Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Skrzydła Morfeusza

Skrzydła Morfeusza

08 October 2004

Znów to samo. Znów zawroty głowy podczas wstawania i szybkie uderzenia serca. Zanim jeszcze zmierzyłam ciśnienie - już wiedziałam. Więc odwleklam tę chwilę, pozwoliłam organizmowi się rozbudzić, pomyłam naczynia, zrobiłam sobie jeść. Dopiero potem wzięłam aparat. 84/40. Genialnie. Znowu. Już zapomniałam. Zapomniałam, jak to jest, budzić się rano nieprzytomna i zmęczona jeszcze bardziej niż przed pójściem spać. Już zapomniałam, jak to jest, próbować wstać i widzieć, jak świat się rozmazuje, czuć zimny pot na czole i nerwowe trzepotanie serca. Zapomniałam, jak to jest, żyć w sennej mgle, która wycisza dźwięki i rozmazuje obrazy. Zapomniałam, jak to jest, nie umieć się obudzić. 84/40. Kawa. Spać. Ponad pół roku normalnego życia - wstawania koło 8, siły i energii przepełniajacej ciało. Kawy jako przyjemności, a nie obowiązku. Spacerów po mieście, gdzie chce się tanczyć na chodniku, a nie marzy o ławce, bo czuje się, że się nie dojdzie. Żucia gumy miętowej zamiast nerwowego przeszukiwania plecaka w poszukiwaniu cukierków z kawą. Tydzień. Nawet nie cały, cztery dni. To nieco ponad pół tygodnia przecież. Czy tak już będzie zawsze? Czy zawsze, każdy dzień bez ćwiczenia będzie sennym żeglowaniem po pograniczu jawy? Jak ja tego nienawidzę, jak ja nienawidzę być tak przytłumiona! Nigdy więcej! Nigdy więcej!!! NIGDY!!! Choćbym się miała zaćwiczyć na śmierć!
Komentarze - Choroba i refleksje

Choroba i refleksje

07 October 2004

Dzielnie znoszę przymusowe uziemienie. Wszyscy wiedzą, że choruję, wszystkim się żalę i wogóle biedna jestem. Zaczynam rozumieć, czemu to robią mężczyźni - tak jest o wiele zabawniej! Tylko mnie wkurza pogoda za oknem, bo przecudna. I wkurza mnie komputer, bo pracować muszę. I muzyka też mnie wkurza, bo przypomina Active, a ja z ćwiczenia wyłączona conajmniej do poniedziałku. I jeszcze mnie wkurza temperatura, bo raz jest 37 a raz 38 - ani to dużo ani mało :/ Wracam czytać Pratcheta, on mnie nigdy nie wkurza :)
-----------13:28:00-------------

Kiedy zaczynałam poznawać fitness, byłam zafascynowana. Patrzyłam na Ankę i chciałam być tym, kim Ona jest. Myśl, że może kiedyś uda mi się to osiagnąć, dodawała mi zapału. Myślałam sobie: "O tak, być instruktorką, to musi być wspaniałe. Uczyć, pomagać, dawać ludziom radość i robić to, co się kocha." Potem los dał mi szansę zostać kimś więcej, niż klientem. Robiąc stronę dla Active'a miałam szansę poznać oba światy: klientów i instruktorów. Poznałam Actviemaniaków i poznałam Agnieszkę Czajkowską. Byłam ostatnio na rozmowie z Agą. Wesoła, zapracowana, wciąż tryska pomysłami. A jednocześnie widać, że jest niewyspana i zmęczona, sama mówi, że najchętnej by uciekła chociaż na parę dni. Prowadzenie klubu to wcale nie jest łatwa sprawa, niekiedy nie można tego powierzyć innym, trzeba być. Trzeba myśleć o sponsorach, reklamie, imprezach, klientach i pracownikach... I ja jej się nie dziwię, że jej się nie chce prowadzić zajęć, że daje się wykazać innym. Czasem nie można się zmusić do robienia tego, co się kocha. Z drugiej strony - to jej praca. Z tego żyje i się utrzymuje, sama to stworzyła. Nikt nie mówił, że będzie łatwo. A jednak, gdy słyszę jak planuje coś, co jest jej z jednej strony potrzebne, a z drugiej ma sprawić przyjemność klientom, a potem słyszę narzekania tych klientów, jest mi głupio. I chyba powinnam być wdzięczna losowi za to, że pozwolił mi zobaczyć oba światy, bo dużo się nauczyłam.

