Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - You have to fight for one...

You have to fight for one...

05 November 2003

"When you have their full attention in your grip, their hearts and minds will follow."

Czytam 'Small Gods" ("Pomniejsze bóstwa") Terrego Pratcheta...

Jak zwykle książka pochłania mnie bez reszty i zmusza do myślenia. Czasem mam wrażenie, że świat nie istnieje, gdy czytam... Właściwie już kończę. Na siłę przeciągam zakończenie, które przecież już znam. Czytałam "Small Gods" z pięć lub sześć razy. Za każdym razem mnie wzruszają...

Kocham serię Disc World za niepowtarzalność, za subtelny humor, ciepły nastrój, jaki otacza bohaterów, błyskotliwe dialogi, niesamowite zwroty akcji. Kocham te książki za język - niepowtarzalny... Czytam je po kilka razy, gdyż zawsze znajduję coś nowego... Czytam tylko po angielsku - bo tylko tak można docenić niesamowitą grę słów autora... Czytam... bo lubię.

Będę tęsknić za Bruthą, będę tęsknić za Great God Om - małym, zgryźliwym żółwiem... Aż znów wrócę, i jeszcze raz... i ponownie...

Są rzeczy, do których się wraca, bo są niezmienne. Ale istnieją też rzeczy, do których się wraca, gdyż one zmieniają świat...

"The light was brilliant, crystalline, in a black sky filled with stars.

'Ah. There really is a desert. Does everyone get this?' said Brutha.

WHO KNOWS?

'And what is at the end of the desert?'

JUDGEMENT.

Brutha considered this.

'Which end?'

Death grinned and stepped aside. What Brutha had thought was a rock in the sand was a hunched figure, sitting clutching its knees. It looked paralysed with fear. He stared.

'Vorbis?' he said. He looked at Death. 'But Vorbis died a hundred years ago!'

YES. HE HAD TO WALK IT ALL ALONE. ALL ALONE WITH HIMSELF. IF HE DARED. '

He's been here for a hundred years?'

POSSIBLY NOT. TIME IS DIFFERENT HERE. IT IS... MORE PERSONAL. '

Ah. You mean a hundred years can pass like a few seconds?'

A HUNDRED YEARS CAN PASS LIKE INFINITY.

The black-on-black eyes stared imploringly at Brutha, who reached out automatically, without thinking... and then hesitated.

HE WAS A MURDERER, said Death. AND A CREATOR OF MURDERERS. A TORTURER. WITHOUT PASSION. CRUEL. CALLOUS. COMPASSIONLESS.

'Yes. I know. He's Vorbis,' said Brutha.

Vorbis changed people. Sometimes he changed them into dead people. But he always changed them. That was his triumph. He sighed.

'But I'm me,' he said. Vorbis stood up, uncertainly, and followed Brutha across the desert. Death watched them walk away."

"Small Gods" by Terry Pratchet

Komentarze - Matrix - brrr ...

Matrix - brrr ...

05 November 2003

Jestem zła... Na aerobic nie idę, bo nie ma dziś fajnych instruktorek, a ja tak potrzebuję się wyładować....

Obejrzałam Matrix Rewolucje. Ale szmira... Tragedia, dramat, kicz, beznadzieja, po prostu wielki niewypał. Nie tylko ja wyniosłam takie wrażenie, ale chyba całe kino. A więc Matrix można sobie skreślić - kolejny film potwierdzający regułę, że nic co długie nie może być dobre...

Komentarze - ... przebudzenie ...

... przebudzenie ...

05 November 2003

Obudziłam się. Za oknem świat rzeczywiście otulony mgłą. Siedzę w piżamie i patrzę. Nie chce mi się ubierać.

Zaraz trzeba będzie wstać, zrobić sobie kawę i zanurzyć się w prąd normalnego życia. Praca czeka.

Nowy moduł dla portalu szukampracy, projekt przebudowy promocji.

Zaraz to zrobię... Zaraz...

Na razie jeszcze rozkoszuję się ta chwilą nieróbstwa. Figurka kota na parapecie wpatrzona w szare niebo. Powiew powietrza poruszający firankę. Cisza. Mgła. Krzyk mewy, który kocie uszy stawia w pozycji na baczność.

Każde moje przebudzenie zaczyna się od kota...

Komentarze - In the middle of dream...

In the middle of dream...

04 November 2003

Kocham to...

Ból przeszywający ciało, dreszcze obolałych mięśni... Szybkie bicie serca i rwany oddech... Strużka potu ściekająca z czoła.

Zazwyczaj powolne, flegmatyczne serce zaczyna bić normalnie, czuję jego silny rytm... Wybija takt do muzyki, muzyka wybija dla niego rytm. Gdzieś odpływa ta mroczna mgła, która spowija mnie na co dzień. Życie nie jest snem na jawie, życie nie jest ospałym żeglowaniem pomiędzy kubkami z kawą. Życie jest. Żyję...

Raz, dwa, trzy, cztery...

Nogi łapią rytm, uwaga skupiona na układach, TYLKO na układach... Nie myślę o niczym innym. Jedno potknięcie i wypadam z gry... Tu nie ma miejsca na problemy, tu nie ma miejsca na żal, tęsknotę... Świat zostaje za drzwiami, jego echa umierają przeganiane tonami muzyki...

Raz, dwa, trzy, cztery...

Nie ma świata... Nie ma mnie... Nie ma Mrozia... Nie ma przyszłości, przeszłości... Jest teraźniejszość - istnienie w rytmie na cztery.

Kocham to... a potem jest cisza... serce zwalnia bieg... miękką, ospałą mgłą otula mnie świat...

Komentarze - Święto Zmarłych - Uciecha Żywych

Święto Zmarłych - Uciecha Żywych

01 November 2003

Nienawidzę idealistów. Nienawidzę ludzi mało inteligentnych. Nienawidzę ludzi z przerostem dobrych chęci.

Nienawidzę ludzi - bo ludzie są stadem. Stado zawsze idzie razem. Stado podąża zawsze w tym samym kierunku. Stado je, śpi, rozmnaża się razem. Stado to stado, idzie tam, gdzie jest prowadzone.

Ludzie są właśnie tacy. Dają sobą kierować. Żyją grupowo. Dziś Święto Zmarłych, więc wszyscy popędzili ze zniczami na cmentarz. Każdy miał dziś chwilę zadumy, każdy stwierdził, że cmentarz wyglądał niesamowicie i bajkowo. Na blogach wysyp jakiś wspomnień o tych, co odeszli.

Nie rozumiem tego pędu, kiedy nagle sobie ludzie przypominają o swoich najbliższych i lecą posprzątać nagrobki, choć przez cały rok nawet raz tam nie byli. Po prostu nie rozumiem.

Tysiące lampionów, nagrobki obłożone kwiatami, które więdną i nieposprzątane gniją przez następny rok. Czy to naprawdę ważne, ile się świeczek zapali? Ja pamiętam o swoich zmarłych na co dzień. Nie chodzę ze zniczami, bo nie sądzę, żeby to było potrzebne.

Ja pamiętam.

I nigdy sobie nie wybaczę, że nie pojechałam w tamte wakacje na wieś. Nigdy sobie nie wybaczę, że w tym roku w czerwcu nie miałam czasu, żeby się zainteresować, że wtedy w grudniu bałam się odpowiedzialności.

Nie potrzebuję Święta Zmarłych, by pamiętać...

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252, 253,

Strona 236 z 253

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.