Endings
17 May 2015
Coś się kończy, coś się zaczyna.
Coś, co się zaczęło, też się powoli kończy.
Chyba... chyba nawet jestem na to gotowa.
Jak wszystko to wszystko.
A to nawet nie połowa roku.
Kategorie:
13 May 2015
Takie proste a takie trudne...
Puuung from Korea: "Love is in small things" (more)
Kategorie:
09 May 2015
A jednak powoli zaczynam stawać na nogi. Nadal nie jest za dobrze, ale zaczynam widzieć dno pod warstwą mułu. To znaczy, że jest skąd się odbić.
Pięć godzin na kolanach na podłodze zaowocowało stworzeniem biało zielonego stolikowego cuda, które powiedzmy sobie szczerze, jest paskudne. Za to idealnie nadaje się do robienia zdjęć jedzenia. Pod warunkiem, że będę robiła zdjęcia na leżąco. I pod dziwnym kątem. Ale jednak. Montaż tej paskudy sprawił mi mnóstwo przyjemności.
Któregoś dnia kupię tu sobie fajny stół. Taki, który potem zabiorę ze sobą w inne miejsce. A potem w kolejne i kolejne. Ciepły, drewniany, który będzie nabierał charakteru z każdą rysą i nie będzie potrzebował obrusów, żeby być pięknym. Będzie mój, niezależny od otaczających mnie ludzi, niezależny od miejsc i mebli. Będę przy nim jadała obiady i czytała książki, będę na nim fotografowała potrawy, przy nim będą siadali moja rodzina i przyjaciele.
Kiedy obecnie zamykam oczy i próbuję wyobrazić sobie swoją przyszłość, to właśnie to widzę. Niekoniecznie już teraz, ale za kilka-kilkanaście lat. Dom, w którym wszystko jest moje. Dom, z którego wyjeżdżam na wyprawy i do którego wracam. W którym stoją moje małe zdobycze z różnych krajów. W którym biegają dzieciaki mojej siostry, moja siostra z mężem czują się jak u siebie, a ja mam swój azyl, w którym się chowam przed światem.
Stół to moja pieczęć oznaczająca Dom. Ale to kiedyś, na razie nie mam Domu.
Kategorie:
Kategorie:
04 May 2015
To wszystko nie ma sensu. Zamiast mi przechodzić, jest gorzej.
Z dnia na dzień jest mi coraz ciężej. Mam ochotę przywalić Rafałowi i bić i kopać do upadłego. Jestem coraz bardziej wściekła za tę obojętność, za to przejście do porządku dziennego nad moją wyprowadzką. "Była Agnieszka, nie ma Agnieszki, trochę szkoda, ale co tam - kupię sobie kwiatka, ugotuję obiad i znów zajmę sobą, jak zwykle."
Zawsze jeszcze można dodać ze zdziwieniem: "No przecież chciałaś, szanuję Twoją wolę."
Mam ochotę wrzeszczeć.
Na siebie też jestem wściekła za to, że tak mi żal tamtego życia. Wspólnych wyjazdów, spotkań z jego rodziną. Tej jego rodziny najbardziej właśnie.
Jedyne czego mi nie żal, to tamto mieszkanie... I jest to dziwne, ale Pszczelnej mi nie żal ani trochę.
Kategorie:
1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20, 21, 22, 23, 24, 25, 26, 27, 28, 29, 30, 31, 32, 33, 34, 35, 36, 37, 38, 39, 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51, 52, 53, 54, 55, 56, 57, 58, 59, 60, 61, 62, 63, 64, 65, 66, 67, 68, 69, 70, 71, 72, 73, 74, 75, 76, 77, 78, 79, 80, 81, 82, 83, 84, 85, 86, 87, 88, 89, 90, 91, 92, 93, 94, 95, 96, 97, 98, 99, 100, 101, 102, 103, 104, 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111, 112, 113, 114, 115, 116, 117, 118, 119, 120, 121, 122, 123, 124, 125, 126, 127, 128, 129, 130, 131, 132, 133, 134, 135, 136, 137, 138, 139, 140, 141, 142, 143, 144, 145, 146, 147, 148, 149, 150, 151, 152, 153, 154, 155, 156, 157, 158, 159, 160, 161, 162, 163, 164, 165, 166, 167, 168, 169, 170, 171, 172, 173, 174, 175, 176, 177, 178, 179, 180, 181, 182, 183, 184, 185, 186, 187, 188, 189, 190, 191, 192, 193, 194, 195, 196, 197, 198, 199, 200, 201, 202, 203, 204, 205, 206, 207, 208, 209, 210, 211, 212, 213, 214, 215, 216, 217, 218, 219, 220, 221, 222, 223, 224, 225, 226, 227, 228, 229, 230, 231, 232, 233, 234, 235, 236, 237, 238, 239, 240, 241, 242, 243, 244, 245, 246, 247, 248, 249, 250, 251, 252,
Strona 53 z 252