Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - ...

...

19 October 2004

Muzyka, sztanga, szaleństwo, wariackie tempo, wariacka ilość powtórzeń. Radość w oczach Anki, chochlikowaty uśmiech Agi. Spocone dłonie, dzika radość. Wycisk. Taki, że brak słów. Tego się nie da opisać. Drżenie mięśni. "Najfajniejsza była rozgrzewka. Bo jej nie było." "Kogo nie było?" "Rozgrzewki!" Śmiech. Hoover. Wreszcie. Jejku, jak ja to kocham. TO JEST TRENING DLA TWARDZIELI!!! POMPUJEMY AŻ PADNIEMY!!! Kocham. Ponad wszystko. Drżą mi mięśnie i brak mi słów...
Komentarze - I'm gonna love it forever...

I'm gonna love it forever...

18 October 2004

Nie umiem bez tego żyć. Po prostu. Anka wytkęła mi to, śmiejąc mi się w oczy. - Przecież to kochasz. Przecież kochasz wszystko, co robisz. Ty nie zrezygnujesz. Kiedy zdąrzyła mnie tak poznać? Nie zrezygnuję. Bo nie umiem. Nie umiem siedzieć i patrzeć, jak życie przelatuje obok. Jak w proch zmieniają się marzenia, bledną i rozpływają się plany... Nie umiem odwrócić się do tego plecami i odejść. Bo przecież to moje plany i marzenia, mój czas! Któryś dzień gorączki. Po pumpie dostałam dreszczy. Siedziałam w rogu kanapy i mną trzęsło mimo polara. Ale poszłam na step. Bo co nas nie zabije... Może to dzięki temperaturze, a może ja jednak złapałam dystans do niektórych rzeczy, w każdym razie udało mi się zatonąć w muzyce. Jak kiedyś. Jak na początku. Tak, jak zawsze chciałam... Kiedy wiruję wokół stepu, nie ma nic. Jest rytm - w głośnikach i w sercu. Jest układ, oddech, półmrok. Jest kosmyk włosów spadający na oczy. Ruch rąk. A poza tym nic... i nikt... Ja i step - cudowne zapamiętanie. Gdy unoszę sztangę, jest pot. I lustra, rozdygotane mięśnie. Coraz większą przyjemność sprawia mi ich męczenie. Wiem, kiedy zwiększyć ciężar, a kiedy odpuścić, wiem, co robię źle, a co mam już opanowane. I wiem, po co to robię. "Przecież ty to kochasz." Kocham. Aż po ból.
Komentarze - And when we fight we'll fight together, not alone!

And when we fight we'll fight together, not alone!

18 October 2004

Koniec tego! Pora stanąć na nogi... Doktorat zwalił mi się z lekka na głowę. Jak nic nie wypadnie, w grudniu otwarcie przewodu. I dobrze, dosyć mam czekania, a potem... potem postaram się go jak najszybciej zamknąć. I będę miała dr inż. przed nazwiskiem, a co ważniejsze - święty spokój. Ale to oznacza, że z urodzin Active'a nici. I z jakichś nadmiarowych rozrywek też. First thing first. Najpierw trzeba stawić czoło lękom, potem pomyślę o przyjemnościach. All For One, and One For All! We'll drink together And when we drink we'll drink together, not alone! All For One, and One For All! We'll sing together And when we sing we'll sing together, not alone! All For One, and One For All! We'll fight together And when we fight we'll fight together, not alone! All For One, and One For All! We'll fall together And when we fall we'll fall together, not alone! "All for One" Blackmore's Night
Komentarze - Just another day...

Just another day...

17 October 2004

Pogoda wstrętna. Pyśka chrapie w najlepsze... Rany, jak ona chrapie ;) Taki mały nos, a TAKIE chrapanie. Do tego zaczyna dyskretnie, jako kłębek futerka, a kończy jako kot gigant, rozwalona na całą długość poduszki. Najgorzej, że jest przy tym tak ciepła, mięciutka i rozkoszna, że nie mam serca jej wywalić. I tak śpimy zazwyczaj, ja ściśnięta pomiędzy Mroziem a kotem, na skrawku wywalczonej poduszki, z łapami kota ma nosie :) Marazm nadal trzyma, ale jakby lekko odpuścił... Od czwartku nie robiłam kompletnie nic związanego z pracą. Czytałam, oglądałam filmy, przytulałam kota, grałam, piekłam z Mroziem ciasto, sprzątałam. Nic związanego z tym, co mnie boli albo przytłacza. Dziś mam zamiar kontynuować robienie rzeczy tylko przyjemnych. I nikt mnie nie zmusi do jakichkolwiek nadprogramowych rzeczy, nikt... Czuję, jak w głowie rodzi się lay dla ojca :)
Komentarze - At the bottom...

At the bottom...

15 October 2004

Śmiało mogę powiedzieć, że właśnie osiągnęłam dno. Zero chęci do życia, totalny kryzys emocjonalny, kompletna obojętność. Marzenia zdegradowane do głupich mrzonek. Zupełne zagubienie pragnień i dąrzeń. Potworne kompleksy i niemoc walczenia z własnymi słabościami. Okrutne zmęczenie i wewnętrzne rozbicie. Dno. O co tu walczyć, po co marzyć, skoro i tak wszyscy mają to w dupie? Po co stawać życiu na przekór, skoro jedyne co z tego mam to reputacja świra? Dla kogo się starać, jeśli nikt nie wyraża zainteresowania? Jak przed Weroniką Paulo Cohelo rysuje mi się tak standardowa droga, że tylko krzyczeć w rozpaczy. Ale mnie się już nie chce krzyczeć. Nic mi się nie chce... Zupełnie nic... Powinnam się teraz odbić... a ja siedzę na tym swoim dnie i nie zależy mi. Na niczym. Najprostsze decyzje wydają się niemożliwe do podjęcia... Gdybym była Feniksem, zamiast się odrodzić, ugotowałabym się na twardo... P.S. Czy ktos zauważył, że mój konik też jest chory? :( Grafika pochodzi ze strony deviantART

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,

Strona 186 z 252

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.