Psuję się
22 June 2016
Psuję się. Nie wiem dlaczego i od czego, ale jest słabo. Jakby cała energia życiowa ze mnie uszła. Wszystko jest trudne i mnie męczy. Wejście po schodach. Sprzątnięcie biurka. Usmażenie jajecznicy. Dosłownie wszystko.
Są dni lepsze. Daję radę zrobić to i owo, jeszcze do tego poudawać, że mam na to siły i ochotę. Energii starcza na kilka czynności. A potem padam.
Nie mam planów wakacyjnych - nie chcę się pakować, nie chcę zwiedzać, nie chcę się przemieszczać. Chcę robić nic. Przez kilka dni chcę robić kompletne nic. A potem jeszcze trochę.
Już nawet nic mi się nie śni. Między 23 a 7 rano zaliczam totalny blackout. Jak nie ja.
Nie wiem, co się dzieje.