
... o niczym...
19 December 2003
Piękna pogoda za oknem... Ranek - wczesny, zdecydowanie zbyt wczesny. I moja zdołowana siostra na gg. Normalnie WOW.
Studenci mnie zaskoczyli. Na 8:30 stawili mi się w większości. Ostatni dzień przed przerwą świąteczna, a im się chciało wstawać. Mnie by się nie chciało. Miałam cichą nadzieję, że nie przyjdą... Z drugiej strony to było miłe. Że się stawili. Tyle, że nawet nie za bardzo wiem, co z nimi przerabiać.
Poszłabym sobie na spacer. Jest ranek, więc może dałoby radę zrobić zakupy bez tych wszystkich ludzi, kłębiących się w świątecznym amoku. Jak tak się zastanowić, to właściwie nie ma się wyboru - wpada się do sklepu i automatycznie też się kłębi. Żeby się stamtąd wydostać, trzeba się zjednać z masą. Żeby coś kupić, trzeba przejść na wyższy poziom kłębienia.
Rany, ale mi się nie chce tu siedzieć. Nie pogniewałabym się, gdyby zwiali.