Lubię góry. Ciężar plecaka i równy rytm kroków. Krople deszczu na skórze i drzewa. Podróże, sushi i moją kuchnię. Kocham koty. Dobrą książkę, półsłodkie wino. Leniwe popołudnia. Moją pracę.

Chciałabym być jak Esme Weatherwax, bliżej mi jednak do Agness Nitt - ona miała swoją Perditę, a ja mam moją Usagi...
Komentarze - Jesień

Jesień

10 October 2007

Cicho i jesiennie. Dziadki po szpitalach, rodzice w nerwach, Mroziu choruje. A ja zmęczona i przybita już jestem umieraniem, chorobami, problemami. Straszny mam ten rok.

Jutro przybywa do nas kolejna kocia istotka, jestem bardzo ciekawa, jaka będzie? Gdzieś napisałam, że kociak to u mnie lekarstwo na samotność, puste ściany, gdy Mroziu wychodzi do pracy, brak rozmów, gdy gra na komputerze. Samotna jestem, z nim, ale bez niego i żadne z nas nie próbuje tego zmienić. A teraz znów jesień, znów mgliste popołudnia i poranki i znów wołanie w szeleście liści.

Tyle, że tej jesieni nic mnie tu nie trzyma.

Komentarze - Pusiek

Pusiek

29 March 2004

Pusiek umiera. Nie może się ruszyć, płacze. Babcia jest w swoim żywiole. Wreszcie się spełnia w swojej pokucie. Moja propozycja uśpienia, jej tekst: a mnie to poddasz eutanazji!! Jak ja ich czasem nienawidzę.

Komentarze - Family portrait

Family portrait

27 March 2004

- Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za twoją różę.

- Jestem odpowiedzialny za moją różę... - powtórzył Mały Książę, aby zapamiętać.

I zapomniał.

Oprócz dwóch kotów, mieszkam jeszcze z psem. Jest to pudelek miniaturka w wieku 19 lat, a będący w kondycji fizycznej praprzodków. Krótko mówiąc - wrak zwierzaka. Ja go nie lubię, koty go tępią na każdym kroku.

Ale nie o tym chciałam. Przypadek tego zwierzaka pokazuje wszystko to, czego nie cierpię w ludziach: zakłamanie, okrucieństwo, brak odpowiedzialności... Wszystko to, co najgorsze, tworzy atmosferę wokół Puśka. Pies nie jest mój, nie jest babci, jest mojego wujka i brata. Został nam podrzucony, gdy im przestało chcieć się opiekować podstarzałym pudelkiem. Bo sika na dywan. Cały dzień zamknięty w czterech ścianach, bo nikt nie ma dla niego czasu? Wow, niespodzianka.

Ale to tylko czubek góry lodowej. Piesek jest już bardzo stary. Nie widzi, nie ma węchu ani słuchu, przestraszony egzystuje na granicy. Nikt nie chce wziąć odpowiedzialności na siebie i go uśpić. Wujek uznał potrzebę uśpienia psa, ale on tego nie zrobi, bo mu będzie przykro. Tak samo moja matka. Niech się psina męczy, tak przykro nie jest. Moja babcia utrzymuje go przy życiu, żeby wyczyścić swoje sumienie po poprzednim psie, który zdechł co prawda ze starości i zapasienia, ale w jej umyśle pokutuje poczucie winy, że go targała po weterynarzach. Więc Pusiek się zamęczy w imię pokuty za Asa.

Aby to ukryć, babcia głosi, że jej Puśka żal, a poza tym, mojemu bratu będzie przykro. Mój brat wraz z dziewczyną mają już nowego pieska i staruszka w dupie.

Nie przeskoczę. Sama tego problemu nie przeskoczę. Bo ktoś mi musi pomóc dowlec tego psa do weterynarza, ktoś musi wytłumaczyć babci. Biję głową o mur, a pies leje gdzie popadnie, śmierdzi mu z pyska od zepsutych zębów i obija się o sprzęty. Reszta kotłuje się w swoim kręgu poczucia winy, nieodpowiedzialności i braku litości maskowanego fałszywymi tłumaczeniami. Normalnie "Moralność Pani Dulskiej" w nowym wykonaniu.

Komentarze - Koszt nie generujący przychodów

Koszt nie generujący przychodów

20 March 2004

Kiedy zaczynam myśleć, że już jest OK, znów coś idzie w drugą stronę. Wczoraj impreza ze znajomymi w Bachusie była naprawdę udana, mój mężczyzna zachowywał się porządnie od kilku dni, więc musiało się coś spieprzyć.

Poszłam na zajęcia dzisiaj, produkowałam się cztery godziny w dusznej sali na kacu, wróciłam zadowolona do domu, licząc na miły wieczór... Nawet chipsy chciałam kupić, żeby było co przy filmiku chrupać... Esh...

Przez cały dzień nie zrobił nic. Miał odkurzyć i przewiesić lustro. Tylko tyle. Ale go gardło drapało. Już babcia chciała sama wziąć się za odkurzacz.

Wkurzyłam się. Strasznie się wkurzyłam. Gówniarz jeden, leń parszywy. Dziadkowie się nie upomną o swoje, raczej się sami zamęczą niż poproszą o pomoc, a ten takie numery odwala. Wielkie chłopisko, a dupy nie ruszy, bo gardełko boli. Hotel sobie znalazł.

Tym razem przegiął.

Komentarze - ...

...

27 January 2004

Wrócił. I znów to samo. On by zjadł jajecznicę, więc ja powinnam ją zrobić. Bo on był w szpitalu. A to, że ta jego choroba objawiała się właściwie tylko wysypką, to nie ma nic do rzeczy. On był chory, kobieto skacz.

Nawet rzeczy po wypakowaniu z toreb nie pochował. Nawet mnie nie przytulił, tylko od razu do komputera. Nawet nie spytał, co u mnie. Ale ode mnie wymaga troskliwości.

Dodatkowo wkurza mnie babcia. Ona mu tę jajeczniczkę zrobi. Jestem niedobra, bo się nie krzątam wokół mojego chłopca. A on taki biedny.

A potem mojej siostrze napomyka, że ten mój chłopak to taki niewychowany, taki, siaki, owaki, a jej Kamilek to pewnie ideał. Ja ich zostawię, a sama się wyprowadzę. Niech sobie sami te jajka smażą i gniją w swojej hipokryzji.

1, 2, 3, 4, 5, 6,

Strona 4 z 6

  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL
  • Ava gardner Agpamis*PL

Archiwum

Dodaj do czytnika Google

Copyrights ©Usagi.pl. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i rozpowszechnianie bez zgody Usagi.pl zabronione.