Prima contra Aprilis
01 April 2005
Jakiś dziwny ten dzień - zupełne zaprzeczenie dwóch ostatnich. Komputery działały, ludzie się do mnie uśmiechali, na stepie było bosko, brzuch to jeden wielki zakwas. W ramach użalania się nad sobą, postanowiłam usunąć cellulitis. Obejrzałam się w lustrze i z żalem odkryłam, że akcja z góry skazana jest na niepowodzenie z braku przedmiotu usuwania. Do głowy przyszły mi rozstępy, ale okazały się pomysłem równie chybionym. Lustracja wyższych partii zmarszczek nie wykazała. Kupiłam więc żel/peeling pod prysznic CelluBlok, krem na rozstępy i maseczkę na zmarszczki. Dementuję plotki: nie, nie jestem normalna. Tak naprawdę to chyba mój jedyny problem. Kremu na mózg nie wynaleziono. Siedzę więc sobie rozkosznie zmęczona, cała różowa po zdzieraniu nieszczęsnego naskórka, cała lepka od kremu, z roześmianą mordą wysmarowaną żółtą mazią i jestem naprawdę, rzeczywiście i bez żadnego zamylania - pieruńsko szczęśliwa. Kobiety są proste, nie?