A dziś...
01 April 2004
... poszłam na spacer. W taką pogodę grzech siedzieć w domu. Było cudownie. Lekki wiaterek, niebo rozświetlone słońcem, pierwsza zieleń na ziemi i zapowiedź zieleni na gałęziach drzew.
Wiosna. Rude, wesołe wiewiórki i szarobure żaby, białe, dostojne łabędzie. Wiosna.
Szłam naładowana, napełniona wiosennie i chciało mi się śmiać. Jak ja lubię takie spacery! Jak ja lubię ten moment, gdy już nie marznę w króciutkiej kurtałce i koszulce z krótkim rękawkiem. Gdy mogę usiąść na ławce i wystawiając twarz do słońca cieszyć się ciepłem i spokojem chwili.
A mój towarzysz? Całkiem nieźle pasował do tego dnia. Bardzo dobrze pasował do mojego humoru. Taaak... miło spędziłam dzień.