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Time pressure

Time pressure

24 August 2005

"Iść czy nie iść?" i tak każdego dnia. Ledwo się budzę, w moich myślach wojna. I co z tego, że nie chcę, jak gdzieś w środku czuję, że powinnam? Ja nawet gdy nie ćwiczę, to żyję fitnessem. Ale nie chcę, bo to znowu czas. Czas, którego mam tak mało. Publikacja i strony czekają i muszę to zrobić - jeszcze 7 dni. Jak to się stało, że ja, największy leniwiec pod słońcem, od roku nie wiem, co to lenistwo? Najgorsze jest to uczucie pseudo-odpoczywania. Niby nic konkretnego nie robię - czytam książkę, ćwiczę, jadę z Mroziem w trasę. A w głowie, gdzieś głęboko na krańcach świadomości, terminy. "Trzeba zrobić to, trzeba zrobić tamto." Czy ja kiedyś osiągnę stan, kiedy nic nie trzeba? Nie w tym roku, to pewne. Dziś rozdział książki i panel administracyjny jogi. Jutro to samo. Pojutrze studio. Może chociaż wrzesień na luzie? Bo od października doktorat.
Komentarze - Ice, ice, baby

Ice, ice, baby

22 August 2005

Tym razem droga zawiodła nas aż do Lubienic - małego miasteczka 30 km za Gorzowem. Sielankowa atmosfera owiała nas już na maleńkim rynku, kompleks zamkowo-ogrodowy zaskoczył, lasy zauroczyły obietnicą grzybów, a dwa piękne jeziora dopełniły czaru. Obiad w niwielkiej restauracji sprawił, że dotknęłam bram Raju. A w drodze powrotnej zahaczyliśmy o Chojnę. Rok temu też tam trafiliśmy przypadkiem. Dzień był również upalny, powietrze wpadające przez otwarte okna samochodu dawało lekkie orzeźwienie. Mały park kusił kolorową mozaiką cieni i plam słonecznych, kusił, aż się zatrzymaliśmy. Podobnie teraz, jednak bogatsi o tę wiedzę z poprzedniej wizyty. Były tam, znów upajały, rozmarzały, pobudzały zmysły. Ich smak, ich zapach, już nieodmiennie skojarzony z sierpniowymi upałami i polami falującego zborza. Z senną atmosferą małych miasteczek, których niewielkie kamieniczki emanują ciepłem, spokojem i sennym bzykaniem owadów. Brzoskwiniowo-śmietankowe - najlepsze lody pod słońcem.
Komentarze - Hard way

Hard way

21 August 2005

Patrzę w lustro i rozstaję się ze złudzeniami. Niektórym to wszystko idzie tą cięższą drogą. Na wszystko muszą sobie zapracować, wszystko wywalczyć, napocić się przy tym, nic za darmo. Gdybym chciała zostać na ten przykład aktorką, musiałabym być oryginalna i wyjątkowo uzdolniona, tudzież poświęcić pół życia na naukę aktorstwa. I nawet wtedy byłabym skazana na dramatyczne role lub zupełnie przeciwnie - romantyczne komedie. W wielkich produkcjach, filmach akcji lub przygodowych nie miałabym szans, no ni ch..a. To znów wina moich rodziców! Nie postarali się i nie zafundowali swemu dziecięciu wydętych ust, namiętnie (ewentualnie głupkowato) rozchylonych. Bo to najwyraźniej wystarczy, żeby być obsadzanym w niemal każdym filmie. Obejrzałam właśnie "Wyspę" ze Scarlett Johansson w roli głównej. Brak mi słów na temat tej pani, tak jak jej zdolności aktorskich. Czyli zupełnie. Po ostatnich niewypałach w postaci Troi, Skarbu Narodów, Sin City (tu opieram się na guście siostry, który jest do mego podobny), zaczynam mieć awersję do pewnego typu blondynek. Najwyraźniej gra aktorska nie idzie z tym typem urody w parze. Cóż, mężczyźni wolą blondynki. Najwyraźniej sugestywne usta również są w cenie. Ładny dziś dzień był, słoneczko świeciło, aż się prosiło o loda.
Komentarze - Czas na żer

Czas na żer

19 August 2005

Odpaliłam edytorek, położyłam palce na klawiaturze i nagle dotarło do mnie, że nie bardzo wiem, o czym pisać. Nie, nie brakuje mi tematów, w mojej głowie siedzi ogromna liczba różnych spostrzeżeń, tyle że tworzą tak splatany kłąb, iż trudno z tego coś wyciągnąć. Na przykład wczoraj zastanawialiśmy się z Mroziem nad tyciem naszego społeczeństwa. Zauważyliście, że Polacy tyją? Coraz więcej pojawia się młodzieży z nadwagą, coraz więcej pulchniutkich dzieci. O dorosłych nie wspomnę nawet. Powody są prościutkie - telewizja i komputer zamiast ruchu, a przede wszystkim dostatek jedzenia, który powoduje powszechne pożeranie. Mam w głowie zakorzeniony taki jeden stereotyp rodziny, który mnie odrzuca, a który często się widuję zwłaszcza w hypermarketach. Para w wieku około 35 lat. On ma niemal ogolony czerep i jest okrągły na twarzy. Szerokie ramiona i wylewający się brzuch okrywa t-shirtem lub polo, na nogach sandały. Opala się przeważnie na czerwono, więc wygląda jak tłusty knur. Ona - mocno farbowana, umalowana w beże, wepchnięta w sukienkę z wielkim dekoltem - wepchnięta, ponieważ ciasne ubranie demaskuje wałeczki tłuszczu w okolicach bioder i szerokie dupsko. Drepcze obok męża na szpileczkach, ściskając długimi pazurami małą torebeczkę. Taka odmiana świnki Peggy. Obok nich dzieci - okrąglutkie prosiaczki walczące o chipsy i słodycze. Wędrują przez świat z wózkiem naładowanym po brzegi, rozprawiając, co jeszcze kupić i kogo zaproszą na działkę/do ogrodu. Stają przy kasie i zawartość koszyka ulega demaskacji. Objawiają się więc ogromne ilości steków, kiełbas, kurczaków "na grilla". Kilogramy sera, ogromne ilości pieczywa na spulchniaczu. Browarki dla tatusia, słodycze dla dzieci, ciastka dla mamusi. Rodzina wyruszyła na żer. Za każdym razem, gdy trafiam na tę "modelową" rodzinę, dostaję dreszczy obrzydzenia. Z ulgą przyjęłam oświadczenie rozdziny, gdy zerwali kontakty z wujkiem-którego-imienia-się-nie-wymawia, a który prezentował sobą wszystkie najgorsze cechy wymienione powyżej. Niestety, w hypermarketach dreszcze są na porządku dziennym. Era konsumpcjonizmu dała społeczeństwu możliwość żarcia - nie jedzenia, właśnie żarcia - na każdym kroku i czego się tylko zapragnie, właściwie w nieograniczonych ilościach. Więc jemy - chcemy czy niekoniecznie chcemy, jesteśmy głodni czy nie jesteśmy - jemy i jemy i jemy. A co za tym idzie... tyjemy. W ramach optymistycznego akcentu, zakończyliśmy pogryzanie hot-dogów na spulchniaczu, dopiliśmy piwo i poszliśmy na spacer.
Komentarze - ...

...

17 August 2005

Zgubiłam gdzieś radość z ćwiczenia. Miotam się i miotam i nie umiem jej odnaleźć. Podejmuję próby i zawsze kończy się zniechęceniem. Już nie wiem, co robić. "Przecież ty to kochasz..." Już nie?

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 152 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.