Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Czekając na

Czekając na

26 August 2011

Czekam na jesień. W tym roku bardziej niż kiedykolwiek. Pewnie dlatego, że rok temu właściwie mnie ominęła. O tej porze byłam wtedy już w pełnej gotowości bojowej przed wyjazdem do Chin. A gdy wróciłam, był już właściwie październik.

Topole przy domu już dwa tygodnie temu pożółkły i pachną jesienią. Uwielbiam ostry, cierpkawy zapach ich liści unoszący się w rozgrzanym powietrzu. Niech już przeminie to lato-nie-lato i zacznie się pora mgieł, cichych poranków bez miasta za oknem, cieplejszych butów i przykrótkich płaszczyków.

Czekam.

Komentarze - Powroty

Powroty

15 August 2011

Zawsze myślałam, że powroty są cudowne. Zwłaszcza te na łono rodziny. Sądziłam, że jest coś magicznego w spędzaniu czasu z mamą na plotkach, jedzeniu Krówek i oglądaniu filmów.

Podobnie traktowałam pobyt w domu, gdy nie ma rodziców. Siadanie na miejscu taty, używanie pozostawionego kremu mamy, pilnowanie drobnych, codziennych rytuałów, żeby przebiegały bez zakłóceń aż do powrotu prawowitych domowników.

Myślałam tak aż do zeszłego tygodnia. Myślałam tak jeszcze w zeszły poniedziałek. Siedem dni i oddycham z ulgą siadając na swoim fotelu i głaszcząc Avę. Tydzień, który uświadomił mi, że wszystko się zmienia i że ja też się zmieniam.

Poczekam, aż wrócą.

Komentarze - Sierpień

Sierpień

05 August 2011

Ponieważ są wakacje, usiłuję znaleźć trochę czasu dla siebie. Tymczasem nadal ciągle gdzieś latam, jedyna różnica, że poza uczelnią. To jest naprawdę zdumiewające, jak ja chronicznie potrafię nie mieć czasu.

Jest lato, są wakacje, mam miesiąc urlopu i właściwie mogłabym leżeć sobie brzuchem do góry i bimbać na wszystko. Tyle, że nie bimbam. To jest po prostu chore.

Komentarze - Zadziwienie

Zadziwienie

29 July 2011

Żyję już na tym świecie dość długo, ale dopiero teraz zaczynam żyć w zadziwieniu.

Gdybym mogła żyć wiecznie, miała jakieś nadprzyrodzone zdolności, chyba poświęciłabym się studiowaniu ludzkości.

Ludzie mnie zadziwiają niebotycznie. Kiedy myślę, że już bardziej nie dadzą rady - dają. Zaskakują mnie bezczelnością, bezmyślnością, głupotą i egoizmem. Egocentryzmem posuniętym do granic absurdu. Bezgranicznym tupetem. Okrucieństwem, które nie mieści mi się w głowie. Niepomiernym chamstwem. Kompletnym brakiem wnioskowania i przewidywania.

Przez większą część ostatnich dwóch tygodni jestem po prostu ZASZOKOWANA.

I kiedy myślę, że już więcej nie zniosę i że na cały ten ludzki światek trzeba by zrzucić bombę, bo to jedyny sposób na poprawę sytuacji, spotykam innych ludzi. Takich, którzy zadziwiają mnie w sposób odmienny. Poprzez akt zaufania obcej osobie, przez bezinteresowną pomoc, przez oddanie sprawie lub niezwykłą przenikliwość.

Jestem zadziwiona. Czy pojedyncze jednostki w morzu szarej masy ratują jej wizerunek czy można je uznać za błąd statystyczny i pominąć? I ile ich trzeba, by uratować moją wiarę w człowieka? Na razie jest ich zbyt mało.

Komentarze - Wtorek

Wtorek

18 July 2011

Jaki dzień tygodnia lubicie najbardziej? Chyba każdy ma swój ulubiony dzień, który jakoś pozytywnie mu się kojarzy. No i oczywiście taki, za którym nie przepada. Nadużyciem byłoby też stwierdzenie, że każdy najbardziej lubi piątek, bo zaraz jest weekend, za to poniedziałek dla każdego jest okropny, bo wraca do pracy. Bzdura.

Ze wszystkich dni w tygodniu ja właśnie najbardziej lubię poniedziałki. Mroziu wychodzi do pracy, na uczelni już/jeszcze nic ode mnie nie chcą, mieszkanie nadal czyste po sprzątaniu weekendowym i otwiera się przede mną morze możliwości.

Mogę na przykład - zwłaszcza po weekendzie na uczelni - nie robić absolutnie nic, pogryzać słonecznik i czytać książkę. Mogę nierozpraszana przez nikogo usiąść do pracy nad stronami lub grafiką. Czasami piekę poweekendowe ciasto albo robię zwariowany obiad. Wyprowadzam Ave na spacer. Piorę i sprzątam. A najfajniejsze jest to, że do końca tygodnia mam jeszcze mnóstwo czasu na wszystko.

Analogicznie nie przepadam za piątkami, choć spieszyć zaczynam się już od środy. Ale piątki są mało twórcze i żałośnie niezorganizowane. Wszystko spada na raz i widmo końca tygodnia wisi nade mną niczym miecz Demoklesa. Tak, piątków wyjątkowo nie lubię.

Pozostałe dni tygodnia znoszę lepiej lub gorzej i tylko nic nie czuję do wtorków. Wtorki są... nijakie. O wtorkach aż prosi się powiedzieć: "We wtorek po południu padał deszcz, zaś Filifionka siedziała w swoim dużym fotelu w jesienne kwiaty i popijała z filiżanki herbatę. Zegar tykał miarowo, a Filifionka czuła się zupełnie bezosobowa niczym wtorek. A może to wtorek czuł się zupełnie filifionkowo?". Wtorki to takie dni, które nie trudno wyobrazić sobie, że składają się jedynie z nieciekawych popołudniowych herbat.

Jutro znów wtorek. Herbaty?

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252, 253,

Strona 84 z 253

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.