Etykiety
X
14 December 2000, Szczecin
Co powiedzieć mam Twojemu sercu?Poprzez pustkę duszy
krzyczę
W szare pióra wróbli
wlepiam łzy
Pogubiłam siebie
pogubiłam Ciebie
Moja miłość oślepła
i weszła na drzewo...
„Kocham Cię, kocham...”
Palce rozplecione
nie czuję dotyku...
Endless rain
Przytul mnie
My heart is not yet soaked…
XXX
21 September 2000, Szczecin
By pisać dobre wierszetrzeba mi cierpienia
musi się serce łzami
zalewać do głębi
musi samotność podejść
i duszę wyziębić
Wtedy dopiero w słowach
szukam ukojenia
Kiedy na oczy schodzi
całun mgły wilgotnej
a usta drżą
jak gdyby obłożone lodem
wtedy między jesienie
swoje myśli wiodę
i piszę wiersze długie
i bardzo markotne.
Kocham smutne jesienie
gdy lipy łysieją
Kiedy widzę jak gęsi
zbierają się w kliny
w takie oto deszczowe
wrześniowe godziny
moje wiersze rozstają
się z całą nadzieją.
Wietrzny taniec
10 July 2000, Regietów
Ze wzgórza spadł w dolinę Wiatr,zabłądził wśród gałęzi.
Księżyc nań spojrzał i nagle zbladł,
że hula miast chmury pędzić.
Ach, Wietrze – wracaj – tak rzecze mu,
bo noc się w całun obleka
nie widać Gwiazd, ja niknę i
w ciemności się toczy rzeka.
A na to wiatr się zaśmiał w głos
i pomknął między sosny:
„Schowaj za chmurę swój złoty nos,
Księżycu mój wyniosły!”
„Ja nadal będę hulał wśród drzew
i sosny do tańca prosił,
bo we mnie burzy się wietrzna krew,
bo mnie energia roznosi!”
Zrozumiał Księżyc, co rzec chciał Wiatr,
w zadumie się cichej pogrążył,
pożegnał Gwiazdy, do rzeki wpadł
i zaczął z nią w podskokach krążyć.
I jeśli wejdziesz w dolinę dziś,
wędrowcze w drodze zbłąkany,
ujrzysz jak strumień i Księżyc lśnią
wraz z wiatrem idąc w tany...
Tęsknota
10 July 2000, Regietów
A nocą ciemnątęsknię
gwiazdy lśnią
niebo niebieskie
w otchłań się toczę
- ziemia -
zniknąłeś
znów Ciebie nie ma
po omacku Cię gonię.
W ciszy wieczoru rżą konie
ja tęsknię za Twoim głosem
Księżyc rozpyla łez rosę
ja nadal szukam Cię w ciszy
Czy me wołanie usłyszysz?
Czy przyjdziesz?
Czy w cieple ramion
mnie zamkniesz?
Znowu to samo...
budzę się nadal samotna
- Twoje odbicie w tle okna...
Deszczowa wariacja
02 February 2000, Szczecin
A jeśli deszcz za oknem?W Twoich ramionach nie zmoknę...
Niczym parasol otula
mnie Twoja czarna koszula...
„Zdejmę ją, zdejmę
do ciała
moje się ciało rozpala
bicie Twojego serca
bardziej mnie jeszcze rozkręca”
Litania z tych paru słów
Mówię je znów i znów.
Ale naprawdę tak nie ma,
życie – banalny schemat
Zamiast obietnic – w pół słowa
znowu w milczenie się chowam
Nie było, nie będzie, nie ma...
Życie – banalny schemat.
I tylko bolą mnie myśli...
Wczoraj się Księżyc rozmyślił
Najpierw z chmur wyjrzał,
a potem
w ciemność się schował z powrotem.
Szkoda, mnie nikt nie pozwoli,
A serce – rozpacz tak boli,
że czasem chcę je wyłączyć.
Ale się droga nie kończy
więc idę – czas na mnie czeka,
znów go doganiam, ucieka.
W lisie się futro ubiera,
cóż za minę ma teraz...
Więc kiedy jesteś?
Czy nie masz
żadnego zdania na temat?
I znowu jestem samotna
deszcz dobija się w okna
Szepcze: „Podaj mi rękę...”
Kategorie: deszcz, namiętność, księżyc, serce, samotność,