Pomarańczowy rycerz
14 July 2004
Uwielbiam to! Co z tego, że ostatnio przechodzę kryzys i czasem nie mam sił? Co z tego, że czasem boli? Co z tego, że nawet śni mi się, że ktoś każe mi się wyprostować? Żyję tym! Mój świat wyznacza Active i fitness, fakt, że robię dla nich stronę, tylko pogłębia to uczucie przynależności. Jestem szczęśliwa. Dzięki temu nareszcie czuję się kompletna, nareszcie nie mam do siebie żadnych pretensji. Jeszcze rok temu ciągle szukałam kłopotów, ciągle się czułam niedobrze sama ze sobą. Nie mogłam znaleźć sobie miejsca, wciąż miałam wrażenie, że nie jestem z tej bajki. I nagle... Znalazłam! To ta! To moja prywatna bajka, specjalnie dla mnie. Jest królewna, i smok, i niebezpieczeństwa i trudy, i nawet zły czarownik. Czuję się na miejscu, wreszcie skompletowana. I kocham to, każdy ruch ręki, każdy krok, każde spięcie mięśni. Ten moment, gdy wybijam się do obrotu i nogi same niosą mnie w czaczę i mambo, chwilę, gdy sztanga podjeżdza pod brodę, a ja widzę, jak napinają się mięśnie ramion. To wspaniałe uczucie, być świadomym swego ciała, panować nad nim, wskazywać mu drogę, dążyć do perfekcji. Czuć się giętkim, lekkim, zdrowym i silnym. Nie umiałabym już bez tego żyć... Świat bez tego byłby pusty, zimny, szary... Znowu czuję ten aromat pomarańczy...