  • Lekcja nr 1 - Każdy medal ma dwie strony.

  • Lekcja nr 2 - Inaczej postrzegamy siebie my, a inaczej postrzegają nas inni.

  • Lekcja nr 3 - Ludzkie zdanie zmienia się jak pogoda za oknem.

  • Lekcja nr 4 - Nigdy wszystkich nie zadowolisz.

  • Lekcja nr 5 - Ludzka wdzięczność jest ulotna.

  • Lekcja nr 6 - Bycie instruktorem to cholernie niewdzięczna praca. Robienie czegoś dla kogoś, to cholernie niewdzięczne zadanie.

Takich lekcji było więcej i dobrze je zapamiętałam. I poważnie się zastanowię zanim zostanę instruktorką. Bardzo poważnie...

Komentarze - I am sick and tired

I am sick and tired

06 October 2004

Pochorowałam się. Kurwa. Też nie miałam kiedy. Na HI/LO mi się zrobiło źle i wyłączyło mi mózgownicę. A w domu... W domu się zaczęło. I tylko "Butterfly's effect" mnie uratował. Jak na razie 37,5 z tendencją rosnącą. Nici z konferencji. Nici ze szkoleń. Nici z siłowni. Za to lekarz pewny. Kurwa.
Komentarze - Znowu

Znowu

06 October 2004

Czasami się dorasta ot tak po kawałeczku a czasem znów dziecinnie pół życia się wędruje Sylwetka kota w oknie i deszczowych chmur błękit Przyjdź do mnie i koło mnie zawiruj zamigotaj odbiciem mi bądź w oknach Lustrzanej mojej duszy kawałki rozdrobnine na zawsze lecą z wiatrem do nieba najwyższego znów jesień znowu chmury znów świat na deszczu moknie nad kubkiem z kawą siedzę znów nic nie potrzebuję i znowu jak co roku nie szukam już niczego.
Komentarze - Sedina-Denkmal

Sedina-Denkmal

05 October 2004

Czytam o Szczecinie. Mieście, którego niektóre uliczki znam na pamięć. W którym się wychowałam, w którym dorastałam, przeżywałam pierwsze chwile radości, smutku, miłości. Czytam o Szczecinie. Mieście tak znanym. Mieście, w którym wiem, gdzie sprzedają najlepsze ciastka, gdzie zawsze można znaleźć kasztany, którego skróty przebywam z zamkniętymi oczami. Czytam o Szczecinie. Moim Szczecinie, w którym ulice po deszczu pachną tak pięknie. I po którym tak kocham spacerować szerokimi alejami, wśród jesiennych liści. O Szczecinie, który tak dobrze znam, że niekiedy zapominam o jego pięknie, że nie zwracam uwagi na mijane pomniki, kamieniczki, mozajkę brukowaną... To tu przytulałam jako dziecko policzek do szorstkiej kory kasztanowców, chodziłam na plac zabaw, na lody z babcią. Na podwórkach Końskiego Kieratu bawiłam się w chowanego, na Niedziałkowskiego przeżywałam swoją pierwszą miłość, na Wałach oglądałam z babcią ognie na Dniach Morza.... Czytam o Szczecinie. Moim mieście. Czytam o bombardowaniach Szczecina. O niszczeniu. O roznoszeniu przez wojska radzieckie Pomnika Sediny. Patrzę na zdjęcia: dawnego parku Kasprowicza, Żeromskiego, dawnych ulic. Nic nie potrafimy uszanować. Niczego nie potrafimy docenić. Czuję się winna wobec Szczecina. Czuję się winna wobec Sediny. ... Czytam o Szczecinie. O moim mieście. I coraz bardziej mi wstyd i żal....

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 188 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.