Arashiyama
20 May 2018
A dziś pojechaliśmy na wieś.
Najpierw do Arashiyamy oglądać las bambusowy, później kolejką widokową na wiochę, gdzie zjedliśmy na lunch tutejszą wołowinę wagyu, a potem znów przez Kyoto do pierwszej stolicy Japonii, Nary, gdzie po mieście i lesie wokół świątyń biegają stada danieli.
To chyba tylko w Japonii tak można. Metrem na stację Kyoto, pociągiem do Arashiyamy, kolejnym pociągiem dalej i później znów do Kioto by zaraz po drodze zmienić zdanie, przesiąść się w następny do Nary, potem autobusem do świątyń i z powrotem, pociągiem do Kyoto i wreszcie metrem do hotelu.
W jeden dzień dwa miasta, kilka świątyń i wróciliśmy na czas, by przenieść się do nowego hotelu.
Spróbujcie tak w Polsce. Powodzenia.