Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
więcej

Pielgrzymy

20 February 1996, Karpacz

W Pielgrzymach wyniosłych
wiatr szalał
i drzewa wyrosły
w szczelinach

Na miękkim mchu
wśród głazów ostrych
pęki swych włosów stroi jarzębina

U góry słońce świeci
z chmur opada rosa
i dumne stoją murem
przed słońcem, chmurą, wichurą
zakochane Pielgrzymy
w jarzębiny włosach
więcej

Szczyt

26 January 1996, Karpacz

Znów przede mną szczyt
pochmurny i siny
i w nogach ból
i w plecach strach
że nie dojdę
że braknie mi siły

I noga za nogą
pod górę wciąż wzwyż
w oddechu pospiesznym
w skrzypie srebrnym śniegu
w odgłosach strumienia
wstrzymanego w biegu
osiągam szczyt

A potem radość
i śmiech i łzy
i coś jakby rozpacz
szarpiące się serce
i ręka co drży
i tryumfu grzmiący wodospad

I smutek zaduma
i żal że to już
żal że nie wciąż
że za mną droga
jak boli jak boli
zamknięty to krąg
znów trzeba mi będzie
wędrować
więcej

X X X

07 August 1995, Szczecin

Odjechał
niby żmija pociągiem krętym
w dal
zostałam na
dworcu
ze zmiętą chusteczką
higieniczną
bo nie miałam innej
odjechał
ze wschodem słońca
a ja stałam milcząca
nad rozdrożem szlaków
moim i jego
jego i moim
lecz już nie naszym
więcej

Uwielbiam

19 June 1995, Szczecin

Uwielbiam
ciemne korytarze świerków
srebrem świecących
wysoko sklepione sosny
księżyc blady i ostry
uwielbiam

Uwielbiam
trawy zdobione rosą złotą
czerwony u płotu mak
szlaki wąskością dalekie
dzikie nieznane rzeki
uwielbiam

Uwielbiam
ciężar plecaka
na wygiętych płaczących plecach
pachnący wilgocią śpiwór
na umierających nogach
mokre
buty zdarte na drogach
uwielbiam

Uwielbiam ciebie
twoją sylwetkę
pochyloną nad herbatą z rumem
w dużym kamiennym schronisku

uwielbiam
twój głos wesoły
gdy zmęczony przemawiasz do ptaków
wędrowcze nieznany
spotkany na szlaku
więcej

Wang

05 January 1995, Karpacz

Cicho, tak cicho:
ni słońca, nie cienia.
Blaskiem księżycowym świątynia się kładzie.
Ciemnym okiem spogląda
szybek udziwnionych
na krzyży czarnych rzędy
w niemej ich powadze.

Rzuca się cienkim krzykiem
wiatr na śpiące groby,
zanurza się w otchłani wiecznego milczenia,
co karmi sie myślą,
choć pamięć minęła
i ludzi, którzy w niej żyli,
też od dawna nie ma.

Krzyże grzbiety wierzące
przed pogańskim bogiem
Czasu schylają i biją pokłony,
cienkim pyłem osiada
pokruszona ziemia
na smutnym, bardzo bladym
obliczu Madonny.

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7,

Strona 5 z 7

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.