...
04 March 2006
Dramatyczne przeżycia, które mnie wykańczają psychicznie, nie są znów tak dramatyczne i nie zaprzątają mi głowy na codzień. Czymże bowiem jest śmierć na wątrobę, nerki, trzustkę i serce, przy rozkosznym smaku tiramisu Haśki. Albo bankructwo finansowe w porównaniu do Mrozia z wrzaskiem "Ptasia grypa" wiejącego z mola w Międzyzdrojach na widok łabędzia? Całkiem żywego i zadowolonego z życia ptaszyska żeglującego sobie w otoczeniu rodziny, by the way. Czasem podejrzewam, że jestem niefrasobliwa. I że pogoda ducha już mnie nigdy nie opuści, bo po prostu nie umiem być ponura. Na głowie znów noszę dumnie nietypowy zestaw kolorystyczny, prześcigam się z kotem w wymyślaniu coraz to dziwniejszych pozycji, w jakich średniej wielkości kot może na mnie spać, a w międzyczasie studiuję z zapałem książkę kucharską pt. "Czekolada" i przejmuję głupawe zachowania bohaterek głupawych seriali anime, które ostatnio z zapałem oglądam. W mojej głowie wiosna, wiosna w mojej głowie... I tylko z tytułami notek mam problem ostatnio. Yyyy... whatever.