Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
więcej

XXX

04 May 1999, Szczecin

A potem był deszcz
i rusałka patrzyła...

Szyba płakała cicho
wiatr
rozwiewał
firanki...

Powiedziałeś,
że wstrętnie
potem znów było cicho

a ja lubię
deszczowe
poranki...
więcej

X X X

12 January 1998, Szczecin

Myślę.

Za oknami ciemność
sunie pasmem nieprzyjaznych chmur
moje życie
miłość ma
- daremność
z każdym gestem
- coraz wyższy mur

Płaczę.

Jękliwie zawodzi
wicher, który z deszczem za pan brat
Moje szczęście
spokój mój
- odchodzi
z każdą chwilą
- coraz więcej brak

Żyję w cieniu własnej wyobraźni
w splocie marzeń
których ogień zgasł
rzeczywistość tylko boli, drażni
za oknami cicho wstaje
brzask.

W dni upływie
i upływie nocy
wciąż samotnie
wciąż pusto
wciąż biednie
myślę, płaczę
czasem krzyczę w ciemność
dla zasady
w buncie

niepotrzebnie...
więcej

X X X

26 December 1997, Szczecin

Dlaczego boli?
Obrana droga
zawsze mi gładko biegła pod stopą,
a teraz nagle doły, kamienie!

Ja nie rozumiem!
Staczam się w lody własnej głupoty,
a potem ciemność...
Dziwię się bardzo, skąd wokół pustka,
czemu brak światła?
Pobladłe usta...

I czemu droga
jest jak
daremność?
więcej

Błądząc

15 December 1997, Szczecin

Miłości mej
radości mej
pozostawiłam worek pozorów
tak nieprawdziwych
że aż mi głupio

a teraz błądzę
pośród potworów
mej własnej duszy
znów drogi szukam

trafiam na ścieżki
kręte jednako
i prowadzące do nikąd
nade mną przyszłość
pode mną przeszłość
w pomiędzy znikam

i nie pomoże
chroniczny ból głowy
lub pobudzanie martwego tętna
idę wciąż wolniej
coraz mi trudniej
wokół mgła mętna

Miłości mej
radości mej
dziś pozostawiam
co jeszcze we mnie
mój ból błądzący
i serca drżenie
w którym znów ciemniej
więcej

Dobranoc

25 October 1997, Szczecin

Śnieg za oknem, choć to październik.
Czyżby z serca powiało tak lodem?
Pomruk kota na tapczanie ziębi,
bez szalika chodzę...

Żarem uczuć czyichś nie stopiony
lód narasta z każdym serca biciem.
Siedzę w domu, za oknami ciemność,
płatki śniegu liczę.

I nie ważne, że się lód nie topi,
i nie ważne, że biało za ścianą,
nic nie ważne, nawet że październik...
Twoje oczy mówią mi "Dobranoc".

1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12,

Strona 5 z 12

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.