nie mój świat
02 February 2006
Siedzę przeziębiona w domu. Mój stan oscyluje między umieraniem a irytacją. Umieraniem, bo się czuję niefajnie, irytacją, bo nie dość niefajnie. Jak człowiek jest chory, ma gorączkę koło 38 stopni, to cierpi leżąc w łóżku z przyjemnym uczuciem, że nic nie musi - jest w końcu chory. A jak tak jak ja - ma 37 stopni i w sumie nic mu więcej nie dolega oprócz kataru i bólu głowy, to ma poczucie winy, że nic nie robi. Tyle, że mu mimo wszystko praca nie idzie, bo jednak jakoś tam chory jest. No więc ja jestem mega-zirytowana. Ponadto Mroziu zakupił Tekkena 5 i moje piękne wieczory wypełnione zjazdami na snowboardzie diabli wzięli. Czuję się oszukana, Tekken nie daje takiej radochy. W ciągu dnia nie mam już na co czekać. Umilam sobie życie ogladając tony głupawych animek. Średnio jedna 12-odcinkowa seria dziennie. Wiecie, że najczęściej wykrzykiwanym słowem w serialach anime jest "Ohayoo!"? Na drugim miejscu plasuje się "Itadakimasu!". We łbie mi się kotłuje od tych okrzyków. Mimo wszystko nadal mam słabość do tych wielkich oczu. Pozwalają mi choć na chwilę wypełnić otchłań, która zieje w mojej duszy od niepamiętnych czasów. Uciszają uczucie, że to nie to miejsce i nie ten czas. Wypełnionej książkami, mangami, filmami, łatwiej mi codziennie wchodzić w rzeczywistość. W nie mój świat.