...
27 January 2004
Wrócił. I znów to samo. On by zjadł jajecznicę, więc ja powinnam ją zrobić. Bo on był w szpitalu. A to, że ta jego choroba objawiała się właściwie tylko wysypką, to nie ma nic do rzeczy. On był chory, kobieto skacz.
Nawet rzeczy po wypakowaniu z toreb nie pochował. Nawet mnie nie przytulił, tylko od razu do komputera. Nawet nie spytał, co u mnie. Ale ode mnie wymaga troskliwości.
Dodatkowo wkurza mnie babcia. Ona mu tę jajeczniczkę zrobi. Jestem niedobra, bo się nie krzątam wokół mojego chłopca. A on taki biedny.
A potem mojej siostrze napomyka, że ten mój chłopak to taki niewychowany, taki, siaki, owaki, a jej Kamilek to pewnie ideał. Ja ich zostawię, a sama się wyprowadzę. Niech sobie sami te jajka smażą i gniją w swojej hipokryzji.