Etykiety
Dusza moja
25 March 1995, Szczecin
W cichość mnie ciemnąwpędza dusza moja
co się cieniami moich myśli karmi
nieszczęścia czarę
zanurza w swych zdrojach
do melancholii deszczu się wciąż garnie
Można się piórem karmić
niedzisiejszym
można się w światach zanurzać
ułudy
lecz moja dusza mym płaczem się pieści
w smutku i samotności odnajduje cudy
ciche puste przestrzenie
głębokie otchłanie
Łzy w paciorki zamienia
i mą szyję zdobi
a potem się przemienia
w lekkiej lutni granie
oddając moje myśli władcy Księżycowi
Azazel
30 November 1994, Szczecin
Huragan wył wśród piachu falstadem rozhukanych koni -
żebrak, kurzu okryty siermięgą,
co krzyczał prosząc o... nic.
Pustynną pustkę smagał głos
donośny z przekwitłych niebios
i widzieć w dali się mogło tych,
których od dawna nie ma.
I ciemnym niebem
kolorów stu i pereł zimnych
szeleszcząc spływał welon mgły,
stworzony z winy.
A potem nastała cisza
tak wielka i tak okrutna,
że można było usłysześ szloch
anioła, który upadł.
Kategorie: mgła, cisza, góry, Tatry, Murowaniec,
Miasto nocą
22 July 1994, Szczecin
Cicho i bardzo pusto jest w mym mieście nocą,ponad dachami domów przelatują liście,
lśnią się jasno i złocą wielkie ślepia kotom,
w miejskich parkach zaś ciemno jest, mgliście.
Wonne astry i róże śpią słodko w ogrodach,
chmury na czarnym niebie kotłują się dziko,
zmarznięte, zabłąkane duchy śpią na schodach
i smutno wyją w budach psy od ogrodników.
Gwiazdy spadają w czasze ulicznych latarni,
basenów pożarowych toń wolności marzy,
ucichły głośne ulice, ucichł rynek gwarny
i tylko chochliki stoją na dzieci snów straży.
Bez roztacza wokoło upojne swe wonie,
słowa podzięki szepczą za swe ciepło koce,
stukną czasem kopytem u dorożek konie -
ciche i bardzo puste są w mym mieście noce.
Hala pod Śnieżnikiem
08 July 1994, Hala pod Śnieżnikiem
Gdzieś za przejrzystą mgłą zielonych świtów,gdzie nie ma prądu, jest spokój i cisza,
powietrze przetnie lekko świst skrzydeł wiatraku,
gdy w chmury chce ulecieć, co ponad nim wiszą.
Łąka dźwięczną rosą osypie się w słońce
i schwyci promienie każde trawy źdźbło,
w czerwonej biedronce skochane zające,
pochwycą westchnienie, co już dawno znikło.
Ogień na kominku ogrzeje zmarznięte
serce, które w piersi zamiera z zachwytu,
gdy księżyc w twoją stronę wyciągą swą rękę,
a światła miast wiadomość nadają do szczytu.