Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - ... only pain ...

... only pain ...

17 November 2003

W którym momencie kończy się upór a zaczyna masochizm? W którym momencie kontakt: trener - ćwiczący nabiera cech wojny? Czy początkiem jest zagrzewanie do dalszego wysiłku? Czy spuszczona głowa i strużki potu kapiące na podłogę? Czy początkiem jest uśmiech prowadzącego, gdy ściąga ćwiczącemu obolałe łopatki do tyłu? Czy myśl: "Nienawidzę Cię. Nienawidzę. I tak mnie nie złamiesz."? Czy początkiem jest wrzask nad głową? Czy łzy na twarzy?

Płakałam. Łzy mieszały się z kroplami potu na podłodze. Wrzask nad głową wtapiał się w rytm dudniącej muzyki.

"WYTRZYMASZ! DAWAJ! WYTRZYMASZ!!".

"pieprzony hoover, pieprzony hoover, pieprzony hoover, pieprzony hoover, ja nie wytrzymam? ja nie wytrzymam? jak nie ja to k...., kto?"

Kap, kap... spadały łzy...

Komentarze - Please... no more...

Please... no more...

17 November 2003

Mam dość. Wszystko mnie boli.... Nie chcę już hoovera, pompek ani martwego ciągu... Umrzeć chcę. Teraz. Zanim się zaczną zakwasy.

Komentarze - ...loneliness...

...loneliness...

14 November 2003

Oh, I'm looking at you
Can't control myself
Nothing but pain for me

Carlsberg smakuje gorzko... Siedzę i patrzę w okno. Wiatr porusza firanką. Jego dotyk na mojej twarzy, na szyi, ustach... W głośnikach Julee Cruise - Falling.

Spadam, spadam... w noc, w wiatr... w duszę, co mrocznieje, w samotności czas...

Wipe your tears from your eyes
Just leave and forget me
No need to be hurt anymore

Sometimes... Czasami po prostu nie umiem żyć... Świat nie ma mi nic do zaoferowania. I vice versa. Budzę się w nocy i patrzę w mrok... Sylwetka kota w oknie... Błądzimy w ciemności...

Go away from me now
I don't know what is love
No need to be hurt anymore

Future... Czy jest coś takiego? Kiedy próbuję ją określić - wpadam na mur... Webmastering? Jak można tworzyć czyjś wizerunek, gdy się nie widzi siebie?

You said, "I miss you so much"
"Every night thinking of you
And facing loneliness"

Past... There isn't any pasts... Wąż Uroboros pożera sam siebie. Ja się spalam na własne życzenie. Czy żałuję? I have no regrets....

But when you feel sadness
Never can I stay with you

Present... Teraz i tu jest ciemność. Listopad za oknami. I tęsknota, co nie daje spać. Niepokój i oczekiwanie...

I'm not the one you need
Close your eyes and forget me
There's nothing I can do anymore

Nie umiem zapomnieć. Klątwa wyobraźni. Przede mną otchłań. Przede mną czerń. Przekleństwo marzeń... Zgubiłam siebie. Tak dawno, tak odlegle... Jego oczy... jego głos... jego krzyk...

I lost my way

My heart is cold now.

Endless Rain, X Japan

Komentarze - At my signal unleash Hell!!!

At my signal unleash Hell!!!

11 November 2003

Active Pump. Anka. Sztangi. Techno z Gladiatora narasta, muzyka huczy, nadciąga rytm i nagle...

"GÓRA!!!", "DÓŁ!", "GÓRA!!!", "DÓŁ!", "OSIEM RAZY!!!".

Mięśnie wyją, sztanga jest coraz cięższa, muzyka upaja. Ból nie jest ważny, nieważne jest uczucie zmęczenia, strużka potu spływająca wzdłuż napiętych pleców. Jest tylko rytm i ten krzyk.

"STOIMY!!!"

Muzyka zwalnia, głos piosenkarki nuci w tle. Nie rozumiem już słów. Stoję. Czekam. W napiętych ramionach szaleje ogień. Ruszamy w rytmie na dwa. Potem na trzy, a potem...

"JEDZIEMY!!!" "GÓRA!!!", "DÓŁ!", "GÓRA!!!", "DÓŁ!", "OSIEM RAZY!!!".

Nie ma nic. Jest ból i ten krzyk. Głos, który nie pozwala zrezygnować. Głos, który trzyma na krawędzi. Już wszystkie krzyczymy.

"CZTERY!". "TRZY!". "DWA!". "JEEDEEN!!!".

Jeśli to jest piekło - ona jest Szatanem.

Komentarze - Dzień pod znakiem pasty jejecznej

Dzień pod znakiem pasty jejecznej

10 November 2003

Impreza dziś. Znajomi mnie wrobili w kanapki, a ja spłukana dokumentnie, za to z nadmiarem czasu. No to im wymyśliłam pastę jajeczną w trzech smakach - dwie miski kanapek w cenie 10 zł :)

Najgorsze jest to, że całkiem dobre mi wyszły, impreza dopiero na 20:00, a ja głodna jestem.

I tu się zaczyna walka z samą sobą, walka z wszechogarniającym apetytem, próba silnej woli! Dramatyzm sytuacji wzmaga jeszcze fakt, że na co dzień nie jadam jajek, więc organizm dopomina się tego, co jest mu potrzebne, co zawiera tak potrzebne mu składniki odżywcze, tego smaku, którego namiastkę poczuł podczas oblizywania palców ubabranych w procesie produkcyjnym!

Coś czuję, że do imprezy pozostaną tylko te kanapki, w których jest cebula.

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 234 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.