Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - RED GOEZ FAZTER!

RED GOEZ FAZTER!

20 September 2004

Już nie pamiętam, że miałam urlop... Zdjęcia wraz z wspomnieniami zakurzyły się sekundami minionego czasu... Zapracowana jestem. Zawalona robotą. Zamęczona fitnessem. Pat się martwi, że wzięła 12 wejść na miesiąc i ich nie wychodzi, ja ćwiczę około 20 godzin tygodniowo i martwię się, że to za mało. Organizm jednak czuje... Chodzę półprzytomna, ciągle mi się spać chce... Budzę się już zmęczona. Ścięgna w rekach bolą jak diabli... Za dużo i za szybko... Zanim się zdąrzą przyzwyczaić do jednych obciążeń, ja dorzucam kolejne... Boję się... że skrzywdzę samą siebie... A Anka upewnia mnie tylko w tym szaleństwie... Gdyby stwierdziła, że przesadzam... ale Ona jeszcze pyta, kiedy będę i czemu już wychodzę! A ja zakręcona, zafascynowana, zaczynam się zastanawiać, czy nie zostać jeszcze jednej godzinki... It's madness... W pracy też szaleństwo: Active się rozbuchał ze stronami, Aga ma co i rusz to nowe pomysły. Wciąż się uczę czegoś nowego, Szop idzie mi jak burza, strony są coraz bardziej adaptacyjne. Ojciec załatwił mi stronkę swojej szkoły. Mroziu dopomina się o swoją. Blog stoi w remoncie, bo nie mam kiedy go poprawić. Miałam wczepić Mitsu nową wersję galerii, ale też brak czasu. Tyle że Wędruśki skończyłam. A jeszcze mi się szykuje strona katedry... Dobrze, że chociaż na uczelni nie mam większych obłożeń dydaktycznych... Kiedy ja się dałam tak wmanewrować w to wszystko?
Komentarze - Fitnessowa jesień...

Fitnessowa jesień...

17 September 2004

Świat jest pełen barw... Zauważyłam to któregoś właśnie jesiennego dnia... Pełen odcieni szarości, rozświetlony promieniami słońca nabiera niespotykanej intensywności... Jesień jest złota i ruda... Zima biało-czarna, wiosna zielona, a lato piaskowe... Ale to właśnie jesień, rdzawą jesień kocham najbardziej... Wracając dziś z fitnessu, cieszyłam się niebieskością nieba, złotem plam słonecznych... Świat jest naprawdę piękny... Wczoraj na siłowni udało mi się wciągnąć Ankę w dłuższą pogawędkę... Coś mi to uświadomiło, a siłę tego odkrycia pogłębiło jeszcze dzisiejsze niebo... Fitness jest sztuczny. Jest sportem cywilizacyjnym. Sztuczne światło, sztuczna muzyka, sale gimnastyczne i sufity zamiast nieba... Naturalna opalenizna zamieniona na solarium. Specjalne buty, specjalne stroje, specjalne napoje... Nie umiałabym tak... nie umiałabym jak Anka. Step nie zastąpi wspinaczki po górach... Żadna sztanga nie może się równać z ciężarem plecaka... Rowerki w pomieszczeniu to po prostu jeszcze jeden sposób na mięśnie... Ludzie wymyślili fitness, by mieć jeszcze jednego McDonalda. Szybkie jedzenie, szybkie życie, szybki sport. Dla Anki fitness jest sposobem na życie. Nigdy jej nie dorównam, tak jak nie mogę dorównać Larkowi w designach czy Mroziowi w programowaniu. Bo oni temu poświecają całe życie. A ja nie potrafię poświęcić się dla jednej idei. Nie potrafię sobie dobrowolnie, na własne życzenie, wręcz własnoręcznie ograniczać świata. Wręcz przeciwnie - ja bym chciała, żeby ten świat był jak najszerszy... Lubię pisać strony. Lubię męczyć mięśnie. Lubię być koło Anki... ... i kocham rdzawe jesienie, gdy niebo nabiera najpiękniejszych odcieni błękitu...
Komentarze - Kręcę się, kręcę...

Kręcę się, kręcę...

