Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Sabat

Sabat

04 April 2004

Witch 1: When shall we three meet again? In thunder, lightning, or in the rain?
Witch 2: When the hurlyburly's done, when the battle's lost and won.
Witch 3: That will be ere the set of sun.
<- Sobota, godz. 19:00 ->
Witch 1: Where the place?
<- Mieszkanie K. ->

Generalnie sabacik przebiegał kontrolowanie: zlot, parkowanie mioteł, ładowanie ingrediencji do michy i ...

All: Double, double toil and trouble;

Trzy wiedźmy pochyliły się nad kotłem.

- Mamy pałkę do mieszania?

Konsternacja. Krótka przerwa zakrapiana winem w oczekiwaniu na powrót jednej z wiedźm z pałką z domu rodzicielki.

All: Fire, burn; and, cauldron, bubble.

Godzina tarcia cukru. W przerwach mieszania wino na wzmocnienie pracy serca. Mega kogel-mogel na 36 jaj i 1,5 kg towaru reglamentowanego.

- Auuu!

- Zabierz łapy!

- Kiedy dobre!

Witch 2: Cool it with a baboon's blood.

- Nie będzie za mocne?

- Będzie w sam raz, buahahaha!

Witch 2: Then the charm is firm and good.

- Cholera, za mało tych butelek.

- To nadwyżkę się upije!

Latanie na miotle po alkoholu, zwłaszcza w takiej ilości, jest surowo zabronione przez Kodeks Czarownic. Wróciłyśmy czterokołowcem prowadzonym przez Mrozia.

Fragmenty z: "Macbet" W. Shakespeare

Komentarze - babski wieczór

babski wieczór

18 January 2004

Zrobiłyśmy sobie babski wieczór. Kiedyś nie rozumiałam, co może być w tym takiego fajnego, ale zaczynam czaić bazę.

Można pogadać o swoich facetach, o odchudzaniu, o ciuchach. Można podzielić się problemami, o których nie da rady pogadać w męskim gronie. Można pić wino i nikt nie próbuje dolewać, gdy się nie chce. Nikt nie patrzy dziwnie, gdy mówi się o kosmetykach.

Oczywiście nie tylko o tym rozmawiałyśmy. Było o planach na życie, kupnach mieszkania, pracy, nauce. I było cholernie miło. Trzy litry wina, odpowiednio podgrzane i doprawione, zaginęły bezpowrotnie.

Mroziu wyszedł z pozycji siły - zawiózł mnie na zakupy, odwiózł na spotkanie, przyjechał, żeby zabrać do domu i upakować do wyra. Co nie znaczy, że nie dałabym rady zrobić tego sama, bo nawet się nie wstawiłam. Ale miły gest. I zaoszczędziłam na taksówce, na kolejne wino, hyhy.

Kurcze, ja bym tak mogła żyć cały czas... Bo nawet kac mnie nie męczy. Normalnie pić, nie umierać.

Dziś kręcimy z E. ajerkoniak. Ciiii... To tajemnica...

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.