Etykiety
Powrót z gór
21 July 2003, Beskid Żywiecki
Powracam z górzielony sen pozostał w mgle za oknem
Po szynach mknie stalowy wąż
a serce znów markotne.
Nie zgadniesz Ty,
co nie znasz mnie
jak boli czas rozstania
Nie można marzyć
nie można śnić
nie chce się myśleć
nie chce się żyć
i tylko w uszach powietrza szum
a w ustach jagód granat...
Kategorie: góry, mgła, pożegnanie, jagody, Beskidy,
Na szlaku
20 July 2003, Beskid Żywiecki
Szczyty gór są ostrew południowym świetle
i nawet w dolinach
mgły się nie ostały.
Blask promieni słońca
przecina powietrze
drżą skąpane w żarze
jasnoszare skały.
Las oddycha piersią
starych wzniosłych sosen
zapachem żywicy
przesiąka jak potem
pęcznieją od słońca
soczyste jagody
strumień szemrze cicho
osypany złotem..
Pejzaż beskidzki
16 July 2002, Brenna
Deszcz za oknem ubrał góry w chmurną szatę,Ciemnym lasom podarował chwile chłodu
I zadudnił w okna głośno – jak bohater,
Po czym stoczył się kaskadą łez tęczową.
Jeszcze czuje jego zapach w lekkim wietrze,
Zapach ziemi roztętniony wonią koni,
Jeszcze się wilgotną rosą lśni powietrze,
Jeszcze niebo drobne krople deszczu roni.
Schną hucuły lekką mgłą jak otulone,
Leci w niebo cierpki zapach sierści mokrej.
Nie skrzydlate ale jednak uskrzydlone.
Deszcz i wiatr.
I te hucuły tuż za oknem.
Modlitwa
10 May 2001, Szczecin
Dziękuję Ci, Tato,
dziękuję za góry.
Żegnaj Turbaczu.dziękuję za góry.
Nie wiem,
kiedy znów Cię znajdę
pośród mgieł i rosy.
Może to tylko na chwilę,
a może na całą wieczność.
Słowa przepływają
koło Twej wspaniałości
i nie umiem ich dotknąć,
nie słowem.
Jutro, a może za tydzień
przestanę się budzić
marząc o Tobie,
ale smak jagód
- granatowego nieba w ustach
i Twojego spokoju,
Turbaczu,
pójdzie ze mną wszędzie.
Pójdzie ze mną do końca
poprzez słońce i deszcz,
przez ciszę i zawieruchę.
I wiem,
że wrócę,
na pewno wrócę
szukać ciszy i siły
w ramionach Twoich,
gdy świat,
który Ciebie omija,
zwali mi się z łoskotem na głowę.
Hala pod Śnieżnikiem
08 July 1994, Hala pod Śnieżnikiem
Gdzieś za przejrzystą mgłą zielonych świtów,gdzie nie ma prądu, jest spokój i cisza,
powietrze przetnie lekko świst skrzydeł wiatraku,
gdy w chmury chce ulecieć, co ponad nim wiszą.
Łąka dźwięczną rosą osypie się w słońce
i schwyci promienie każde trawy źdźbło,
w czerwonej biedronce skochane zające,
pochwycą westchnienie, co już dawno znikło.
Ogień na kominku ogrzeje zmarznięte
serce, które w piersi zamiera z zachwytu,
gdy księżyc w twoją stronę wyciągą swą rękę,
a światła miast wiadomość nadają do szczytu.
1, 2,
Strona 1 z 2