Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Wanda co nie chciała Niemca

Wanda co nie chciała Niemca

29 March 2006

Przeliczyliśmy koszt urządzania chaty. Odra to nie jest zbyt dobra rzeka, żeby się utopić, ale stanowczo dużo lepsza niż Wisła. Skoro Wanda mogła, to ja w sumie chyba też za dużo na honorze nie stracę, jeśli popłynę do morza w towarzystwie mrożonych kurczaków, butelek po piwie i starych łachmanów. W każdym razie dziś odebrałam równowartość planowanych garnków. Leży sobie teraz w kopercie podpisanej "Garneczki". Jak to się mówi, żeby dojść do końca drogi, trzeba zrobić pierwszy krok. Tylko czemu ten mój jest taki żałosny? A tak poza tym to się słaniam. Nie jestem w stanie za nic się zabrać, zupełnie za nic. P.S. Ta Wanda to jednak głupia była, co nie? Zachciało się jej jakiegoś chłopięcia o włosach jasnych, a oczach niebieskich. Kropka w kropkę jak w Wermahcie. A Niemca nie chciała. Czy tylko ja tu dostrzegam brak logiki?
Komentarze - Polacy są głupi?

Polacy są głupi?

28 March 2006

W Polakach jest dużo z myślenia, które ksiądz Tischner przypisywał ludziom nazwanymi homo sovieticus. Jak pierwszy raz usłyszałem to określenie, zabrzmiało mi obraźliwie, ale ksiądz Tischner miał rację. Zarówno ludzie z biografiami, jak i młode pokolenie tkwi w naiwnych wyobrażeniach o funkcjonowaniu i możliwościach państwa, w naiwnej nadziei, że państwo rozwiąże ich problemy życiowe, socjalne, a więc niepotrzebna osobista odpowiedzialność, niepotrzebna własna inicjatywa. Oni tkwią w ignorancji jeśli chodzi o gospodarkę. Owa ignorancja i naiwność sprawiają, że oczekiwania socjalne ludzi są nierealistyczne. Słuszne i nierealistyczne. W.Cimoszewicz: "Ja nie trzaskam, ja wychodzę"
Komentarze - Samotność

Samotność

28 March 2006

Kiedy jest się szczęśliwym, ma się ochotę krzyczeć, paplać i śmiać do ludzi. Otwiera się usta, by wyrzucić z siebie radość, a wokół pustka. I można kłamać o tym, że jednostka jest tylko częścią całości. I można mydlić sobie oczy, że wystarczy się tylko rozejrzeć, bo nigdy nie jest się zupełnie samym. Tak naprawdę jesteśmy samotni i nie obchodzimy nikogo. Odizolowani w swoim własnym świecie. Nie mam nikomu za złe. Wina przeważnie leży po środku.
Komentarze - Przesilenie

Przesilenie

27 March 2006

Jestem jak napięta struna - pociągnij zbyt mocno, a pęknę. Żyjemy na wyciągnięcie ręki, a jednak w różnych światach. I nie mówię tu o kimś konkretnym, ale o wszystkich wogóle. Moja siostra przeżywa swoje rozterki i kłopoty. I może ma mi nawet za złe, że nie pytam. Ale to nie moja rola - od tego ma się przyjaciół i chłopaka. A ja jestem zbyt zmęczona własnymi kłopotami, żeby jeszcze brać na siebie cudze. Dorosłość zamyka nasze serca. Ktoś mi niedawno napisał, że mógłby się ze mną zaprzyjaźnić. Odzwierciedlenie moich myśli, tym cenniejsze, że bardzo szanuję tę osobę. A jednak nie pytam, nie drążę, choć wiem, że coś się dzieje. Kim jestem, żeby wchodzić z butami w cudze życie? Przyjaźni nie da się zdecydować - na nią się pracuje. Może kiedyś nad kawą, trochę mimochodem, stwierdzimy, że nam się udało? Nie idę do przodu, ale nie stoję w miejscu. Tyle się dzieje, wokół tyle zdarzeń. Dobrych i złych. Żadne nie jest jednoznaczne. Czekam, bo widzę, że coś nadchodzi, jak nagłe uderzenie wiosny. Czekam na przesilenie.
Komentarze - Myśli moje rozrzucone

Myśli moje rozrzucone

26 March 2006

Nie miałam weekendu. Kiedy jestem tak zmęczona, moje myśli są niczym pomieszane puzzle. Kawałek po kawałku buduję z nich obraz mojego wnętrza. Wysłałam projekty grafiki dla Anniluce. Boję się spotkania z właścicielem. Wydźwięk maili za bardzo przypomina mi kogoś, z kim już dawno zakończyłam współpracę. Przewiduję kłopotliwego klienta, więc odwlekam potwierdzenie spotkania. Czuję się niepewnie. Wciąż czasem trudno mi uwierzyć, że ja to robię już tyle czasu, że mam na swoim koncie sporo stron, że mam doświadczenie. Ciągle czuję się jak zagubione dziecko, które niechcący wpadło w świat dorosłych. Chyba nie umiem się cenić. Nie znam swoich możliwości i o ile może to być całkiem dobre, gdyż nie stawia mi żadnych granic, to jednak z drugiej strony powoduje ciągły stres, że nie dam rady. A przecież to żadna filozofia napisać sklep internetowy. W newsletterze ostatnio wyskoczyło, że nie wysłał 116 wiadomości. Aż mnie żołądek rozbolał ze strachu. A potem się okazało, że większość adresów po prostu nie istnieje, a reszta to problemy z serwerami docelowymi. Moja niepewność siebie mnie zabije. Jak ma mnie szanować klient, kiedy ja sama nie wierzę w swoje umiejetności? Jak w tej sytuacji mam wydębić uczciwą cenę za swoją pracę? Ile wziąć za sklep internetowy, żeby go nie zrazić? Mój problem to pazerność. Nie chcę rezygnować z kasy. Głupio mi, jak coś nie działa. Nawet jeśli nie działa z niezależnych powodów. Zwłaszcza wobec ludzi, których znam i szanuję. Chyba nawet głupiej niż wobec obcych. Jestem beznadziejna. Im dłużej siedzę bez komunikatora, tym samotniejsza i bardziej przestraszona się czuję. Dobrze mi się z tym pracuje, naprawdę nieźle mi idzie. Tylko z coraz większą obawą oczekuję rano wszystkich wiadomości, które mi ktoś wysłał, gdy nie miałam włączonego Tlena. Nie wiem, czemu sądzę, że to będą pretensje. U Agi na stronie napisałam mądry komentarz. Coraz bardziej spokojna i wyważona się robię. I te moje komentarze takie zawsze są pełne sensu. Pedagogiczne - that's the word. Ale tylko na zewnątrz. W środku głupia i naiwna jestem niepomiernie. Czuję się jak Hatsumomo. Wielka królowa, odchodząca w strugach deszczu. I nie umiem zatrzymać kropli skapujących z rzęs. Chyba zaczynam wariować. Pamiętnik wariatki. Dobre.

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 127 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.