Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Powrót

Czas na żer

19 August 2005

Odpaliłam edytorek, położyłam palce na klawiaturze i nagle dotarło do mnie, że nie bardzo wiem, o czym pisać. Nie, nie brakuje mi tematów, w mojej głowie siedzi ogromna liczba różnych spostrzeżeń, tyle że tworzą tak splatany kłąb, iż trudno z tego coś wyciągnąć. Na przykład wczoraj zastanawialiśmy się z Mroziem nad tyciem naszego społeczeństwa. Zauważyliście, że Polacy tyją? Coraz więcej pojawia się młodzieży z nadwagą, coraz więcej pulchniutkich dzieci. O dorosłych nie wspomnę nawet. Powody są prościutkie - telewizja i komputer zamiast ruchu, a przede wszystkim dostatek jedzenia, który powoduje powszechne pożeranie. Mam w głowie zakorzeniony taki jeden stereotyp rodziny, który mnie odrzuca, a który często się widuję zwłaszcza w hypermarketach. Para w wieku około 35 lat. On ma niemal ogolony czerep i jest okrągły na twarzy. Szerokie ramiona i wylewający się brzuch okrywa t-shirtem lub polo, na nogach sandały. Opala się przeważnie na czerwono, więc wygląda jak tłusty knur. Ona - mocno farbowana, umalowana w beże, wepchnięta w sukienkę z wielkim dekoltem - wepchnięta, ponieważ ciasne ubranie demaskuje wałeczki tłuszczu w okolicach bioder i szerokie dupsko. Drepcze obok męża na szpileczkach, ściskając długimi pazurami małą torebeczkę. Taka odmiana świnki Peggy. Obok nich dzieci - okrąglutkie prosiaczki walczące o chipsy i słodycze. Wędrują przez świat z wózkiem naładowanym po brzegi, rozprawiając, co jeszcze kupić i kogo zaproszą na działkę/do ogrodu. Stają przy kasie i zawartość koszyka ulega demaskacji. Objawiają się więc ogromne ilości steków, kiełbas, kurczaków "na grilla". Kilogramy sera, ogromne ilości pieczywa na spulchniaczu. Browarki dla tatusia, słodycze dla dzieci, ciastka dla mamusi. Rodzina wyruszyła na żer. Za każdym razem, gdy trafiam na tę "modelową" rodzinę, dostaję dreszczy obrzydzenia. Z ulgą przyjęłam oświadczenie rozdziny, gdy zerwali kontakty z wujkiem-którego-imienia-się-nie-wymawia, a który prezentował sobą wszystkie najgorsze cechy wymienione powyżej. Niestety, w hypermarketach dreszcze są na porządku dziennym. Era konsumpcjonizmu dała społeczeństwu możliwość żarcia - nie jedzenia, właśnie żarcia - na każdym kroku i czego się tylko zapragnie, właściwie w nieograniczonych ilościach. Więc jemy - chcemy czy niekoniecznie chcemy, jesteśmy głodni czy nie jesteśmy - jemy i jemy i jemy. A co za tym idzie... tyjemy. W ramach optymistycznego akcentu, zakończyliśmy pogryzanie hot-dogów na spulchniaczu, dopiliśmy piwo i poszliśmy na spacer.

Kategorie: ,

Dodaj komentarz

Aby wysłać komentarz należy wypełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką *.

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.