15 September 2004

Mieszkam z dziadkami. Mieszkam z chłopakiem. Mieszkam z kotem. To oznacza odpowiedzialność. To oznacza niedogodności, obowiązki i zarwane noce. Jak dzisiejsza. Mam dwie wielkie pasje. Obie wymagają czasu. Dużo czasu. Do jednej potrzebuję dodatkowo weny twórczej oraz sił umysłowych, do drugiej siły fizycznej. Mam dwa duże cele w życiu: doktorat i webmasterstwo. Oba wymagają dużo pracy. Oba są też moim źródłem finansowania. I tego nie daje się pogodzić!! Nie ważne, co robię, zawsze coś cierpi! Jak się skupiam na rodzinie, lecę przez ręce w Activie. Jak szaleję w Activie, zawalam pracę. Jak podciągam pracę - nic mi nie zostaje dla rodziny. Jak ciagnę wszystko, to niczego nie robię w pełni! Jestem wykończona. Wszystko mnie boli, nie dojadam, bo nie mam kiedy. Dziś pobiłam rekord: jedno jajko, bułka i twister. A potem trzy godziny fitnessu. Nawet Red Bull nie dał rady postawić mnie na nogi. Łapię się na tym, że się zawieszam. Patrzę przed siebie albo zasypiam w trakcie pisania. Walę się w wyrko, a rano zwlekam się z jedną myślą: "Muszę wstać, muszę to zrobić, muszę dać radę, bo chcę tam iść." Codziennie. Jestem tam codziennie. Nie będę kłamać. Nie dla siebie. Nie dla fitnessu. Dla Niej. She sparks up the fire.
Komentarze - Dopalacze...

Dopalacze...

13 September 2004

W związku z tym, że tkanka tłuszczowa uległa u mnie dość gwałtownej redukcji, a moje żywienie pozostawia duuuużo do życzenia (czy jedną bułkę z serem i zupę pomidorową można nazwać żywieniem?), testuję sobie dopalacze. I tak: - Powerade - nie działa. To znaczy może i działa w dłuższym okresie czasu, ale nie w widoczny sposób. Wolę sobie łyknąć witaminki przed i po zajęciach. - Red Bull - dodaje skrzydeł, ale nie na PUMPie. Świetny na wszystkie zajęcia typu STEP i HI/LO, bo rzeczywiście tak się nie męczę. Gorzej, że w momencie, gdy przestaje działać, przestają działać też mięśnie z braku jakiejkolwiek energii. Dziś na stepie po prostu mnie zastopowało wpół kroku ;) - L-karnityna - fajna na zajęcia wytrzymałościowe, na PUMP na przykład. Mięśnie się tak nie męczą i nie bolą później. Za to na CARDIO się nie sprawdza, bo nie dodaje energii. - Snickers - może i dobry, ale pozostawia poczucie winy, że wpycham puste kalorie. Dodaje energii, ale na krótko i dość długo czekam na jego działanie. - Banan - dodaje energii, likwiduje zakwasy i skurcze. Szybko się wchłania, nie ma poczucia winy, za to fajnie się śmiga. Jedyny problem to ten, że nie lubię bananów. WNIOSEK: nie ma dopalaczy doskonałych, jest tylko doskonała Ania. Jak wrzaśnie, to i mięśnie zaczynają działać i nawet daje się radę wskakiwać na stepa. Jedyna wada - nie ma odpowiednika Ani ani w formie batonika, ani w butelce... Mmmm... Kupiłabym od razu cały karton...
Komentarze - Tribal dance

Tribal dance

13 September 2004

Fitness jest światłem... Muzyką moich dni... Fitness jest wszystkim tym, czego zawsze pragnęłam... Długo szukałam - 25 lat. Różne ścieżki, różne rozstaje. Wybory dobre i złe. Ale znalazłam - moją siłę, moją radość, mój promyk nadziei. Wczoraj był CARDIO PUMP. Bałam się trochę, tymczasem nie było czego. Nie było, bo ja kocham ból rozgrzanych, napiętych mięśni, kocham uczucie, że zaraz sztanga wymknie mi się z rąk ze zmęczenia. Ze wszystkich zajeć to właśnie te i ACTIVE PUMP sprawiają mi największą przyjemność. Sztanga, muzyka i wytrzymałość mięśni. I ich słabość. Złość i duma. Zatapiam się w takiej mieszaninie uczuć, że mogłabym zatonąć... STEP MASTER też nie okazał się takim potworem, jak myślałam. Trochę zakręcony, ale niezbyt trudny. Nareszcie czułam wyzwanie, którego nie stanowi już dla mnie STEP ADVANCE. Nigdy nie sądziłam, że może mnie to tak bawić, że mogę być tak szczęśliwa, stojąc przed czymś nowym... Chciałam napisać o Ani, ale myśli rozpierzchły się spłoszone muzyką za oknem... Mnie wystarczy, że Ona jest... Roześmiana, tryskająca energią... Wirująca przed nami... Jest. You've got to move it feel the temperature Into the rythym let the fire burn So get into it-- get into the trance This is the rhythm of the tribal dance 'The tribal dance!'

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 191 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.